Sprawa tronu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trzeba bronić twardych rządowych racji gospodarczych i nie dawać się wpuszczać w socjalistyczne maliny
"Nie trać nadziei. Może ci się jeszcze przydać"
Sławomir Mrożek


Nie miałem okazji spytać Sławomira Mrożka, do jakiego to niedawnego wydarzenia pił, wygłaszając swe najnowsze Kazanie na Górce, więc muszę poprzestać na własnych domysłach. Strzelam: miał na myśli nadzieje na tron.
Być może w jakiejś części nadzieje te właśnie się spełniają. Zanosi się na powrót krwi polskiej przynajmniej na jeden europejski tron. Urocza Matylda o skomplikowanym (jak to w Belgii) nazwisku, ale za to mająca w swej genealogii najzupełniej polskie nazwisko matki (hrabianka Komorowska) i na dodatek pradziadka (książę Sapieha) poślubiła oto w ubiegłym tygodniu belgijskiego księcia Filipa. Syn obecnego monarchy już sześć lat temu byłby zapewne został królem, gdyby nie grożące mu wtedy starokawalerstwo. Dzięki zawartemu właśnie małżeństwu ustąpiły ówczesne przeszkody i tak oto stało się realne, że po najdłuższym życiu Alberta II to właśnie Filip i Matylda zasiądą na tronie Belgów. Nie sądzę, by ten fakt podniósł akcje polskich monarchistów, niemniej jednak jakąś satysfakcję mógłby nam, Polakom, przynieść. Oto znów okazałoby się, że jednak Polak potrafi.
Ale zaraz! Czy rzeczywiście Mrożek, zaprzysięgły demokrata i (chyba) republikanin, twierdząc, że nadzieja w tych ponurych czasach może się nam jeszcze do czegoś przydać, mógł tę właśnie okoliczność mieć na myśli? Chyba jednak nie... Z pewnością nie! Musiał Mistrz myśleć o czymś innym... Zastanówmy się... Mam! Oczywiście, chodzi o nadzieje na tron prezydencki! I to w Polsce. Wielkie theatrum podatkowe zdaje się mocno nadwerężyło podstawy, na których Aleksander Kwaśniewski opierał dotychczas swe nadzieje na reelekcję, i może się okazać, że nawet osobisty udział w ślubie Filipa i Matyldy podstaw tych z powrotem tak łatwo nie umocni. Zdaniem wielu komentatorów, choć podatkowym wetem prezydent utwierdził zapewne swój elektorat ze skraju lewej strony, równocześnie stracił szansę na tradycyjne do tej pory wsparcie znacznej części establishmentu gospodarczego i milionów ludzi zwykłego centrum. Zwłaszcza że dopiero w kolejnych miesiącach przyszłego roku ujawnią się wszystkie konsekwencje podpisania ustawy o VAT i ustawy o podatkach od osób prawnych, a zarazem odmówienia zgody na równoczesną reformę podatków osobistych. Będą to właśnie owe kluczowe miesiące, decydujące o tym, jak Polacy będą głosować jesienią w czasie wyborów.
Książę Belgów znalazł swą Matyldę później, niż przewidywał to dworski protokół, ale w końcu znalazł. Kto więc będzie polską Matyldą? Kto zostanie wystawiony do pojedynku z obecnym lokatorem pałacu prezydenckiego? Jeszcze kilkanaście dni temu sprawa wydawała się zupełnie beznadziejna. Sondaże jednoznacznie wskazywały wtedy na miażdżącą przewagę obecnego prezydenta nad jakimkolwiek konkurentem i to zapewne sprawiło, że prezydenccy doradcy nie przestrzegli go przed ryzykownym krokiem. Po dość spektakularnym zlekceważeniu Sejmu i Leszka Balcerowicza, głównego autora reformy podatkowej, sympatie mogą się w istotny sposób odwrócić. Tu już nie chodzi o antykomunizm: tu chodzi o pieniądze przyszłych wyborców i o miejsca pracy dla bezrobotnych.
Oczywiście, nic nie stanie się samo. Koalicja musi teraz umieć utrzymać swą spójność i naprawiając w miarę swych możliwości skutki prezydenckiego weta, spokojnie uzmysławiać opinii publicznej, co sprzyja, a co psuje polską gospodarkę. Trzeba konsekwentnie wyjaśniać, że wbrew prezydenckim argumentom o społecznej nierówności przedłożenia sejmowego właśnie pozostawienie 10 proc. różnicy między podatkami "prawnymi" i "fizycznymi" jest niesprawiedliwe i zachęca do tworzenia szarej strefy. Trzeba bronić twardych rządowych racji gospodarczych i nie dawać się wpuszczać w socjalistyczne maliny.
No i trzeba znaleźć dla nas Matyldę. Zwracam jednak uwagę, że przyszłość ma tylko zasada monogamiczna: to powinna być jedna, jedyna Matylda, a nie tuzin jakichś minikandydatów.
Więcej możesz przeczytać w 50/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.