Mrożone ryby

Mrożone ryby

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prawica wierzy w człowieka, a tymczasem człowiek wierzy w lewicę
W tym zdaniu zawiera się istota problemów społeczeństwa polskiego u progu 2000 r. Premier Jerzy Buzek stwierdził na naszych łamach, że jego rząd nie chce i nie może rozdawać pieniędzy, rozdawać chce szanse. Krótko mówiąc, rząd oferuje obywatelom wędkę, a nie rybę, czyli postępuje według najlepszych wzorów nowoczesnych, odpowiedzialnych rządów. Cóż z tego, kiedy coraz bardziej agresywna lewicowa opozycja proponuje ryby, oczywiście mrożone. Społeczeństwa nie mają wyobraźni, a więc wybierają mrożoną rybę pieczoną na kiju, który kiedyś był wędką.
Nic tak dużo nie kosztuje biedne społeczeństwo jak rządy lewicy. Pisze o tym autor tekstu okładkowego ("Ile biednych kosztuje lewica"), odwołując się do przykładów krajów, które przeżyły lub przeżywają "socjalistyczny dobrobyt państwa opiekuńczego". Nie ma większego producenta bezrobocia w Europie niż lewicowe rządy, nie ma większego hamulcowego rozwoju gospodarczego niż socjaliści. Jeśli kraj ma pecha, to elektorat wybiera lewicę, która żyjąc z biednych, zapewnia im stabilną stagnację. Niestety, kraje biedne mają ogromny lewicowy elektorat, stąd jakby skazane są na wybieranie stagnacji. Polska jest pewnym fenomenem, albowiem związek zawodowy "Solidarność" był i - mam nadzieję - będzie motorem reform i przemian. "Prawica reformuje, a lewica czerpie z tego korzyści" - mówi o tym w wywiadzie Marian Krzaklewski, przewodniczący "Solidarności". Wszystko wskazuje, że przytoczona przez Krzaklewskiego zasada zmiany warty znajdzie w Polsce jeszcze raz zastosowanie. A więc biedni, porzućcie wszelką nadzieję, bo już niedługo do władzy dojdzie lewica, podniesie podatki, zahamuje koniunkturę i znowu za tę przyjemność rządów lewicy zapłacą najubożsi.
Nic nie wskazuje na to, by nasza lewica poszła śladami Tony?ego Blaira, premiera i lidera brytyjskiej Partii Pracy, który swoim lewicowym kolegom z Europy udowodnił, że rządy socjaldemokratów nie muszą oznaczać wzrostu bezrobocia i dekoniunktury gospodarczej. Paweł Bawolec, autor publikacji "Cud nad Tamizą", wskazuje, że dziś bezrobocie w Wielkiej Brytanii nie przekracza 5 proc., a funt jest drugą najtwardszą walutą na świecie. Cóż, europejscy dogmatycy państwa opiekuńczego nie lubią Blaira, gdyż jego sukces obnaża ich nieudolność. Ciągle jeszcze sukces brytyjskiej Partii Pracy, zwłaszcza sukces gospodarczy, postrzegany jest w zetatyzowanej socjalistycznej Europie jak zjawisko typu latający słoń. Nie po to wybiera się lewicę, żeby kraj odnosił sukcesy gospodarcze - zdają się mówić europejscy socjaliści - lecz po to, by było miło, sprawiedliwie i spokojnie.
"Przed ludzkością stoją trzy możliwości" - ostrzegał już w 1978 r. prof. Harrison Brown z California Institute of Technology. "Pierwsza, że wywoła wojnę nuklearną, po której nie będzie żadnych zmartwień. Druga możliwość, że będzie chciała podjąć tysiące małych, ale mądrych decyzji i stopniowo się wydobywać z beznadziejnego niemal położenia. Trzecia, najprawdopodobniejsza, że ludzkość nic nie zrobi, że sytuacja będzie się pogarszać i że 'ubodzy posiądą Ziemię' i odtąd będą na wieki żyć w nędzy". Jeśli pominiemy katastrofę nuklearną jako mało realną, to w Polsce toczą się nieustanne zmagania między drugą możliwością, a więc z reformowaniem Polski przez obecną koalicję, a trzecią możliwością oferowaną przez koalicję SLD-PSL-UP i narodowo-socjalistyczną prawicę Łopuszańskiego i Olszewskiego. Nie jest wykluczone, że wygra trzecia opcja i będziemy żyć na wieki wieków w nędzy, czyli wrócimy do narodowych korzeni. Tylko czy wystarczy mrożonej ryby?
Więcej możesz przeczytać w 50/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.