Dwa niezależne ośrodki badawcze w Stanach Zjednoczonych rozpoczęły badania nad wpływem hormonu o nazwie sekretyna na stan zdrowia osób autystycznych
Na całym świecie na chorobę tę cierpi 0,005 proc. populacji. W Polsce autyzm rozpoznaje się u co dziesiątego dziecka. Choroba ta, charakteryzująca się osłabieniem łączności człowieka z otoczeniem, jest nieuleczalna.
Wszystko zaczęło się jak w cudownej bajce. Brytyjski "Obser- ver" wydrukował wypowiedź Viktorii Beck mieszkającej w New Hampshire w USA, która miała syna Parkera cierpiącego na autyzm. Miała, bo Parker jest już normalnie rozwijającym się dzieckiem. Kiedy miał trzy lata, przebywał w szpitalu na obserwacji. Po powrocie do domu matka zauważyła u niego zupełną zmianę zachowania. "Parker wcześniej nie mówił, nie reagował na nasze słowa, nie umiał się skoncentrować. Kiedy odebraliśmy go ze szpitala, zaobserwowaliśmy wyraźną poprawę. Chłopiec zaczął nas zauważać, był spokojny, po raz pierwszy przespał całą noc bez budzenia się i odezwał się - pierwszy raz od trzech lat" - relacjonowała matka. Szczęśliwa, ale i zaskoczona, zaczęła się zastanawiać razem z lekarzami ze szpitala, w którym przebywał chłopiec, co spowodowało taką zmianę w zachowaniu syna. Wtedy dowiedziała się, że podczas wykonywania u Parkera endoskopii żołądka lekarze zastosowali sekretynę, hormon pobudzający trzustkę do wydzielania soków. Jest on wytwarzany przez gruczoły w błonie śluzowej dwunastnicy. Pani Beck pisała do lekarzy i naukowców o swoim problemie, ale nikt nie chciał jej synowi przepisać lekarstwa, które - według zaleceń amerykańskiego wydziału zdrowia - nie mogło być stosowane w autyzmie. Przez ostatnie trzy lata udało jej się namówić 120 osób, które albo przepisały lek na receptę, albo sprzedały go bez niej. Efektem jest to, że Parker, wcześniej skazany na samotność, na początku października poszedł do szkoły dla normalnie rozwijających się dzieci. Czyżby przez przypadek matka wpadła na ślad cudownego leku?
Wszystko zaczęło się jak w cudownej bajce. Brytyjski "Obser- ver" wydrukował wypowiedź Viktorii Beck mieszkającej w New Hampshire w USA, która miała syna Parkera cierpiącego na autyzm. Miała, bo Parker jest już normalnie rozwijającym się dzieckiem. Kiedy miał trzy lata, przebywał w szpitalu na obserwacji. Po powrocie do domu matka zauważyła u niego zupełną zmianę zachowania. "Parker wcześniej nie mówił, nie reagował na nasze słowa, nie umiał się skoncentrować. Kiedy odebraliśmy go ze szpitala, zaobserwowaliśmy wyraźną poprawę. Chłopiec zaczął nas zauważać, był spokojny, po raz pierwszy przespał całą noc bez budzenia się i odezwał się - pierwszy raz od trzech lat" - relacjonowała matka. Szczęśliwa, ale i zaskoczona, zaczęła się zastanawiać razem z lekarzami ze szpitala, w którym przebywał chłopiec, co spowodowało taką zmianę w zachowaniu syna. Wtedy dowiedziała się, że podczas wykonywania u Parkera endoskopii żołądka lekarze zastosowali sekretynę, hormon pobudzający trzustkę do wydzielania soków. Jest on wytwarzany przez gruczoły w błonie śluzowej dwunastnicy. Pani Beck pisała do lekarzy i naukowców o swoim problemie, ale nikt nie chciał jej synowi przepisać lekarstwa, które - według zaleceń amerykańskiego wydziału zdrowia - nie mogło być stosowane w autyzmie. Przez ostatnie trzy lata udało jej się namówić 120 osób, które albo przepisały lek na receptę, albo sprzedały go bez niej. Efektem jest to, że Parker, wcześniej skazany na samotność, na początku października poszedł do szkoły dla normalnie rozwijających się dzieci. Czyżby przez przypadek matka wpadła na ślad cudownego leku?
Więcej możesz przeczytać w 52/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.