Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Terapia rodzinna
W liście "Terapia rodzinna" ("Poczta", nr 47) zaskoczyła mnie niewiedza na temat roli pielęgniarki w zespole terapeutycznym w obecnym systemie ochrony zdrowia. Aktualne potrzeby społeczne oraz polityka zdrowotna państwa wyznaczają zasady dotyczące jakości i charakteru usług pielęgniarskich świadczonych w ramach nowoczesnej opieki medycznej, zwłaszcza w dziedzinie psychiatrii. Zarówno wymogi stawiane pielęgniarkom w naszym kraju, jak i wymogi międzynarodowe wymuszają potrzebę ustawicznego kształcenia i doskonalenia się. W 1996 r. zainicjowano przy udziale specjalistów nowoczesny program specjalizacji w dziedzinie pielęgniarstwa psychiatrycznego. Obejmuje on także opiekę pielęgniarską w psychiatrii środowiskowej. Pielęgniarka specjalistka potrafi między innymi prowadzić trening umiejętności społecznych, uczyć samoobsługi, ocenić stanowisko pracy pacjenta w warsztatach terapii zajęciowej, w miejscach pracy chronionej i innych. Odeszliśmy od tradycyjnego modelu opieki nad pacjentami, w którym pielęgniarka wykonywała tylko zlecenia lekarskie. W obecnym holistycznym modelu pielęgnowania to pielęgniarka jest inicjatorem wielu działań terapeutycznych.

BOŻENA KOSIŃSKA
pielęgniarka specjalistka w dziedzinie psychiatrii Radom



Wieża Babel
W artykule "Wieża Babel" (dodatek "Stąd do Brukseli", nr 47) w wypowiedzi Witolda Skowrońskiego, prezesa Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich, termin "tłumacze konferencyjni" zastąpiony został określeniem "translatorzy konferencyjni". Za zmianę przepraszamy.

Redakcja


Psychoza linczu
W artykule "Psychoza linczu" (nr 49) red. Maciej Łuczak wykonał kawał dobrej, obrzydliwej roboty. Dr Goebbels byłby zeń dumny. Jest tam fałszowanie faktów, ukrywanie faktów, naciąganie interpretacyj, manipulacja wypowiedziami i zdjęciami... Bodaj rekordem jest opisanie sukcesów w zwalczaniu przestępczości w Nowym Jorku - bez zająknięcia się nawet o tym, że akurat parę lat wcześniej stan Nowy Jork przywrócił wykonywanie kary śmierci! Na zakończenie jednak red. Łuczak pisze: "Niedawno na uniwersytecie w Chicago odbyło się seminarium naukowe poświęcone karze śmierci. Przyjechało na nie 26 osób, które czekały na egzekucję - nowoczesna wiedza pozwoliła na udowodnienie ich niewinności". Ponieważ sprawa jest ważna, gdyż dotyczy życia ludzkiego - i mojego, i pana Łuczaka - zagrożonego przez rozwydrzonych bandytów, przeto wzywam publicznie pana Łuczaka, by przedstawił - powiedzmy, w ciągu dwóch tygodni, co w dobie szybkiej informacji nie jest chyba trudne - opis nie 26 (bo to jawna bzdura), ale choć sześciu takich przypadków: ludzi skazanych prawomocnie, oczekujących już na egzekucję, uratowanych dzięki jakimś nowym dowodom. Jeśli red. Łuczak je przedstawi - przeproszę, jeśli świadomie na czyjeś zlecenie manipuluje faktami - nie odpowie albo znów nakłamie. Podejrzewam jednak, że padł on ofiarą jakichś manipulatorów z profesorskimi tytułami, którzy go okłamali, podając ten "fakt". Wtedy pan Łuczak, jeśli jest człowiekiem uczciwym, przyłączy się do nas - w walce o przywrócenie kary śmierci.

JANUSZ KORWIN-MIKKE
Warszawa



Udar mózgu
Dziękuję dyrektorowi Staweckiemu z Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Pojazdów Szynowych za list do "Wprost" ("Poczta", nr 50), protestujący przeciw mojemu tekstowi "Udar mózgu" (nr 43). Teraz znamy prawdomówność i poczucie intelektualnej uczciwości dyrekcji OBRPS, jego szef napisał bowiem tekst kategorii D, czyli nieprawdziwy i nie na temat. Cóż z tego, że OBRPS prowadzi działalność gospodarczą? Chwaląc się sukcesami swej firmy, nie naukowymi, lecz gospodarczymi, dyr. Stawecki stwierdza, że naciąga ona podatników jedynie na 4 proc. swojego budżetu, gdyż tyle bierze na tandetne, bo kategorii C, badania (w biuletynie KBN, suplement 3 z 1998 r., na s. 42., w tabeli dotyczącej Zespołu T12 - OBRPS ma taką klasyfikację). Jeżeli to prawda, powinien się publicznie zrzec dotacji KBN, ponieważ te 4 proc. można zdobyć, ot, choćby ograniczając wydatki na znane z prasy przepychanki przy zakupie pendolino. To właśnie dzięki takiemu szkodliwemu społecznie i nagannemu moralnie naciąganiu KBN (gdzie są kontrolerzy KBN, gdzie nasi wybrani do KBN koledzy?) przez podobnie jak dyr. Stawecki myślących i działających "kapitanów nauki stosowanej" prawdziwa nauka znajduje się w stanie finansowej zapaści. 4 proc. dyr. Staweckiego pozwoliłoby niejednemu doskonałemu laboratorium w Polsce stworzyć nową jakość badawczą; ile ważnych książek o naszej historii i kulturze mogłoby powstać już dziś, ilu młodych ludzi mogłoby rozpocząć działalność naukową. Nic z tego, bo "musimy" dofinansowywać działalność dyr. Staweckiego. A jak będziecie państwo na dworcu, przyjrzyjcie się naszym rodzimym pojazdom szynowym. Z listu dyr. Staweckiego widać, że kiepsko zna on historię nauki, bo wiedziałby, iż wspomniany przez niego Albert E. był doskonale opłacanym pracownikiem nauki i dbał o swoje finanse. W dodatku opłaciło się to też tym, którzy go zatrudniali.

prof. ŁUKASZ A. TURSKI
Warszawa
Więcej możesz przeczytać w 51/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.