Humor ostateczny

Humor ostateczny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Powrót Macieja Zembatego
Na rynku ukazały się właśnie trzy płyty Macieja Zembatego, twórcy kabaretowego, piosenkarza, klasyka współczesnego czarnego humoru w Polsce. To kolejny sygnał, że życie w III Rzeczypospolitej stabilizuje się, nadchodzi bowiem czas wspomnień nieodległych czasów ją poprzedzających. Płytę ze swoimi starymi utworami wydał milczący od trzynastu lat Jan Krzysztof Kelus, prekursor nie ocenzurowanej piosenki polskiej i jej niezależnego obiegu. Salon Niezależnych, najważniejszy i najodważniejszy kabaret polityczny pierwszej połowy lat 70., po 22 latach znów zorganizował spektakl i nagrał albumy.

Kiedy w 1965 r. na scenę opolskiego amfiteatru Jacek Fedorowicz niemal wypchnął drągala o ponuro-śmiesznej twarzy Bustera Keatona i gdy ten wykonał swoją piosenkę "Uszy" z refrenem powtarzanym wkrótce w całym kraju: "A uszy miał ogromne, muskularne, uszami mógłby, gdyby chciał...", stało się jasne, że w Polsce narodziło się nowe zjawisko estradowe. Piosenka o właścicielu owych uszu, który "zawsze chciał troszeczkę za dużo" i w przyczepie "wiódł żywot surowy i twardy", stała się przebojem. Okazało się, że Maciej Zembaty potrafi oswoić przaśne czasy PRL za pomocą surrealistycznego czarnego humoru.
Jeden z trzech ostatnio wydanych albumów Zembatego to nagrany w mieszkaniu przyjaciół w 1988 r. koncert utworów Cohena. Na płycie "Ostatnia posługa", opatrzonej podtytułem "Czarne przeboje 65-88", znajdują się niektóre liryczne teksty Zembatego, a na albumie "Zembaty STGS" - jego najnowsze utwory. STGS jest nowym zespołem tego twórcy, być może najciekawiej brzmiącym spośród wszystkich, z którymi dotychczas występował.
Czarny humor to żarty ze spraw najpoważniejszych i ostatecznych, muszą być w nim zatem elementy obrazoburcze. Piosenka "W prosektorium" - brawurowo wykonywanya przez Elżbietę Jodłowską (wprawdzie wszystkie swoje utwory
Zembaty wykonywał osobiście, ale często próbowali je śpiewać również inni artyści) - mówi o tym, że "najweselej jest nad ranem", gdyż niepełne światło ukrywa rozmaite defekty urody nieboszczyków. Jeszcze dalej posuwa się Zembaty w "Ostatniej posłudze". W utworze tym nieboszczyk, wygodnie ułożony w trumience, do wtóru marsza żałobnego Chopina niecnie cieszy się z wysiłków "ubogich krewnych" niosących przez błoto jego opakowane w drewno zwłoki i z cierpień żony, która "pewnie się przeziębi".
W "Balladzie o Imogenie" monstrualna bohaterka wysyła w paczce swemu zdradzieckiemu kochankowi, nie pamiętającemu o jej imieninach, swoją własnoręcznie obciętą głowę. "Leci ptaszek, leci,/ skrzydła ma z ołowiu,/ w jednej ręce trzyma/ nożyce do drobiu./ Dołem płynie rzeka/ w rzece zakonnica,/ w różowych nylonach,/ jak każe obyczaj" - głosi "Bajka dla Rafałka", która jest kołysanką w rytmie reggae.
W latach 70. Zembaty popularność zdobył również dzięki "Rodzinie Poszepszyńskich", odcinkowemu słuchowisku nadawanemu w kabaretowym bloku Programu III PR. Twórcą słuchowiska był w głównej mierze Marcin Wolski, a występowały w nim takie gwiazdy polskiej estrady, jak Jacek Fedorowicz czy kabaret Elita. Koszmarna rodzina może dziś przypominać telewizyjnych Adamsów, była jednak tworem oryginalnym i parodystyczną odpowiedzią na nie kończące się seriale radiowe w rodzaju "Rodziny Matysiaków".
Mimo że polityka nie była głównym obszarem zainteresowań Zembatego, ma on na swym koncie "Sejm kalek", piosenkę napisaną wspólnie z Jackiem Kleyffem z Salonu Niezależnych. W jej refrenie słyszymy: "Stuk puk laską w podłogę/ Sejm, Sejm wyraża zgodę/ Stuk, puk laską o blat/ Sejm mówi - tak!". W 1981 r.
Zembaty był współorganizatorem Festiwalu Piosenki Prawdziwej. Z pewnością przyczyniło się to do internowania go po ogłoszeniu stanu wojennego. Wówczas artysta napisał jedną z najsłynniejszych piosenek tego okresu - "Hymn internowanych ekstremistów". Utwór - jak się okazało - był w dużej mierze proroczy, niestety nie do końca, i dziś tylko z nostalgią słuchać możemy jego finału: "Wtedy wszystkich czerwonych hen za Ural się zgoni i gdy Polska urodzi się nowa,/ Chińczyk gorszy od Berii każe im na Syberii aż do śmierci komuny budować".
Z biegiem lat okazywało się, że właściwym żywiołem Zembatego oprócz czarnego humoru jest liryka. W połowie lat 70. rozpoczął on karierę tłumacza, adaptatora i wykonawcy ściszonych, filozoficznych ballad Leonarda Cohena. Wcielenie to odsłoniło równie prawdziwą, choć zupełnie inną twarz autora "Ostatniej posługi". Z czasem - dochowując wierności Cohenowi - Zembaty sam popróbował lirycznej twórczości. Efektem tej decyzji są przejmujące utwory "Miłości, nie zostawiaj mnie", "Nebraska" czy "Kokainistka". 

Więcej możesz przeczytać w 51/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.