Sztuka dyplomacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksander Kwaśniewski chce być prezydentem ponad podziałami - przynajmniej w kwestii zwrotu niemieckich dóbr kultury. W wywiadzie dla berlińskiego dziennika "Der Tagesspiegel" oświadczył, że dołoży starań, by zbiory dawnej Biblioteki Pruskiej, znajdujące się dziś w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie, wróciły do Berlina. Wymiana skarbów kultury narodowej między Polakami a Niemcami mogłaby - zdaniem Kwaśniewskiego - uświetnić obchody tysięcznej rocznicy spotkania cesarza Ottona III z Bolesławem Chrobrym, przypadającej w 2000 r.; Polacy i Niemcy powinni wkroczyć w nowe tysiąclecie bez obciążeń z przeszłości. Pozostaje jednak pytanie: czy prezydencka idea jest realna?
Podczas wizyty w Poczdamie Aleksander Kwaśniewski nie omieszkał przypomnieć, że dobra niemieckiej kultury w Polsce nie są "łupem wojennym", co w języku mniej dyplomatycznym znaczy, że Polacy - w przeciwieństwie do Niemców w Polsce - nie byli okupantami i nie splądrowali niemieckich muzeów oraz książnic ani świadomie nie niszczyli eksponatów ich kultury narodowej. Część zbiorów Biblioteki Pruskiej ukryta została na Śląsku i Pomorzu przez samych Niemców przed oblężeniem stolicy III Rzeszy przez Rosjan. Jak nie bez racji przyznała Monika Kuhnke z Biura Pełnomocnika Rządu ds. Polskiego Dziedzictwa Kulturalnego za Granicą ("Licytacja", nr 27), "Niemcy mogą mówić o wyjątkowym szczęściu, gdyż najcenniejsza część Biblioteki Pruskiej przetrwała, w dodatku w doskonałych warunkach, natomiast oni spalili nasze najcenniejsze zbiory". I ten właśnie fakt wzbudza najwięcej kontrowersji. Dyrekcji Biblioteki Jagiellońskiej trudno się rozstać ze spuścizną niemieckiej, a dziś już światowej kultury, skoro większość polskich przedwojennych zbiorów została stracona na zawsze. Poza tym w Niemczech nadal znajduje się wiele dzieł sztuki i archiwaliów zrabowanych w Polsce, a zaodrzańscy sąsiedzi nie spieszą się z ich zwrotem lub wręcz roszczą sobie do nich prawa własności. Do tej pory żadna ze stron nie odesłała cudzego mienia, mimo deklaracji w polsko-niemieckim traktacie dobro- sąsiedzkim i pięciokrotnie przeprowadzanych rozmów bilateralnych. Listę polskich żądań otwierają zbiory wymienione w niemieckim dokumencie o powszechnej konfiskacie dzieł sztuki i przedmiotów artystycznych w Generalnej Guberni. Była to dyrektywa Hansa Franka z 16 grudnia 1939 r. Już tego dnia z Muzeum Narodowego w Warszawie wywieziono do Krakowa 69 skrzyń z obrazami, podobny los spotkał zbiory pałaców w Łazienkach i Wilanowie. Eksponaty te znalazły się później w katalogu "zabezpieczonych dzieł sztuki" ("Sichergestellte Kunstwerke"). Spis skonfiskowanych przedmiotów opatrzono następującym wstępem: "Na podstawie rozporządzenia (...) specjalnemu pełnomocnikowi do zabezpieczenia dzieł sztuki i dóbr kultury udało się w ciągu sześciu miesięcy przejąć prawie wszystkie dobra kulturalne kraju (...)". Lista strat, jakie poniosła Polska, ciągnie się bez końca. W wypadku malarstwa do najbardziej poszkodowanych należało Muzeum Książąt Czartoryskich, które straciło 88 eksponatów, w tym do dziś nie odnaleziony "Portret młodzieńca" Rafaela. W Warszawie niepowetowane straty poniosło Muzeum Narodowe i Zamek Królewski. Ograbiono również znane kolekcje prywatne, m.in. Józefa Potockiego, Janusza Radziwiłła, Adama Tarnowskiego i Adama Branickiego. Z za- rekwirowanych wilanowskich zbiorów Niemcy skatalogowali 75 eksponatów, w tym biurko Jana III Sobieskiego, które otrzymał po zwycięstwie pod Wiedniem od papieża Innocentego XI. W łańcuckiej kolekcji szczególne zainteresowanie niemieckich specjalistów wzbudziło malarstwo francuskie. Według polskich danych, na miejsce powróciły 254 obiekty opisane w katalogu. Brakuje ok. 200. Część z nich amerykańscy żołnierze znaleźli w bawarskiej willi Franka, m.in. słynną "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci i "Pejzaż" Rembrandta. Wśród uznanych za bezpowrotnie utracone znalazły się muzykalia z Biblioteki Narodowej, m.in. bezcenna kolekcja 400 unikatowych źródeł ilustrujących dzieje muzyki polskiej od XV do XX w. Istnieją jednak poszlaki, że przynajmniej część z nich przechowywana jest w jednej z niemieckich książnic. Z warszawskiego Muzeum Narodowego zginęły skrzypce Stradivariusa z 1719 r. wraz ze słynnym smyczkiem Barcewicza - prezentem od Mikołaja II. Smyczek był okuty w grawerowane złoto, z wprawionym kilkukaratowym brylantem. Po wojnie prawdopodobnie ten właśnie smyczek próbowano sprzedać w RFN. Do polskich dóbr kultury narodowej, których miejsce przechowywania w Niemczech jest znane, należą m.in. XII-wieczny pontyfikał wywieziony z płockiego seminarium duchownego. Kupiła go na aukcji Bawarska Biblioteka w Monachium, która na tej podstawie uważa się za prawowitego właściciela zabytku. W Berlinie przechowywane są liczne dokumenty zakonu krzyżackiego (od XIII do XVI w.), pochodzące z Archiwum Koronnego w Krakowie. Dokumenty te złożono królom polskim w hołdzie pruskim w 1525 r. W czasie wojny zrabowano je z Archiwum Akt Dawnych w Warszawie. W Hamburgu znajduje się lustro etruskie zagrabione z głuchowskiej kolekcji książąt Czartoryskich; w Ratyzbonie - XV-wieczny pakosławicki dzwon; w Bibliotece Państwowej w Berlinie - liczne polonika i zabytki kartografii. Podobne przykłady można mnożyć.


Polska "baza danych" o utraconych dobrach kultury narodowej obejmuje 60 tysięcy pozycji

W instytucjach państwowych i w rękach prywatnych w Niemczech i w innych krajach znajduje się wiele polskich dóbr kultury, zidentyfikowanych, domniemanych, a także uważanych za bezpowrotnie zaginione. Polska "baza danych" obejmuje 60 tys. pozycji i powiększa się w miarę uzyskiwania nowych informacji. Katalogi strat sporządzane są przez Niemcy i wiele innych państw. Na tej podstawie wzajemne żądania zwrotu dzieł sztuki i pamiątek narodowych wysuwają również kraje partnerskie UE, nie wyłączając "wzorcowej" osi Bonn-Paryż. Sabine Fehlemann, dyrektorka Von-der-Heydt-Museum w Wuppertalu, domaga się m.in. oddania obrazów i grafik Renoira, Delacroix, Ingresa i innych mistrzów XIX stulecia, skatalogowanych dziś jako własność Luwru. Francuzi także czują się ograbieni: podczas wojny Niemcy pozbawili ich ponad 100 tys. drogocennych eksponatów, z czego do kraju wróciło 60 proc. Większość z nich oddano prywatnym właścicielom, ale 2058 prac nadal przechowują muzea, gdyż ich dawni posiadacze są nieznani. Francuskie Ministerstwo Kultury poszukuje właścicieli m.in. 12 obrazów Moneta, 23 dzieł Delacroix, 19 obrazów Renoira i 25 prac Courbeta. Podczas okupacji wiele dzieł wywieziono z Francji na podstawie fikcyjnych umów sprzedaży. Ich odbiorcami byli na przykład Herman Göring, Joachim von Ribbentrop, Albert Speer i gubernator Hans Frank, który szukał "wyposażenia" do rezydencji w Krakowie. Żądania Niemców wobec Polski są sprecyzowane. Bonn oczekuje m.in. zwrotu manuskryptów Beethovena, Mozarta, Bacha, Schuberta, Brahmsa, Haydna, Brucknera oraz średniowiecznych druków i map. Według niemieckich archiwistów, do uniwersyteckiej biblioteki w Krakowie trafiło 80 proc. unikatowych dokumentów muzycznych z XV-XVII w. - w sumie 2300 tytułów ze zbiorów Biblioteki Pruskiej. Prawie wszystkie zbiory tej biblioteki z XVIII i XIX w. wywieziono do Moskwy i Leningradu. Rosjanie nie kryją, że traktują niemieckie dobra kultury jako częściowe reparacje wojenne. Zgodnie z uchwałą Dumy ponad 1,2 mln tych obiektów ma zostać w Rosji na zawsze. Są to m.in. płótna Rembrandta, Rubensa, Botticellego, van Dycka, Goi, Moneta, Breughla, Cranacha i Dürera oraz tysiące książek, manuskryptów, dokumentów i zbiorów numizmatycznych. - Polacy, którzy tworzą nowy rozdział stosunków polsko-niemieckich, powinni udowodnić, że różnią się od Rosjan, uważa dr Tomasz Niewodniczański, współwłaściciel browaru w Bitburgu i namiętny kolekcjoner poloników. W jego zbiorach znajdują się eksponaty wyszukiwane na całym świecie, a wśród nich ponad 500 przywilejów królewskich, m.in. nadania Zygmunta Starego, Władysława Jagiełły, Kazimierza Wielkiego, dokumenty Władysława Warneńczyka, Jana Olbrachta, Jana III Sobieskiego czy Jana Batorego, a także listy i rozkazy Tadeusza Kościuszki, Hugona Kołłątaja czy Józefa Poniatowskiego. Niewodniczański stał się też właścicielem największej na świecie prywatnej kolekcji unikatowych map. Ogromną część jego zbiorów stanowią rękopisy i listy Adama Mickiewicza, Henryka Sienkiewicza, Cypriana Kamila Norwida, Władysława Reymonta, Stefana Żeromskiego, Stanisława Wyspiańskiego, Juliana Tuwima i wielu innych. Wszystkie te bezcenne skarby kultury polskiej pieczołowicie restauruje i przechowuje w znakomitych warunkach w specjalnie zbudowanym archiwum. Prezydent Aleksander Kwaśniewski wyraził w Poczdamie życzenie, by Polacy i Niemcy wkroczyli w nowe tysiąclecie bez balastu historii. By tak się stało, potrzebne są jednak czyny, a nie słowa. Gotowość do wymiany dóbr narodowych została zgłoszona. Teraz - jak powiedział polski prezydent na łamach dziennika "Der Tagesspiegel" - "krok muszą uczynić Niemcy". A może mimo wszystko uczynić ten krok z polskiej strony i wyjść poza szumnie brzmiącą deklarację?


Więcej możesz przeczytać w 51/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.