Supermarket z firmami

Supermarket z firmami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak zarabiać na ratowaniu przedsiębiorstw przed bankructwem
Uzdrawianie zagrożonych bankructwem przedsiębiorstw przynosi coraz większe dochody. W 1998 r. zysk netto Agencji Rozwoju Przemysłu wyniósł 93,6 mln zł, w roku poprzednim - 47,8 mln zł. Instytucja ta ma udziały w 85 spółkach i dotychczas udzieliła 371,9 mln zł pożyczek na restrukturyzację, z których skorzystało 235 firm. ARP zarządza dwiema specjalnymi strefami ekonomicznymi - w Mielcu i Tarnobrzegu. Od 1995 r. w Mielcu rozpoczęło działalność 25 firm, które stworzyły ponad 3600 miejsc pracy. Przedstawiciele agencji zakładają, że w tym roku odzyska ona pieniądze, jakie zainwestowała w tym regionie (38 mln zł).

Agencja udziela też pomocy poszczególnym sektorom przemysłu, wykorzystując w tym celu pieniądze PHARE, oraz przyznaje przedsiębiorstwom pożyczki na realizację konkretnych programów. Restrukturyzacja górnictwa wyznaczyła jej jeszcze jedno zadanie: w celu minimalizacji kosztów przekształceń naszych kopalń zajmuje się wypłatą odpraw dla zwalnianych pracowników. Dotychczas przekazano tą drogą 200 mln zł, a do końca roku agencja ma rozdysponować całą przeznaczoną na ten cel kwotę - 400 mln zł. ARP jest więc jednocześnie firmą konsultingową, parabankiem, funduszem venture capital, a w wypadku górników - kasą. Przede wszystkim jest jednak "saperem" wysyłanym przez rząd wszędzie tam, gdzie pojawia się groźba społecznego wybuchu. W ubiegłym roku Krajowy Fundusz Pracy podniósł kapitał agencji o 100 mln zł, a pieniądze te zostały przeznaczone na przekształcenia w przemyśle zbrojeniowym. Częścią tego projektu jest restrukturyzacja fabryki Łucznik. Agencja zakupiła 5 tys. produkowanych tu karabinów Beryl oraz amunicję w zakładach Mesko. Operacja ta przyniosła Łucznikowi dwie korzyści. Po pierwsze, skoncentrowana w ciągu sześciu miesięcy, a nie rozłożona na trzy lata produkcja jest dla fabryki znacznie bardziej opłacalna. Dostała też ona pieniądze i czas na restrukturyzację. Po drugie, zakład nie może liczyć w najbliższym czasie na następne zamówienia, więc musi się szybko dostosować do znacznie mniejszego rynku.
Filozofia działania agencji jest w każdym wypadku taka sama. - Jeśli firma upada, to można odzyskać jedną dziesiątą jej majątku. Koszty związane z procesem upadłości musi pokryć kasa państwo- wa - mówi Arkadiusz Krężel, prezes ARP. - Jeżeli natomiast w upadającą spółkę zainwestuje się pieniądze, na przykład na zrestrukturyzowanie jej zadłużenia, może się okazać, że po krótkim czasie firma zacznie przynosić zyski, do budżetu wpłyną pieniądze z podatków i zmniejszy się liczba zwalnianych pracowników, czyli mniejsze będą koszty odpraw i zasiłków. Jeżeli uda się sprywatyzować "wyleczoną" spółkę, budżet państwa zasilą dodatkowe wpływy.
Jako spółka akcyjna ARP z jednej strony musi osiągać zyski, z drugiej zaś minimalizować straty swego głównego właściciela, czyli skarbu państwa. Dlatego też często angażuje się w bardzo ryzykowne projekty, istotne z punktu widzenia budżetu państwa. Przykładem tej strategii jest udział agencji w restrukturyzacji Ursusa. W 1995 r. szacunkowy koszt likwidacji tego przedsiębiorstwa wyniósłby 150 mln zł. Za część jego długu o nominalnej wartości 137,6 mln zł ARP zapłaciła tylko 576 tys. zł. Następnie wystąpiła o przeprowadze- nie postępowania ugodowego. W jego wyniku umorzono 90 proc. długu, a resztę zamieniono na udziały. Ursus przekształcony został w spółkę akcyjną, a ARP przejęła 23 proc. akcji. Wydzielono piętnaście spółek-córek, z których sześć zostało sprzedanych. Jedną z nich (WSK Poznań) oraz kilka nieruchomości kupiła agencja. Za te pieniądze zarząd przeprowadził restrukturyzację Ursusa, co umożliwiło m.in. zmniejszenie zatrudnienia mniej więcej o 4 tys. osób. W maju tego roku Ursus wspólnie z ARP zorganizował forum inwestycyjne, na które zaproszeni zostali potencjalni inwestorzy. Oprócz spółek wyodrębnionych z Ursusa na licytację wystawiono jedenaście firm (większość udziałów w nich ma ARP). Pomysł "sklepu z firmami" był eksperymentem. Postanowiono przeprowadzić "hurtową" prezentację, ponieważ organizacja publicznego przetargu pojedynczych firm byłaby zbyt kosztowna.
Dodatkowym argumentem przemawiającym za przeprowadzeniem takiego eksperymentu był brak rozeznania w liczbie przedsiębiorstw zainteresowanych ich kupnem. Jakie są efekty prezentacji? - Negocjujemy sprzedaż trzech spółek - mówi Arkadiusz Krężel. - Niewykluczone, że w przyszłym roku zorganizujemy większą licytację i będziemy oferowali spółki nie tylko z naszego portfela. Zwykle proces restrukturyzacji przeprowadzany przez ARP trwa około pięciu lat. Zdarzały się jednak dużo szybsze. W ciągu półtora roku agencja zainwestowała i sprzedała udziały w Hucie Lucchini. - To był świetny interes - mówi Roma Sarzyńska, rzecznik ARP. - Uzyskaliśmy ponadstuprocentowe przebicia. Jednak udziały w wielu spółkach agencja musi trzymać dłużej niż początkowo planowano. Od dwóch lat trudności przeżywa grupa spółek przemysłu lekkiego, przede wszystkim tych, które eksportowały swoje produkty do Rosji. - Byliśmy już prawie na plusie i mieliśmy nawet plany sprzedaży całego pakietu firm. Niestety, sytuacja na rynku jest w tej chwili tak zła, że nie warto proponować inwestorom zakupu przedsiębiorstw przemysłu lekkiego. To, co osiągnęliśmy wcześniej, zostało zaprzepaszczone - twierdzi Arkadiusz Krężel. Na przykład częstochowski Wełnopol, w który ARP zainwestowała prawie 900 tys. zł, został postawiony w stan upadłości.
O ile nie budzi wątpliwości skuteczność działania agencji, o tyle kontrowersje wywołuje obszar jej działania. - Czy ARP powinna się koncentrować na "wadze ciężkiej" i czy rząd jest w stanie wyposażyć ją w odpowiednie środki? - zastanawia się Wiesław Kaczmarek, były minister przekształceń własnościowych, a potem minister gospodarki za czasów koalicji SLD-PSL. - Chciałbym, żeby agencja pomagała małym i średnim przedsiębiorstwom. Od tempa ich rozwoju będzie zależała przyszłość polskiej gospodarki. Są to potencjalni klienci ARP. Chyba że nagle zwiększy się tempo prywatyzacji. Nic jednak na to nie wskazuje. W ciągu ośmiu lat istnienia agencja powiększyła kapitał własny z ok. 200 mln zł do 528 mln zł. Oczywiście, gdyby uwzględnić inflację lub przeliczyć te sumy na dolary, można by dojść do wniosku, że wartość jej majątku jest zdecydowanie mniejsza. Trzeba jednak pamiętać, że podobnie jak banki, uczestniczyła ona w procesie oddłużania przedsiębiorstw (przeprowadzono 62 bankowe postępowania ugodowe). Skarb państwa zrekompensował bankom straty, emitując obligacje o wartości 4 mld zł. Dla agencji rekompensatę stanowiły pieniądze z EFSAL (kredyt przyznany Polsce przez Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju).
Nie wpłynęły one jednak bezpośrednio na jej konto, lecz trafiły do przedsiębiorstw, których wnioski kredytowe zostały pozytywnie zaopiniowane przez agencję. O rozdziale kredytów decydowała Rada Ministrów lub minister finansów. Do końca 1998 r. 68 przedsiębiorstw otrzymało pożyczki, których łączna kwota wyniosła 389,6 mln zł. W ciągu kilku lat Agencja Rozwoju Przemysłu ma odzyskać te pieniądze. Już dzisiaj wiadomo, że będzie to bardzo trudne zadanie.
Więcej możesz przeczytać w 48/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.