Ogryzek historii

Dodano:   /  Zmieniono: 
I proszę, tyle było zgadywactwa, w głowę zachodzenia, kim ten polski koniec tysiąclecia przejdzie do historii
A to, że pewnikiem Wałęsą, Balcerowiczem, a to, że Szymborską. A gdzież tam - Pershingiem. Kiedy dziennikarze za 99 lat złapią za pożółkłe gazety, żeby jeszcze przed świętami napisać tekst z serii "Jak minął wiek", ze zdumieniem na pierwszych stronach - zamiast bohaterów, geniuszy i wieszczów - znajdą właśnie ten ogryzek historii.
A jeżeli któryś będzie dłużej wertował gazety, to znajdzie jeszcze egzogenezy pseudonimu, analizy, pershingowe eseje, komentarze, opinie, kontropinie, wiele listów i kontr- listów. Aż sięgnie wreszcie po "Wprost" - pismo, od którego powinien zacząć, bo tu znajdzie gotowca ("Ojcowie chrzestni"). Pewien jestem, że jak na te przyszłe czasy temat wyda się odważny. Samo wspominanie przodków najmożniejszych rodzin wyda się dziełem na miarę rozgrzebywania przez Davida Horowitza gangsterskich korzeni rodu Kennedych. I jak Horowitz autor od razu wystartuje do nagrody Dziennikarz Roku 2099 z tekstem: "Ojcowie ojców naszego narodu, czyli skąd wywodzą się elity XXII wieku".
Trochę trudności na początku sprawi mu rozszyfrowanie pierwszych liter nazwisk bandyckich rodów: W., D., S., K., nie mówiąc o enigmatycznych stwierdzeniach typu "a za wszystkim stał polityk z pierwszych stron gazet". Jeżeli jednak będzie miał smykałkę i trochę cierpliwości do grzebania w archaicznym języku końca drugiego tysiąclecia, to dojdzie, który polityk-gangster doprowadził do zawieszenia cła na stal czy zboże. Czyjego dziadka Violetta Krasnowska i Ewa Ornacka miały na myśli, sto lat wcześniej pisząc o nieznanych firmach i osobnikach za kilkaset milionów dolarów kupujących wieżowiec w centrum Warszawy. A tekst "Szejkowie Polski" pomoże wyjaśnić, dlaczego serce naszego przemysłu naftowego mieści się dziś, czyli za sto lat, na Cyprze. Oczywiście, nie wszystko nasz Dziennikarz Roku 2099 zrozumie od razu. Ciężko pewnie będzie pojąć poważne dyskusje w pozornie poważnym parlamencie i artykuły poważnych publicystów, pozornie poważnie zastanawiających się nad tym, czy istnieją powiązania między światem przestępczym a politykami. Przecież nawet w szkolnych podręcznikach te lata przełomu polskiego tysiąclecia potocznie nazywane będą pershingowym dwudziestoleciem, czasem chaosu po upadku komunizmu, gdy faktyczną władzę w okresie przejściowym sprawowali w państwie ludzie, którzy zmieniali polskie prawo albo zmiany opóźniali, podporządkowując je prywatnym interesom. Jeżeli coś nie szło po ich myśli, to od tego mieli swoich Dziadów, Pershingów i Oczków.
Laureat nagrody Dziennikarz Roku 2099 w zasadzie nie będzie musiał już wyjaśniać swoim czytelnikom relacji między światem gangsterów a polityków. To będzie oczywiste. Każdy, kto ukończy internetowy kurs historii, będzie wiedział, że niegdyś politycy wydawali rozkazy przestępcom. Ponieważ jednak dziennikarz będzie rzetelny i zasłuży na Złotą Klawiaturę, dopisze też takie zdanie: "Powszechna dziś wiedza historyczna, że zbrodnia była przedłużeniem polityki, w owych czasach uznana byłaby za obrazoburstwo i dziadkowie znamienitych dziś rodów W. (tu nastąpiłoby pełne nazwisko), D., S. i K. w najlepszym razie zaskarżyliby autorów, a w najgorszym spaliliby im dom". "Takie to były czasy" - doda zdobywca Złotej Klawiatury. A na koniec wyjaśni, dlaczego z polskiego słownika po latach zniknął "biznesmen" i "polityk". Dlaczego dziś (czyli za lat sto) są one powszechnie uważane za obraźliwe i nie przystające do reputacji dostojnych rodzin. Po tym głośnym tekście rozgorzeje dyskusja. Przemknie seria polemicznych artykułów, w których m.in. znany profesor historii będzie udowadniał, że tak to bywa z prymitywnymi społeczeństwami. Duńczycy, zanim stali się Duńczykami, byli wikingami.
Więcej możesz przeczytać w 51/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.