Duma interesów

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Rosji dobiega końca walka o 450 miejsc w Dumie
Politycy atakują się bez pardonu, a tymczasem Rosjanie wydają się już znudzeni polityką, niechętnie o niej dyskutują. W prywatnych rozmowach przewija się jednak ich podstawowa troska - bezpieczeństwo. Politycy dobrze o tym wiedzą, dlatego "walka z terrorystami" urosła nagle do rangi najważniejszego problemu. Czy to przypadek, że po serii zamachów bombowych i rozpoczęciu kolejnej kampanii w Czeczenii doszło do nieoczekiwanej zmiany układu sił na rosyjskiej scenie politycznej?
Jaka będzie nowa Duma? Czy zmiana składu rosyjskiego parlamentu może zmienić politykę państwa, czy też może jest to zaledwie przygrywka do przyszłorocznych wyborów prezydenckich? Jeszcze latem tego roku za faworyta uważano blok wyborczy Ojczyzna-Cała Rosja. Od początku czeczeńskiej wojny rosną jednak notowania "partii władzy", czyli Międzyregionalnego Ruchu Jedność, założonego przez Borysa Bieriezowskiego i popieranego przez premiera Putina. Teraz wszystko postrzegane jest przez pryzmat wydarzeń w Czeczenii. Nawet wielu liberalnie nastawionych Rosjan mówi, że "ta wojna była konieczna", że "dłużej takiej sytuacji nie można było tolerować".
Konstanty Borowoj, niezależny deputowany, nie ma złudzeń co do składu przyszłej Dumy i jej wpływu na losy państwa. Jego zdaniem, w przyszłej izbie jeszcze bardziej widoczny będzie podział na sfery interesów. Wszystko wskazuje też na to, że przeważać będą elementy nacjonalistyczne. - Rosja nie ma dziś żadnych wrogów, tymczasem stało się jasne, że bez nich nie potrafi żyć; raz są to państwa bałtyckie, innym razem Polska, a teraz Czeczenia - mówi Borowoj. Bardziej optymistycznie nastawiony jest Aleksander Jakowlew: - Dla Rosji te wybory mają ogromne znaczenie. Tworzy się tradycja, ludzie psychologicznie przyzwyczajają się, że muszą być wybory. Dawniej na nie chodzili, ale nikogo nie wybierali. Dzisiaj mamy możliwość wyboru władzy. Inna sprawa, jak ją wybieramy. Nie nauczyliśmy się jeszcze odróżniać głośnego głosu i demagogii od pracy. Jaka będzie nowa Duma? Wiele od niej nie oczekuję. W ostatnim tygodniu przed wyborami wzrosną notowania Jedności, bo ludziom podobają się konkretni politycy, działający, a nie mówiący. Dlaczego zmieniło się nastawienie Rosjan wobec wojny z Czeczenią? Teraz ludzie zobaczyli, że to rzeczywiście terroryści. Pojawili się tam jacyś Arabowie, ktoś to z zewnątrz finansuje, tworzą swoje prawa, organizują zamachy.
- Na kogo będę głosować? Jeszcze nie wiem - mówi młody moskiewski przedsiębiorca. - Codziennie ze skrzynki wyciągam kolejne ulotki, a to Iwana Iwanowicza, Piotra Piotrowicza czy Pawła Pawłowicza. Jaka między nimi różnica? Wszyscy obiecują to samo - że będzie lepiej, dostatniej, bezpieczniej. Im na pewno. Przy kulejących reformach nie tylko rośnie liczba osób zamożnych, ale także pogłębia się przepaść społeczna. Według szacunków, już 50 tys. mieszkańców Moskwy to osoby posiadające co najmniej milion dolarów. Nic dziwnego, że niektóre ceny są tu wyższe niż na Zachodzie. Astronomiczne ceny drinków w nocnych klubach (sięgające czasami stu i więcej dolarów) nikogo już nie zaskakują poza zagranicznymi turystami. Wejście do jednej z restauracji na Starym Arbacie 31 grudnia kosztować będzie 200 dolarów. Sylwestrowa konsumpcja to kolejne kilkaset dolarów. Już w zwykły dzień za niezbyt wyszukaną kolację płaci się tam ok. 100 dolarów. - Dlaczego tak drogo? - pytam właściciela. Zdziwiony pytaniem odpowiada krótko: - Na brak klientów nie narzekamy.
Ale Moskwa to "zaledwie" 12 mln ludzi, reszta - ok. 150 mln - żyje w zgoła innych warunkach. Najgorzej jest na "głubince", czyli prowincji. Już 50 km od Moskwy trzeba jakoś przeżyć za równowartość kilkunastu dolarów miesięcznie. I to pod warunkiem, że zakład pracy ma akurat pieniądze na wypłaty. Nic więc dziwnego, że na ten głównie elektorat liczą komuniści. Ich lider Giennadij Ziuganow dzień przed rozmową z "Wprost" odwiedził cztery okręgi wyborcze poza Moskwą. Wraz ze swoim sztabem wytrwale jeździ po kraju, tłumacząc biednym, rozgoryczonym ludziom, dlaczego żyją w takich warunkach i co trzeba zrobić, by to zmienić. - Najważniejszym problemem stojącym przed przyszłą Dumą jest powstrzymanie wymierania, kraj traci rocznie 1,5 mln obywateli, trzeba im zapewnić minimum socjalne w wysokości ok. 1000 rubli (40 USD). W tym celu należy zmniejszyć podatki oraz odbudować więzi z Białorusią i Ukrainą - twierdzi Ziuganow. Zapytany o wojnę w Czeczenii odpowiada: - W każdym państwie walczy się z bandytami i terrorystami. Jeśli się z nimi nie uporamy w Czeczenii, bandyci przechwycą całe państwo, całe jądrowe mocarstwo. Ziuganow odpiera też zarzut, że w poprzedniej Dumie wbrew swym przedwyborczym obietnicom komuniści dogadywali się z prezydentem Jelcynem: - Nie mamy się z kim dogadywać, wszak to człowiek, który nie panuje nawet nad sobą, a co dopiero nad krajem.
Do kina "Tallin" w Moskwie, gdzie Ziuganow spotkał się z mieszkańcami stolicy, przyszli głównie ludzie starsi. Wielka sala była do tego stopnia przepełniona, że staruszkowie nawzajem ustępowali sobie miejsca. - Ja mam dopiero 78 lat, niech pani siada - starsza kobieta wstała, by zwolnić miejsce opatulonej w wełnianą chustę babcince. W tej sali słowa Ziuganowa padały zapewne na podatny grunt.
Być może tylko około czterdziestoletni Igor przyszedł tam w innym celu: - Ci wszyscy politycy to idioci, robią nam wodę z mózgów. Przyszedłem posłuchać, żeby się choć trochę pośmiać. Ja i tak mam już swojego kandydata. Trzeba oceniać czyny, a nie słowa. A Moskwa jest jedynym miejscem w tym kraju, gdzie ludzie otrzymują terminowo pensje i emerytury. Rosji potrzebni są gospodarze, a nie krasomówcy. Nie tylko Igor jest zdania, że należy popierać Ojczyznę-Całą Rosję mera Moskwy, Jurija Łużkowa. Przedsiębiorczy mer ma w stolicy wielu zwolenników. Na przedwyborczym spotkaniu w moskiewskim kinie "Czerwony Październik" dominowali ludzie młodzi. Przyszli posłuchać wystąpień dziewięciu kandydatów z różnych ugrupowań. Reakcja sali była najlepszym sondażem nastrojów społecznych. Gdy przemawiał komunista, były pułkownik KGB, sala gwizdała, gdy do walki o "nową sprawiedliwą Rosję" zagrzewał "najwyższy ataman wszystkich Kozaków Rosji", sala się śmiała. Największe oklaski dostał Aleksander Szochin, były wicepremier odpowiedzialny za kwestie ekonomiczne, obecnie niezależny kandydat kojarzony z OCR.
Jego recepta na ożywienie gospodarki to przede wszystkim doprowadzenie do umorzenia długów zagranicznych i odzyskanie nielegalnie wywiezionych z Rosji pieniędzy (zdaniem Szochina, miesięcznie wywozi się z kraju 1-1,5 mld dolarów). Zapytany po wystąpieniu, jak wyobraża sobie realizację swego programu, skoro trwa wojna w Czeczenii, a Zachód odmówił właśnie Rosji wypłaty kolejnej transzy kredytu, odpowiedział: - Rosyjski rząd zrobił jeden błąd. Trzeba było wydać każdą sumę, aby szybko zakończyć czeczeńską operację. Nawet gdyby nie podobało się to MFW i innym kredytodawcom. Duże pieniądze to broń o wysokim stopniu skuteczności, celne uderzenie w bojowników, lepsze rozwiązywanie problemów uchodźców, mniejsze straty w armii i wśród ludności cywilnej. Potem można by się dogadywać z kredyto-dawcami. Kosowo daje Rosji podstawy, by zajmowała się Czeczenią.
Jeden z jego młodych zwolenników, wykładowca chemii, był jeszcze bardziej radykalny - według niego, Rosja powinna zrzucić na Czeczenię bombę jądrową i skończyć ten problem raz na zawsze... Socjologowie znacznie się różnią w ocenach. Z sondaży wynika jednak niezbicie, że pierwsze miejsce zajmą komuniści, ale nie zagrożą Kremlowi. Sądząc po nagonce, jaką w telewizji kontrolowanej przez Bieriezowskiego rozpętano przeciwko OCR, to tego ugrupowania najbardziej obawia się "rodzina" Jelcyna. Prawie we wszystkich materiałach informacyjnych zawarte są podejrzenia o nieczyste interesy ludzi z otoczenia Łużkowa i Primakowa. I patetyczny głos komentatora: "Obywatelu, przed podjęciem decyzji dobrze się zastanów, od twojego głosu zależy los tego kraju". Jak wielu Rosjan uda się o tym przekonać?

Więcej możesz przeczytać w 51/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.