Testament Tudjmana

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy wybory prezydenckie otworzą nową epokę w historii Chorwacji?
Śmierć prezydenta Chorwacji Franjo Tudjmana dla nikogo nie okazała się zaskoczeniem. Media już od dawna donosiły, że "ojciec narodu" jest ciężko chory. Tudjman od początku listopada tego roku znajdował się w stanie śmierci klinicznej, a przy życiu utrzymywała go jedynie aparatura wspomagająca oddychanie. Ostatnie pożegnanie z oskarżanym o autorytarne skłonności przywódcą państwa chorwackiego oznacza dla kraju niepowtarzalną szansę wyjścia z międzynarodowej izolacji i wkroczenia na drogę demokratycznych przemian, choć to właśnie przede wszystkim jemu Chorwacja zawdzięcza odzyskanie w 1991 r. niepodległości.


Franjo Tudjman pełnił funkcję prezydenta Chorwacji od 1990 r. Rok później pchnął kraj ku niepodległości i sprawując rządy silnej ręki, nieustannie dążył do zjednoczenia w granicach jednego państwa wszystkich Chorwatów. Krytycy jego reżimu uważają jednak, iż w kraju niewiele się zmieniło - może poza tym, że miejsce wszechwładnej partii komunistycznej zajęła Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (HDZ), której prezydent przewodniczy. Przeprowadzone za jego rządów reformy rynkowe okazały się najbardziej korzystne dla przedstawicieli nowej partyjnej nomenklatury. Prywatyzacja przebiegała według modelu "wszystko dla swoich". čle zarządzany, wyniszczony wojnami kraj mimo zwycięstw znalazł się w stanie głębokiego kryzysu. "Tudjman nie ma pojęcia o gospodarce. Dopuścił do splądrowania majątku narodowego. Pozwalał, by przestępcy bezkarnie spacerowali po ulicy" - oskarża prezydenta Stipe Mesić, były premier Chorwacji i ostatni prezydent byłej Jugosławii. Kraj nie może liczyć na zagraniczną pomoc finansową, bo władze nie chcą wydać Międzynarodowemu Trybunałowi Sprawiedliwości w Hadze oficerów oskarżonych o udział w zbrodniach podczas wojny w Bośni. Reżim Tudjmana pozostawał głuchy na apele instytucji międzynarodowych o zagwarantowanie demokratycznych swobód. Rozpaczliwą próbą wyrwania kraju z międzynarodowej izolacji była ostatnia wizyta prezydenta w Watykanie, po której nastąpiło załamanie stanu jego zdrowia.
Dla rządzącej partii HDZ choroba przewodniczącego przyszła w najgorszym momencie. Prezydent nie zdążył ogłosić korzystnego dla niej terminu wyborów do parlamentu (planowano je na 22 grudnia tego roku). Bliskość świąt miała obniżyć frekwencję, co mogłoby zwiększyć szanse borykającego się ze spadkiem popularności ugrupowania. Korzystając z nowelizacji konstytucji, Tudjmana uznano za "czasowo niezdolnego do wypełniania obowiązków", dzięki czemu jego prerogatywy przyznano przewodniczącemu izby niższej parlamentu Vlatkowi Pavleticiowi, który mógł ogłosić, że wybory odbędą się 3 stycznia przyszłego roku. Sześć partii opozycyjnych skupiło swe siły w dwóch blokach wyborczych. Wśród nich najważniejsze są Chorwacka Partia Socjalliberalna (HSLS) i Socjaldemokratyczna Partia Chorwacji (SDP). Najnowsze sondaże wskazują, że po wyborach koalicja ta powinna dysponować większością w parlamencie. Kandydatem opozycji w ewentualnych wyborach prezydenckich jest cieszący się dość dużą popularnością Ivica RacŠan, przewodniczący SDP. Chorwacka opozycja nie ukrywa, że po dojściu do władzy zamierza zrewolucjonizować ustrój polityczny kraju i szerzej otworzyć podwoje dla demokracji. "Historia naszego kraju nie może zależeć od decyzji jednego człowieka" - ostrzega Ivica RacŠan. Zgodnie z obowiązującym prawem prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i służb specjalnych, a także mianuje rząd - jego prerogatywy są niezwykle szerokie. "W przyszłości powinien mieć tyle władzy co prezydenci Węgier, Czech czy Niemiec, czyli nie mieć żadnej poza władzą słowa" - mówi RacŠan.
Chorwacka Wspólnota Demokratyczna w obliczu widma klęski zarówno w boju o parlament, jak i fotel prezydencki zwarła szeregi. Trzy skrzydła partii (reformatorzy zgromadzeni wokół ministra spraw zagranicznych Mate Granicia, grupa starych członków dowodzona przez wiceprzewodniczącego HDZ Vladi- mira ŠSeksa oraz nacjonalistyczni twardogłowi z prezydenckim doradcą Iviciem PasŠaliciem na czele), dotychczas zaciekle konkurujące o wpływy, zawarły rozejm. Kandydatem ugrupowania na następcę Tudjmana mianowano Granicia, uznając, że to on ma największe szanse na sukces w walce z RacŠanem.

Więcej możesz przeczytać w 51/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.