Przegrupowanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kiedy dowiemy się, kto zabił Pershinga?


Już kilka tygodni po zastrzeleniu Pershinga jeden z wysokich oficerów Komendy Głównej Policji poinformował, że konfiden- ci umieszczeni w gangach zidentyfikowali przypuszczalnych egzekutorów. Miano ich otoczyć dyskretną opieką, zbierać dowody i szybko aresztować. Minęły kolejne tygodnie, a sprawcy są nadal na wolności. Policja przyznaje tylko, że dokładne zaplanowanie i przygotowanie zamachu na Pershinga oraz zimna krew sprawców dowodzą, że zlecenie wykonali profesjonaliści. Oficjalnie wciąż nie ma ich rysopisów, choć przed egzekucją przez kilka godzin czekali w ciemnym audi na ruchliwym parkingu przy Polanie Szymoszkowej w Zakopanem. Policjanci dokładnie zbadali porzucone i spalone auto (wcześniej ukradzione), lecz wartościowych śladów nie znaleziono. Praktycznie bez- użyteczna okazała się też taśma wideo z kamery monitorującej bezpieczeństwo na stacji benzynowej niedaleko Zakopanego, gdzie zatrzymali się sprawcy.



Śledztwo w sprawie zabójstwa Pershinga objęte jest nadzwyczajną tajemnicą, a nadzór nad nim sprawują najwyższe czynniki w policji i prokuraturze. Takiego embarga informacyjnego nie było w wypadku morderstwa równie ważnych gangsterów - Wariata czy Nikosia. Powodem tego może być rozległość interesów Pershinga: legalnych i nielegalnych, wskazujących na związki ze znanymi biznesmenami, politykami, pracownikami wymiaru sprawiedliwości. Głośno było niedawno o wytwórni płyt CD na wybrzeżu, której był wiceprezesem. Tymczasem ważniejsze były przedsięwzięcia, które współfinansował jako cichy wspólnik.
Policjanci starają się ustalić, komu z legalnie działających biznesmenów Pershing mógł zaszkodzić, kto był jego największym wrogiem w interesach nielegalnych, czy mógł być zagrożeniem dla skorumpowanych policjantów i urzędników państwowych. Co prawda, dziewczyna towarzysząca gangsterowi w Zakopanem zniszczyła kartę SIM jego telefonu komórkowego, ale pomocne mogą się okazać billingi rozmów. Cenne informacje znajdowały się też w przenośnym komputerze Pershinga, lecz większość z nich została zakodowana i teraz trwa praca nad złamaniem tego kodu. - Jest zbyt wiele rzeczy, które trzeba wyjaśnić. Szukamy igły w stogu siana - mówi jeden z oficerów KGP. - Wyjaśnienie tej sprawy pozwoli zrekonstruować całą siatkę przestępczych interesów w Polsce i za granicą.
Dotychczas ustalono, że szef Pruszkowa chciał zawieszenia broni. Kilka miesięcy po wyjściu z więzienia, na spotkaniu, na które zaprosił przedstawicieli wszystkich gangów, miał powiedzieć: "Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Jak się kłócimy, korzystają na tym 'psy', a my nie zarabiamy. Im ciszej, tym dla nas lepiej". Jak powiedział jeden z uczestników tego spotkania, jego apel przekonał wszystkich. I może właśnie dlatego najpotężniejszy gangster w Polsce czuł się tak pewnie. Policjanci z wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną, którzy jesienią ubiegłego roku w pobliżu Okęcia zatrzymali i przeszukali Pershinga oraz jego "żołnierzy" (witających szefa wracającego z Ameryki), nie znaleźli przy nich ani jednej sztuki broni. Na ostatni swój weekend Pershing nie zabrał ani jednego ochroniarza. I zapewne nie dlatego, że w Zakopanem był "nietykalny". Policjanci twierdzą bowiem, że dla gangsterów "strefy wolne od zabijania" po prostu nie istnieją.
Przypuszcza się, że Andrzej Kolikowski zginął, gdyż dla gangsterów był za mocny, zaś dla niektórych polityków i przedstawicieli legalnego biznesu - zbyt niebezpieczny. Zastanawia to, że właściwie nie toczy się walka: nie ma aktów zemsty, spektakularnych strzelanin ani wybuchających samochodów. - Najpierw zauważaliśmy przede wszystkim zaskoczenie zabójstwem Pershinga - opowiada policjant dobrze znający stołeczne gangi. - Teraz jest po prostu cisza. Oczywiście, nastąpił podział schedy po Pershingu, obserwujemy różne przegrupowania, poszczególne tereny zajęli nowi ludzie, ale dzieje się to spokojnie, po cichu.
Tuż po śmierci szefa Pruszkowa "wyeliminowany" został tylko Jarosław M. (pseudonim Masa), najbliższy współpracownik Pershinga i człowiek typowany na jego następcę. Po latach spokojnego działania w strukturach legalnego biznesu został on zatrzymany przez policję za posiadanie w domu telewizora, który miał wziąć jako haracz. Policjanci twierdzą, że aresztowanie mogło mu uratować życie - tuż po zabójstwie Pershinga krążyły plotki, że Masa "będzie następny".
Dotychczas tereny należące do Pershinga przejmowali jego zaufani ludzie. Policjanci liczą jednak na to, że niebawem upomni się o nie ktoś, kto będzie nowym szefem dla wszystkich. Jest bardzo prawdopodobne, że to ta osoba zaplanowała zabójstwo.

Więcej możesz przeczytać w 7/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.