Wojsko w spódnicach

Wojsko w spódnicach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy kobiety pojawią się w formacjach bojowych armii europejskich?


Niech pani o tym zapomni - miał odpowiedzieć jeden z oficerów Bundeswehry pewnej młodej mieszkance Hanoweru, która trzy lata temu ubiegała się o przyjęcie do pracy w wojskach rakietowych. Dziś ta drobna długowłosa blondynka znana jest w całych Niemczech. Epilog jej rozmowy z wojskowym kadrowcem rozegrał się przed Trybunałem Unii Europejskiej w Luksemburgu, a Federalne Ministerstwo Obrony stanęło przed perspektywą poniesienia konsekwencji werdyktu sędziów...
Tanja Kreil nie chciała wysiadywać krzesła w wojskowej administracji, być sanitariuszką ani grać w mundurowej orkiestrze (zgodnie z niemieckimi przepisami, służba kobiet możliwa jest tylko w tych sekcjach Bundeswehry). Chciała poznać tajniki konstrukcji i obsługi najnowocześniejszej broni elektronicznej. Niestety, podanie 23-letniej absolwentki politechniki zostało odrzucone. Jak uzasadnili ludzie ze złoconymi epoletami: "W formacjach bojowych nie ma miejsca dla dam". Dla energicznej aspirantki do wojsk rakietowych odmowa ta zabrzmiała jak wyzwanie. Kreil złożyła odwołanie, potem drugie, trzecie, aż do ministra obrony. A gdy nie przyniosły one skutku, oskarżyła Republikę Federalną Niemiec przed Trybunałem Unii Europejskiej o dyskryminowanie jej jako kobiety i naruszenie jej praw człowieka i obywatela. Ku przerażeniu kręgów rządowych sędziowie orzekli, że niemieckie przepisy godzą w zasady UE o równouprawnieniu i należy je zmienić.
Jak uzasadnił piętnastoosobowy trybunał, "segregację płciową" dopuszcza się w wojsku wyłącznie wtedy, gdy płeć jest ważna w pełnieniu określonej funkcji. Co prawda unijne prawo zezwala na stosowanie tego kryterium w selekcji kandydatów do wszystkich formacji z wyjątkiem administracji, sekcji sanitarnych i muzycznych, jednak przy odmowie rekrutacji kobiet należy podać konkretne powody. Przed międzynarodowym kolegium sędziowskim rząd Niemiec się potknął, przedstawiając mało przekonującą argumentację. W myśl ustawy zasadniczej RFN, "kobiety nie mogą w żadnym wypadku odbywać służby z bronią", nawet w tzw. oddziałach wspierających. Ustawodawcami - wyjaśniała strona rządowa - powodowała "historyczna przeszłość oraz chęć uchronienia kobiet przed bezpośrednimi działaniami wojskowymi i niewolą". Uzasadnienie to sędziowie ocenili jako nazbyt ogólnikowe i sprzeczne z praktyką. U boku żołnierzy Bundeswehry pracuje dziś 142-tysięczna kadra cywilna, a w niej prawie 50 tys. pań, które w razie wojny narażone są na takie same niebezpieczeństwa, jak mężczyźni. Poza tym - zwrócił uwagę sędzia generalny Trybunału UE Antonio La Pergola - Niemki odbywają równie niebezpieczną służbę z bronią w policji. Ostatecznie rację przyznano Tanji Kreil i zalecono "otwarcie Bundeswehry" dla kobiet. Wyrok ten jest rozbieżny z innym orzeczeniem tego samego gremium. Równolegle ze skargą z Niemiec Trybunał UE rozpatrywał pozew Angeli Marii Sirdar z Wielkiej Brytanii, która tak kochała morze, że chciała być kucharką w marynarce wojennej. Tego było jednak sędziom za wiele. Marynarka jest specyficzną formacją - uzasadnili w werdykcie - w której od każdego żołnierza bez wyjątku, a więc także kucharza, wymaga się bezpośredniego udziału w walce. Innymi słowy, Brytyjczykom zezwolono na zastosowanie kryterium płci i odrzucenie przez Royal Marines podania pani Sirdar. W Niemczech oba te orzeczenia odebrano jak grę w "chromosomowe kółko i krzyżyk". Nikt jednak nie zaprzecza, że bez modyfikacji anachronicznych ustaw się nie obejdzie.
Zgodnie z przepisami, kobiety nie mogą pracować w Bundeswehrze nawet w charakterze kierowców czy przy czyszczeniu i konserwacji broni. Prywatnie mogą ćwiczyć sztuki walki, skakać ze spadochronem czy nurkować, ale ich służba w tego rodzaju formacjach wojskowych jest absolutnie wykluczona. Liberałowie z FDP zaproponowali w Bundestagu zniesienie tych ograniczeń, zanim jeszcze sprawa Kreil trafiła na wokandę Trybunału UE. Ale już przy pierwszym czytaniu ich projektu ujawniły się różnice zdań między parlamentarzystami. Podczas gdy posłowie CDU i SPD wstrzymują się od zajęcia stanowiska, a postkomuniści z PDS przeciwni są "dalszej militaryzacji społeczeństwa", deputowani Sojuszu?90/Zielonych, partii współrządzącej w koalicji z socjaldemokratami, dopuszczają tylko jedną możliwość: całkowitego zniesienia obowiązkowej służby wojskowej.
Po zaleceniu otwarcia Bundeswehry dla kobiet w Niemczech rozgorzała dyskusja, czy i jak dalece unijni urzędnicy mogą ingerować w struktury obronne krajów członkowskich UE. Drugim problemem, który wyłonił się na marginesie orzeczenia w sprawie Tanji Kreil, jest kwestia dyskryminacji... mężczyzn. Logiczną konsekwencją uznania kobiet za zdolne do służby na każdym stanowisku bojowym powinna być rekrutacja osiemnastolatek. Tymczasem ustawa zasadnicza traktuje o tej powinności tylko w stosunku do mężczyzn. Rzeczniczka Zielonych Angelika Beer przypomina, że jej partia od dawna domaga się likwidacji powszechnej służby wojskowej, co rozwiązałoby wszystkie formalnoprawne problemy. - Zamiast się zastanawiać, ile kosztować będzie przebudowa koszar, przygotowanie oddzielnych szatni, łaźni itp., należy się skoncentrować na alternatywnych formach realizacji polityki obronnej państwa - apeluje posłanka Beer.
Jak zapowiada minister obrony Rudolf Scharping, w maju tego roku specjalna komisja przedstawi założenia reformy strukturalnej Bundeswehry. Być może koalicja SPD/Zieloni przyjmie odrzucany przez rząd Helmuta Kohla model francuski - stopniowej rezygnacji z obowiązkowego naboru na rzecz wysoko wyspecjalizowanej armii zawodowców. Ale także w tym wypadku po orzeczeniu Trybunału UE nie obejdzie się bez zmian przepisów o segregacji płciowej w niemieckim wojsku. Tanja Kreil niczego jednak dzięki temu nie osiągnie. Sprawczyni zamieszania ma bowiem do pokonania jeszcze jeden próg: ma 157 centymetrów wzrostu - o trzy centymetry za mało, aby zostać żołnierzem Bundeswehry.

Więcej możesz przeczytać w 7/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.