Krew, pot i łzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Porównywanie warunków życia i świadczeń socjalnych w państwach rozwiniętych i w Polsce jest niepoważne
- Polski rząd stoi przed ważnym wyborem. Może być dobrym wujkiem, który rozdaje dobra na lewo i prawo, zdobywając wprawdzie polityczne poparcie, ale oddalając perspektywę osiągnięcia poziomu rozwoju ekonomicznego, dzięki któremu ludziom żyłoby się coraz lepiej, a państwo miałoby w budżecie coraz więcej pieniędzy na wydatki socjalne. Może też jasno i dokładnie wyjaśnić społeczeństwu, jakie w najbliższym czasie czekają go wyrzeczenia.


Z jednej strony - musimy się liczyć z niezbędnymi wydatkami związanymi m.in. z obecnością w NATO oraz zobowiązaniami wynikającymi z pełnoprawnego członkostwa sojuszu (dotyczy to na przykład funduszy na zakup niezbędnego sprzętu wojskowego). Z drugiej strony - w ciągu najbliższych trzech lat chcemy wejść do Unii Europejskiej i to również wiąże z olbrzymim wysiłkiem całego kraju i gospodarki. Do tego dochodzą problemy wewnętrzne. Najpoważniejszy z nich to rosnące bezrobocie. W najbliższych latach o pracę będą się starać młodzi ludzie z wyżu demograficznego. Aby im oraz obecnym bezrobotnym dać nadzieję na znalezienie pracy w niedalekiej przyszłości, a ludziom żyjącym w ubóstwie stworzyć lepsze perspektywy, nasza gospodarka musi być bardziej konkurencyjna. Chciałbym, aby nasz kraj osiągnął taką pozycję gospodarczą, jaką mają Wielka Brytania, Niemcy, Stany Zjednoczone czy Japonia. Trzeba jednak pamiętać, że kraje te dochodziły do obecnej potęgi gospodarczej latami. Jeżeli nasza gospodarka będzie się rozwijać w tempie 6-7 proc. PKB rocznie, to na przykład Hiszpanię dogonimy nie wcześniej niż po 15 latach. To pokazuje, jak ogromną drogę mamy do pokonania, by dorównać choćby krajom z "dolnej półki" państw należących do unii. Porównywanie warunków życia i świadczeń socjalnych, jakie kraje rozwinięte gwarantują swoim obywatelom, z tym, co mamy w Polsce, jest zatem po prostu niepoważne. Musimy najpierw osiągnąć ich poziom rozwoju, a dopiero potem określić, na co nas stać. W tej chwili pracownicy muszą zakasać rękawy, a nie tylko wysuwać żądania. Skrócenie czasu pracy czy wydłużenie urlopów macierzyńskich spowoduje zwiększenie kosztów w przedsiębiorstwach. A wzrost kosztów produkcji przełoży się na wzrost cen usług i towarów, a to z kolei spowoduje ich mniejszą konkurencyjność - nie tylko na międzynarodowym, ale także na polskim rynku.
Rozumiem ludzi, którzy żyją w biedzie i nie mają pracy, ale ich jedyną szansą jest rozwój przedsiębiorczości i tworzenie nowych miejsc pracy. Można to osiągnąć, obniżając podatki i to nie tylko największym firmom, ale wszystkim pracodawcom, gdyż dzięki temu mogliby oni więcej pieniędzy przeznaczyć na rozwój. čle się stało, że nie wszystkie podatki zostały obniżone. Jest to przede wszystkim zła wiadomość dla ludzi żyjących w nędzy. Oddala się od nich bowiem perspektywa lepszego i godniejszego życia. Stwarzanie tym ludziom złudnych nadziei - co czynią niektórzy politycy - jest zaś nieuczciwe.
Więcej możesz przeczytać w 52/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.