Pociag do pieniedzy

Pociag do pieniedzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Romano Prodi byl zamieszany w najwieksza wloska afere korupcyjna ?
We Włoszech ukazała się właśnie budząca wiele kontrowersji książka "Superszybka korupcja" ("Corruzione ad alta velocita"), której autorzy dowodzą, że przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi brał czynny udział w organizacji największej afery korupcyjnej w historii kraju. Prawica i radykałowie domagają się jego ustąpienia. Również część prasy w innych państwach europejskich stawia pod znakiem zapytania celowość pozostawania Prodiego na tak odpowiedzialnym stanowisku. Przedmiot kontrowersji wprawdzie nie dotyczy Polski, niemniej jednak burza w Brukseli może się okazać dla nas bardzo niekorzystna, jako że Prodi należy do tych unijnych polityków, którzy wyraźnie popierają przystąpienie Polski do Unii Europejskiej w 2003 r. Książkę "Superszybka korupcja" napisali wspólnie znany dziennikarz Sandro Provvisionato, wybitny adwokat Giuseppe Pisauro i Ferdinando Imposimato, jeden z najsłynniejszych włoskich prokuratorów i przez kilka kadencji członek senackiej komisji do spraw walki z mafią. Imposimato prowadził śledztwo w sprawie porwania i zabójstwa Aldo Moro i walnie przyczynił się do pokonania Czerwonych Brygad. Prowadził też śledztwo w sprawie zamachu na papieża, odkrywając tzw. trop bułgarski. Opisywana w książce sprawa rozpoczęła się na początku lat 90., kiedy Imposimato jako członek komisji ds. walki z mafią zainteresował się niektórymi firmami zaangażowanymi w jedno z największych przedsięwzięć budowlanych w historii Włoch: budowę torów dla superszybkich kolei TAV (Treno ad Alta Velocita). Nikt wtedy jeszcze nie słyszał o akcji "Czyste ręce" i wszystkie włoskie partie pełnymi garściami czerpały pieniądze ze swoistego "podatku", jaki nakładały na firmy wygrywające przetargi na roboty publiczne. Do niedawna uważało się, że największą z fikcyjnych operacji, na której żerowały włoskie partie, była "operacja Enimont", czyli próba połączenia państwowego kolosa petrochemicznego ENI z prywatnym, niemal równie wielkim koncernem chemicznym Montedison. Po paru miesiącach działalności spółka została rozwiązana, ale "po drodze" z państwowej kasy zginęło parę bilionów lirów. Ich ślady odnaleziono później w wydatkach (bo nie w bilansach, systematycznie fałszowanych) głównych partii politycznych - od chadeków, poprzez komunistów, do Ligi Północnej. W wyniku działalności senatora Imposimato wyszło na jaw, że "operacja Enimont" była tylko próbą generalną przed naprawdę wielkim skokiem na państwową kasę. Prawdziwą "matką wszystkich łapówek" okazała się budowa superszybkiej kolei TAV. Prezesem obydwu przedsięwzięć ? Enimontu i TAV - był Lorenzo Necci, jak się okazało po jego aresztowaniu w 1995 r., prawdziwy profesjonalista od kolosalnych machlojek na szkodę budżetu państwa. Z początkowego budżetu 26 bln lirów koszty nie zakończonej do dzisiaj budowy wywindowano do 140 bln lirów (ok. 280 mld zł). Imposimato twierdzi, że 90 proc. tych pieniędzy podzieliły między siebie mafia, kamorra i partie polityczne, głównie lewicowe. Niejako na marginesie głównego wątku książki Imposimato i dwaj pozostali autorzy stwierdzają, że koordynatorem całej afery z ramienia włoskich partii był Romano Prodi. Generalnymi wykonawcami projektu TAV miały być wielki państwowy koncern IRI (wówczas jeszcze dostarczał samodzielnie prawie 10 proc. włoskiego PKB) i Fiat. Nikogo we Włoszech nie zdziwiło, że za "uczciwość" całego przedsięwzięcia ręczyły przed władzami państwa dwie bezpośrednio zaangażowane w nie osoby: Romano Prodi oraz Susanna Agnelli. Prodi był szefem IRI, a związki Susanny Agnelli z Fiatem są oczywiste. Na dodatek Prodi był jednocześnie prezesem małej firmy konsultingowej Nomisma, żyjącej z przygotowywania w istocie niepotrzebnych opracowań dla kolei państwowych. Redagowane przez nią raporty roiły się od niewiarygodnych banałów w rodzaju "dobrze byłoby, żeby pociągi odjeżdżały i przyjeżdżały punktualnie" czy "to, co jest najważniejsze w superszybkiej kolei, to szybkość". Opłacane były jednak hojnie: od 800 do 2 tys. dolarów za stronę maszynopisu. Do budowy doszło - dowodzą autorzy książki - dzięki zastosowaniu "europejskiego" oszustwa. Już na początku lat 90., kiedy ruszała "operacja TAV", we Włoszech obowiązywały reguły unijne, na mocy których zleceniodawca powinien był rozpisać przetarg ogólnounijny. Ale w takim wypadku ewentualni wykonawcy zagraniczni "nie okazaliby wdzięczności" włoskim partiom politycznym. Aby więc uniknąć prawidłowego przetargu, wynaleziono formułę finansową przewidującą pokrycie ponad 60 proc. kosztów inwestycji przez firmy i banki prywatne. Zezwalało to na bezpośredni dobór wykonawców przez zleceniodawcę z pominięciem przetargu. Imposimato dowodzi, że było to jawne fałszerstwo, bo praktycznie 100 proc. funduszy uzyskano bądź ze skarbu państwa, bądź od banków państwowych. Fakt, że dzisiejszy przewodniczący Komisji Europejskiej świadomie dążył do ominięcia obowiązujących w UE przepisów i eliminacji zasad wolnorynkowej konkurencji, nadaje całej aferze specyficzny wydźwięk. Na tym jednak oskarżenia się nie kończą. Autorzy książki piszą, że IRI i Fiat dobrały sobie dziesiątki podwykonawców, którzy z kolei zlecali prace na pomniejszych odcinkach budowy innym jeszcze przedsiębiorstwom. O ile Fiat, odpowiedzialny za budowę odcinków północnych, korzystał z usług "czystych" podwykonawców, o tyle państwowy koncern IRI systematycznie zlecał budowę firmom związanym z mafią i jej neapolitańską siostrzycą - kamorrą. Autorzy książki przytaczają nazwy owych firm. W chwili podpisania kontraktów większość z nich nie spełniała warunków przetargowych, a kilka - wcale nie pomniejszych - formalnie ogłosiło bankructwo. Wielu z menedżerów tych firm podejrzanych było o współpracę z mafią i kamorrą, a niektórych skazano za to prawomocnymi wyrokami sądowymi. Jak zeznał przed senacką komisją Ettore Incalza, dyrektor generalny projektu TAV (później aresztowany), osobą, która podpisywała kontrakty z mafijnymi firmami, był Romano Prodi. Po publikacji książki prawicowa opozycja i lider radykałów Marco Pannella zażądali dymisji Prodiego. Odpowiedział im rzecznik przewodniczącego komisji Riccardo Franco Levi. Jego zdaniem, Prodi był tylko "gwarantem środowiskowej kompatybilności budowy" i o korupcji ani o przydzielaniu zleceń firmom należącym do mafii nic nie wiedział. Jednakże nawet najbardziej przychylni Prodiemu komentatorzy twierdzą, że musiał być ślepy, skoro podpisując wszystkie kluczowe dokumenty związane z "operacją TAV", niczego nie zauważył. Mniej przychylne media, na przykład prawicowy dziennik "Il Giornale", twierdzą wręcz, że Prodi najzwyczajniej mija się z prawdą - owszem, był "gwarantem", ale największej w historii Włoch afery łapówkowej. Podejrzenia są tym bardziej uzasadnione, że nie jest to bynajmniej pierwsza afera, w którą zamieszany jest Romano Prodi. Brytyjski dziennik "Daily Telegraph" odkrył na przykład, że Prodi i jego żona Flavia byli właścicielami spółki ASE, na której konto wpłynęły ponad 2 mln dolarów od międzynarodowego koncernu Unilever i znanej firmy konsultingowej Goldman Sachs. Rzecznik Prodiego stwierdził, że były to honoraria za konsultacje udzielone w czasie, gdy Prodi nie był już prezesem IRI, a jeszcze nie został premierem. Nie chciał jednak wyjaśnić, jakich spraw dotyczyły owe konsultacje. Kwestię tę bada prokuratura, zwłaszcza że brytyjski dziennik sugerował, iż od tej sumy nie zapłacono podatku. Związki Prodiego z Unileverem i Goldmanem Sachsem prowadzą bezpośrednio do afery ze sprzedażą należącego do IRI kompleksu państwowych koncernów żywnościowych Ciro-Bertolli-De Rica. Nabywcą największego kąska tego kompleksu był właśnie Unilever, a konsultantem całej operacji - Goldman Sachs. Prodi był prezesem IRI, czyli sprzedawcy (chociaż z roczną przerwą w roku 1992), a jednocześnie zasiadał w radach nadzorczych Unileveru i Goldmana Sachsa, czyli nabywcy. Operacja była zawiła, bo całość wykupił najpierw nabywca podstawiony, który dopiero później odsprzedał najcenniejsze spółki Unileverowi. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że kwota, za jaką sprzedano koncerny Ciro-Bertolli-De Rica, była pięciokrotnie niższa od ich wartości rynkowej, a na dodatek sprzedawca (czyli IRI Romano Prodiego)? pożyczył nabywcy pieniądze na dokonanie transakcji! Śledztwo w tej sprawie prowadziła Giuseppa Geremia, młoda i obiecująca prokurator z Rzymu. Przez cały czas zajmowania się tą sprawą była zastraszana przez nieznanych sprawców, którzy - jak w filmie "Ojciec chrzestny" - podrzucali jej do domu różne przedmioty, na przykład jej fotografię przebitą sprężynowym nożem. W nie wyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach prokurator Geremia została nagle przeniesiona na Sardynię, a śledztwo przeciwko Prodiemu umorzono, mimo niewiarygodnej wprost liczby dowodów i poszlak. Obecnie analizowana jest możliwość jego wznowienia. Zastraszany był również sam Ferdinando Imposimato: próbowano rozpętać przeciwko niemu kampanię prasową, sugerując, że także on ma udziały w firmach, które bezskutecznie starały się o dopuszczenie do robót przy TAV. Kiedy wyszło na jaw, że owe "rewelacje" były wyssane z palca, zabito mu brata, znanego działacza związkowego. Wszystkie te informacje roztrząsane są przez kilka prawicowych dzienników włoskich. Pozostałe po krótkim czasie przestały o tym pisać. Oczywiste jest, że Rzym nie jest zainteresowany rozdmuchiwaniem sprawy, która mogłaby doprowadzić do dymisji pierwszego włoskiego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Kandydatura Prodiego była intensywnie popierana przez rządzących Lewicowych Demokratów wyłącznie po to, by pozbyć się go z Włoch, gdzie wespół z kontrowersyjnym prokuratorem Antonio Di Pietro założył konkurencyjną dla postkomunistów partię Demokraci. Na ewentualnej dymisji Prodiego ucierpiałyby nie tylko Włochy. Bez wątpienia to właśnie jego inicjatywie zawdzięczać należy wytyczenie nowych priorytetów dla Unii Europejskiej. Chociaż - wbrew nadziejom Prodiego - na szczycie w Helsinkach nie została wyznaczona data przyjęcia Polski, rozszerzenie unii nadal pozostaje najważniejszym zadaniem piętnastki.

Więcej możesz przeczytać w 52/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.