Polak mały w Europie

Polak mały w Europie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rządowy projekt nowelizacji ustawy mówi: żadnej reklamy dla dzieci i młodzieży. Do jakiego wieku, może do trzydziestki?
W trybie pilnym zmierza do uchwalenia nowelizacja ustawy o radio- fonii i telewizji, reklamowana oficjalnie ładnie brzmiącym hasłem "Media bliżej Europy". Z wyjątkowo oszczędnego uzasadnienia projektu nowelizacji można ogólnie wyczytać, że będzie bardzo po europejsku. Uzasadnienie pomija natomiast skromnie pewne dziedziny, w których u nas ma być lepiej. Na przykład ochronę dzieci i młodzieży przed zgubnymi skutkami reklamy.

Mówiąc otwarcie, projekt rządowy zakazuje całkowicie jakiejkolwiek reklamy kierowanej do dzieci i młodzieży, co stanowi niedopuszczalne ograniczenie praw młodych obywateli i jest sprzeczne z Konstytucją RP. Może ktoś spytać, komu i dlaczego przychodzą do głowy takie pomysły? Szczerze mówiąc, nie wiem. A teraz próba udowodnienia, że nie przesadzam. Przepis, o którym mowa, stwierdza, że "zakazana jest reklama nawołująca dzieci i młodzież do nabywania produktów lub usług". Reclamo po łacinie znaczy "krzyczę, protestuję". Krzyczę w celu promowania sprzedaży, zachęcam do nabywania usług lub towarów, czyli w gruncie rzeczy "nawołuję". Wniosek: jakakolwiek reklama skierowana do dzieci i młodzieży jest zakazana. Aby się upewnić, czy istotnie tak jest w Europie, spróbujmy znaleźć i przeczytać odpowiednią dyrektywę. Jest! "Council Directive 89/552/EEC of 3 October 1989 (Official journal NOL 29817/10/1989 P0023-0030)". Chciałoby się dodać jeszcze: trzecia klatka, drugie piętro, mieszkania czterdzieści dziewięć, czwarty dzwonek od góry - dajmy jednak spokój i bierzmy się za lekturę. Nie jestem mistrzem przekładu z angielskiego, ale tekst brzmi mniej więcej tak: "Reklama telewizyjna nie może powodować moralnych lub fizycznych szkód u nieletnich i z tego powodu powinna być zgodna z następującymi kryteriami: (m.in.) nie może bezpośrednio wymuszać (extort) na nieletnich nabywania produktów lub usług poprzez wykorzystywanie ich braku doświadczenia lub łatwowierności".
W porównaniu z bełkotliwą dyrektywą nasi projektodawcy ustawy są ideałem prostoty i zwięzłości: żadnej reklamy dla dzieci i młodzieży. Można tylko zapytać: młodzieży do jakiego wieku, może do trzydziestki? Polski projektodawca rządowy zbagatelizował kilka drobiazgów:
- że dyrektywa mówi tylko o reklamie telewizyjnej, a nie na przykład radiowej czy jakiejś innej
- że zakazana jest tylko reklama szkodliwa, a nie każda - że szkodliwa jest m.in. reklama próbująca wymusić na nieletnich (minors) nabywanie czegoś przez wykorzystanie ich łatwowierności i braku doświadczenia.
Można przypuszczać, że w standardzie europejskim chodzi o zakaz reklamy oszukańczej, mającej dzieciaki wykiwać. Piszę "dzieciaki", bo jakoś nie wyobrażam sobie, żeby łatwo było skołować na przykład licealistów. Myślę, że europejski prawodawca ma na względzie nieletnich do lat 18, a nasz chciałby chronić całą młodzież. Chronić również przed reklamą pożyteczną, zachęcającą w sposób uczciwy do nabywania rzeczy dobrych, atrakcyjnych i lubianych, rozwijających i pomagających żyć, czasami wręcz niezbędnych albo też wcale nie koniecznych, a tylko lekkich, łatwych i przyjemnych. Nie rozumiem naszego projektodawcy. Ani celu, który zamierza osiągnąć przez wprowadzenie totalnego zakazu reklamy dla młodzieży, ani wartości czy dóbr, których ochrona miałaby taki zakaz uzasadniać. Cały przepis robi wrażenie jakiejś pomyłki lub przejęzyczenia, bo trudno przecież zakładać, że autorzy projektu z pełną świadomością proponują rozwiązania nonsensowne. Gdy piszę te słowa, ostro pracuje nad projektem sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu. Być może przepis zostanie poprawiony i problem przestanie istnieć. Ponieważ nie wiem, jak będzie - sygnalizuję to, co znalazło się w projekcie rządowym. Jeżeli nic się nie zmieni, będę zmuszony powiedzieć gromadce moich dzieci i wnucząt, co je czeka w sarmackiej części zjednoczonej Europy. Ponieważ większość z nich wie, co to konstytucja i że ma być jakiś rzecznik ich praw, można sobie wyobrazić, jak dadzą nam popalić. Módlmy się wszyscy, żeby tak się nie stało.
Więcej możesz przeczytać w 47/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.