Amerykańska wizja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z MADELEINE K. ALBRIGHT, sekretarzem stanu USA
"Wprost": - Co uznaje pani za najpoważniejsze wyzwanie dla dyplomacji amerykańskiej u progu XXI wieku?
Madeleine Albright: - Największym wyzwaniem jest współpraca z innymi państwami demokratycznymi oraz z rodzącymi się demokracjami nad stworzeniem świata, w którym demokracja może się swobodnie rozwijać, a gospodarka wolnorynkowa może zapewnić wszystkim dobrobyt. Stany Zjednoczone odgrywają pierwszoplanową rolę w tej dziedzinie. Pokój i dobrobyt możemy sobie zapewnić tylko poprzez współpracę z innymi narodami.
- Jaka jest amerykańska wizja nowego światowego porządku? Czy Stanom Zjednoczonym odpowiada rola jedynego mocarstwa albo - jak chcą niektórzy - "globalnego policjanta"?
- Świat dzisiejszy jest zbyt złożony, by patrzeć na niego w kategoriach jednego mocarstwa czy też światowego stróża porządku. Stany Zjednoczone są mocarstwem światowym. Nie możemy jednak i nie powinniśmy działać w pojedynkę. Żaden kraj nie może i nie powinien brać na siebie takiej odpowiedzialności. Każdy kraj ma obowiązek uczestnictwa w zapewnieniu stabilizacji. Powtarzam: Stany Zjednoczone nie mogą i nie powinny odgrywać roli globalnego policjanta.
- A jaką rolę w systemie światowego bezpieczeństwa powinna odgrywać jednocząca się Europa?
- Współpraca amerykańsko-europejska oparta jest na trzech filarach: NATO, stosunki USA - Unia Europejska oraz OBWE. NATO pozostaje kluczowym ogniwem w zakresie polityki i bezpieczeństwa pomiędzy Ameryką Północną a Europą. Witamy z zadowoleniem inicjatywę silnej europejskiej tożsamości obronnej, która przyczyni się do umocnienia NATO. Partnerstwo między USA i UE obejmuje najbogatsze kraje świata i stwarza najszersze możliwości rozwiązywania problemów w skali Europy i całego globu. Z kolei OBWE jest jedyną instytucją, która skupia pod jednym dachem wszystkie kraje Europy. Jej celem jest zapobieganie konfliktom. Mamy nadzieję, że na listopadowym szczycie OBWE w Stambule zdołamy wypracować bardziej skuteczne mechanizmy na rzecz zmniejszania napięć między społecznościami.
- Czy zgodzi się pani ze stwierdzeniem George?a Sorosa, wyrażonym na łamach tygodnika "Wprost", że światowa gospodarka przypomina dziś czterosilnikowy samolot, który leci tylko na jednym silniku - amerykańskim?


Stany Zjednoczone nie mogą i nie powinny odgrywać roli globalnego policjanta

- Cykle gospodarcze podlegają zmianom. Pan Soros zwraca przede wszystkim uwagę na powiązanie Ameryki z gospodarkami innych krajów. Obecnie gospodarka amerykańska jest najmocniejsza w skali światowej. Zapewnienie Ameryce dobrobytu jest jednym z najważniejszych zadań Departamentu Stanu. Ale i Europa jest dzisiaj światowym mocarstwem gospodarczym. Łączna wartość obrotów handlowych i inwestycji między Europą i Ameryką wynosi rocznie ponad bilion dolarów. Połowa wyprodukowanych na świecie towarów i usług pochodzi z USA bądź z UE. Otwarty i sprawiedliwy system handlu zapewnia utrzymanie wysokiego poziomu dobrobytu i objęcie nim wszystkich krajów w ramach gospodarki światowej. Współpraca amerykańsko-europejska jest niezbędna do utrzymania i usprawnienia tego systemu. Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Około 12,1 mln stanowisk pracy w Ameryce zależy dzisiaj od eksportu.
- Czy podziela pani opinię wyrażaną przez niektórych ekonomistów, że hołdująca filozofii "socjalnej gospodarki rynkowej" Europa, gdzie w większości bogatych krajów rządzi dziś centrolewica, staje się "chorym kontynentem" i skazana jest na porażkę w globalnej konfrontacji ekonomicznej?
- Nie podzielam tej opinii.
- Jak zatem ocenia pani treść "manifestu socjaldemokratycznego" podpisanego przez Tony'ego Blaira i Gerharda Schrödera, którzy proponują "trzecią drogę" czy też "nowy środek" pomiędzy tradycyjnym socjalizmem, wyznawanym przez odchodzące już pokolenie działaczy lewicy, a liberalnym kapitalizmem z lat osiemdziesiątych?
- W Europie, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, przywódcy polityczni poszukują sposobów skuteczniejszej realizacji potrzeb obywateli. Sądzę, że ogromnym wyzwaniem dla naszych społeczeństw będzie tak pokierować potęgą globalizacji, aby przynosiła ona korzyści wszystkim krajom i ich obywatelom. Musimy również nauczyć się nowych sposobów myślenia.
- Jak długo trzeba będzie czekać na kolejne etapy rozszerzenia NATO?
- Rozszerzenie NATO jest naturalnym następstwem powstawania demokratycznej, nie podzielonej Europy. 12 marca tego roku Polska, Czechy i Węgry stały się formalnie członkami sojuszu. Drzwi do NATO pozostają otwarte. Państwa zrzeszone w NATO zgodziły się podjąć kwestię rozszerzenia najpóźniej do 2002 r. W pełni popieramy ten proces.
- Jak ocenia pani szanse Ukrainy na członkostwo w NATO? Czy zbyt późne zaproszenie do paktu nie zniechęci Ukrainy i nie sprawi, że Kijów zacznie zacieśniać stosunki z Moskwą?
- Głęboko wierzymy, że niezależna, demokratyczna i stabilna Ukraina jest kluczem do zapewnienia stabilności na całym kontynencie. Karta NATO-Ukraina stwarza fundament wyróżniającego się partnerstwa pomiędzy Ukrainą a sojuszem. W czerwcu tego roku w Kolonii Stany Zjednoczone i UE postanowiły współpracować w celu zapewnienia Ukrainie stabilności i dobrobytu. Wspólnie z Polską utworzyliśmy Inicjatywę Współpracy Polsko-Amerykańsko-Ukraińskiej, która ma za zadanie gromadzenie środków i doświadczeń pomocnych w przechodzeniu do demokracji.
- Jeżeli interwencja zbrojna sprzymierzonych w Kosowie miała moralne podstawy, dlaczego Ameryka i jej sojusznicy nie reagowali w Ruandzie, Angoli, Timorze Wschodnim czy Turcji, gdzie również były lub są gwałcone prawa człowieka?
- Okrucieństwa, jakich dopuścił się Milosević i jego reżim w Kosowie, występują również gdzie indziej. Jesteśmy zdecydowani w ramach naszych możliwości zapobiegać katastrofom humanitarnym. Prezydent Clinton wypowiedział się już w sprawie naszej reakcji na tragiczne wydarzenia w Ruandzie, która stała się widownią ataków okrucieństwa. To, że nie możemy przyjść z pomocą wszystkim ofiarom przemocy, nie oznacza, że nie powinniśmy pomagać nikomu. Jeśli chodzi o Kosowo - nasze działania miały na celu powstrzymanie ludobójstwa i czystek etnicznych. Mogliśmy działać, ponieważ Pakt Północnoatlantycki był w stanie podjąć skuteczną akcję w tym regionie. Czystki etniczne i walki w Kosowie zagrażały naszym podstawowym interesom w Europie, którą pragniemy widzieć pokojową, stabilną i nie podzieloną.
- Chiny potrafią już zbudować bombę neutronową, a rząd w Pekinie zagroził, że zaatakuje Tajwan, jeśli władze w Tajpej ogłoszą niepodległość. Czy narastający konflikt między Chinami a zbuntowaną wyspą może się przerodzić w wojnę?
- Wierzymy, że znaczący, rzeczowy dialog między obu stronami jest podstawą pokojowego rozwiązywania dzielących je kwestii. Uważamy ponadto, że obie strony winny mieć poczucie odpowiedzialności za pokój i stabilność w rejonie Cieśniny Tajwańskiej i powinny się powstrzymywać od oświadczeń czy działań wzmagających napięcia. Nasza polityka pozostaje jasna i konsekwentna. Prowadzimy politykę "jednych Chin", popieramy ideę dialogu między obu stronami i jesteśmy niezmiennie zainteresowani pokojowym usuwaniem różnic dzielących Chińską Republikę Ludową i Tajwan.
- Czy prezentowana przez Samuela Huntingtona wizja zderzenia cywilizacji jest realnym zagrożeniem dla pokoju na świecie?
- Nie wierzymy w nieuchronność konfliktów - czy to pomiędzy "cywilizacjami", czy krajami. Jesteśmy natomiast przekonani, że należy działać na rzecz zapobiegania konfliktom. Dwa z najbardziej skutecznych instrumentów w tej mierze to demokratyczne społeczeństwa i gospodarka wolnorynkowa. Stany Zjednoczone wspierają i nadal będą wspierać kraje budujące i umacniające trwałe podstawy wolnych i otwartych społeczeństw. Poświęcamy także dużo energii zapobieganiu konfliktom i rozwiązywaniu innych ważnych kwestii wielostronnych z naszymi partnerami na takich międzynarodowych forach, jak ONZ, NATO i OBWE.
- Na Bliskim Wschodzie pojawiła się nowa generacja polityków. Czy sądzi pani, że dzięki nim zwiększą się szanse na pokojowe rozwiązanie zadawnionego konfliktu?
- Z każdym nowym pokoleniem rodzi się nowa nadzieja, nowe możliwości oraz nowy sposób widzenia starych kwestii. Stany Zjednoczone straciły cenionych sprzymierzeńców wraz ze śmiercią króla Husajna w Jordanii i króla Hasana w Maroku. Żywimy jednak przekonanie, że nowi przywódcy staną się wyrazicielami woli i interesów swego narodu i że możliwe będzie spojrzenie na zadawnione problemy w nowym świetle. Poza tym Izraelczycy i Palestyńczycy dokonują stałego postępu w umacnianiu pokoju.
- W czasach komunizmu dobrze poznała pani polską opozycję. Wielu byłych dysydentów pamięta pani wizyty w Polsce w latach osiemdziesiątych. Co skłaniało panią wówczas do wizyt w naszym kraju?
- Odwiedzałam Polskę w trudnych czasach, ponieważ sama urodziłam się w tej części Europy i chciałam wyrazić solidarność wobec działań narodu polskiego na rzecz pokojowych i demokratycznych przemian. Jako mieszkanka Ameryki dobrze wiem, jakie możliwości stwarza system demokratyczny. I oto dzisiaj, zaledwie dziesięć lat później, mam zaszczyt zajmować się zagadnieniami dotyczącymi Europy i świata wraz z mym przyjacielem i kolegą Bronisławem Geremkiem, ministrem spraw zagranicznych w wolnej, demokratycznej Polsce. 
Więcej możesz przeczytać w 47/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.