Pokrewieństwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niedługo demokratyczne mechanizmy wyborcze zafundują Akcji Wyborczej "Solidarność" bolesne porażki
Niemalże nie zauważona minęła okrągła, 70. rocznica "gwałtu brzeskiego". A przecież dla współczesnych był on szokiem porównywalnym z największymi polskimi dramatami XX wieku.
W nocy z 9 na 10 września 1930 r. aresztowano 18 przywódców opozycji. Osadzono ich w więzieniu w Brześciu i przez kilka tygodni dręczono fizycznie i psychicznie. Zapoczątkowało to brutalną rozprawę z opozycją, podjętą przez rządzących Polską piłsudczyków. Stawką była wygrana w przedterminowych wyborach do parlamentu. Przemoc towarzyszyła całej kampanii wyborczej. Dość powiedzieć, że aresztowano prawie 5 tys. opozycjonistów, w tym 84 dotychczasowych posłów i senatorów.
Los sprawił, że rocznica Brześcia sąsiaduje w politycznym kalendarzu z rocznicą polskiego Sierpnia, będącego wręcz odwrotnością tamtego doświadczenia, tj. wielkim triumfem w walce o wolność, demokrację, prawa obywatelskie i pracownicze. Wydawałoby się, że to idealna okazja do zestawiania obydwu wydarzeń i połączenia hołdu dla sierpniowych bojowników wolności z napiętnowaniem brzeskich gwałcicieli demokracji. Tak się jednak nie stało.
Najpewniej nie było w tym świadomego działania. Z rocznicami jest jak z potrawami - im starsze, tym mniej chętnie są konsumowane. Od Brześcia dzieli nas szmat czasu, a od Sierpnia zaledwie lat dwadzieścia. Pewną rolę odegrać jednak mogło swoiste duchowe pokrewieństwo pomiędzy piłsudczykami i organizatorami obchodów dwudziestolecia Sierpnia. To oczywiste, że obydwa środowiska bardzo wiele dzieli. Ponad morzem owych różnic łączy je jednak poczucie wielkości własnych historycznych dokonań, wynoszące ponad masę zwykłych obywateli. W wypadku piłsudczyków, przypisujących sobie zasługę odbudowania w 1918 r. niepodległej Polski, owo przekonanie rozwinęło się do takich rozmiarów, że usunęło ostatnie zahamowania przed sięgnięciem po otwartą dyktaturę. Autorzy obchodów dwudziestolecia Sierpnia ograniczyli swój ekskluzywizm do warstwy ceremonialnej, odmawiając prawa udziału w obchodach ludziom spoza swego grona.
Warto dalej obserwować to zjawisko, bo z czasem - tak jak w wypadku piłsudczyków - może się ono pogłębić. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym okresie demokratyczne mechanizmy wyborcze zafundują AWS bolesne porażki. Pod ich wrażeniem syndrom "ekskluzywizmu rocznicowego" może objąć także politykę i skłonić prawicę do kwestionowania werdyktów demokracji. Wszak z tego środowiska rozlegały się już głosy o nie zasługującym na uznanie "przypadkowym społeczeństwie".
Więcej możesz przeczytać w 38/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.