Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wizerunek Polski
W świadomości Europejczyka powoli zaciera się stereotypowy obraz Polski i Polaków. Poprawa naszego wizerunku za granicą może się dokonać przede wszystkim poprzez udział w międzynarodowych imprezach takich jak Światowa Wystawa Expo 2000. Prezentacja naszego kraju na tegorocznej imprezie z tego cyklu zasługuje na najwyższe uznanie. Może takie pokazywanie Polski i Polaków (barwne i interesujące) spowoduje, że przeciętny Europejczyk będzie potrafił powiedzieć coś więcej o naszym kraju, niż tylko wymienić papieża i Lecha Wałęsę. Dumny jestem, że pokazaliśmy się Europie z dobrej strony.

MARCIN KOCZAN

Po prostu nie wypada
Lech Falandysz ("Po prostu nie wypada", nr 36) zarzuca Tomaszowi Lisowi ("Cena krwi", nr 35) pogardę wobec władz rosyjskich, ponieważ ten wylicza przykłady ich braku poszanowania dla życia ludzkiego. Prof. Falandysz nie jest w stanie zaprzeczyć prawdziwości żadnego z przykładów podanych przez redaktora Lisa. Brak argumentów zastępuje ironią wobec młodszego kolegi. Felieton to nie miejsce na poprawność polityczną, a szacunek dla przywódców imperium nie należy się im za ogrom zła, jakie mogą wyrządzić słabszym sąsiadom! Cieszę się, że na sąsiednich stronach - obok felietonu poprawnego politycznie - mogę czytać felieton pisany z pasją, która nie niweczy logiki wywodu i poprawności wysuniętej zeń tezy. Równie niestosowne jest zestawienie katastrofy samolotu Concorde i okrętu podwodnego "Kursk". W każdej z nich inny był status ofiar, inne tempo i organizacja akcji ratunkowej oraz inny sposób badania przyczyn wypadku.

STANISŁAW UGNIEWSKI
Warszawa

Krucjata nietolerancji
Postępowanie wobec Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego "Klub Gaja" wpisuje się w obraz nakreślony przez Macieja Łuczaka w artykule "Ostatnia wyprawa krzyżowa" (nr 36). Przed czterema laty nasze stowarzyszenie, znane ze swych kampanii "Teraz Wisła" i "Zwierzę nie jest rzeczą", wydzierżawiło od miasta Bielsko-Biała budynek. Niedawno nakazano nam opuścić lokal w terminie natychmiastowym pod pretekstem złamania umowy. Stowarzyszenie nasze spotykają ciągłe trudności. W wypowiedziach publicznych prezydent miasta nazwał "Klub Gaja" sektą; przeszkadzano także w zorganizowaniu przez stowarzyszenie Tygodnia Przeciwko Rasizmowi, wysyłając do dyrektorów szkół listy, aby nie godzili się na prowadzenie wykładów przez sektę (czyli poproszonych przez nas przedstawicieli Polskiej Akcji Humanitarnej).

JACEK BOŻEK
prezes SEK "Klub Gaja"

Ciężka sprawa
11 października tego roku wejdzie w życie przepis stanowiący, że masa przedmiotów przenoszonych przez jednego pracownika nie może przekraczać 30 kilo-gramów przy pracy stałej i 50 kilogramów przy pracy dorywczej ("Dziennik Ustaw", nr 26). Utrzymano w ten sposób maksymalną normę obowiązującą od roku 1953. Nikt nie zauważył jednak, że od tamtych czasów pojawiły się nowe zawody, a wśród nich "sportowiec zawodowy", uprawiający - zgodnie z artykułem 22 ustawy o kulturze fizycznej z 1996 r. - sport na podstawie umowy o pracę lub umowy cywilno-prawnej i otrzymujący za to wynagrodzenie. Pojawia się pytanie: jak się ma wspomniana norma 50 kg do znacznie większych ciężarów przerzucanych na treningach (i to niekoniecznie przez ciężarowców)? A sportowcami zawodowymi bywają nie tylko mężczyźni.

STEFAN MIELCAREK
Puszczykowo

Bomba konstytucyjna
"Student prawa (w trybie zaocznym) Jacek Bąbka może doprowadzić do bankructwa polskich uczelni, nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym, a nawet zmiany konstytucji" - pisze Maciej Łuczak ("Bomba konstytucyjna", nr 30). Niestety, to, co zrobił Jacek Bąbka, odzwierciedla odczucia tysięcy studentów studiów zaocznych i wieczorowych. Jego skarga wniesiona do Trybunału Konstytucyjnego przypomina o fikcyjności art. 70 ust. 2 konstytucji, o którym zdaje się pamiętają jedynie płacący podwójnie za naukę "studenci drugiej kategorii". Artykuł ten mówi, że nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna.
Wprawdzie wykładowcy często podkreś-lają, że tytuł "magister" jest na dyplomie jeden, a zatem wymogi zarówno w stosunku do studentów studiów zaocznych, jak i dziennych muszą być identyczne, to jednak z praktykami dyskryminacji tej pierwszej grupy w społeczności uniwersyteckiej można się spotkać w wielu miejscach. Przekraczając próg Biblioteki PAN przy ul. Twardej w Warszawie, bardzo szybko dowiadujemy się, że jako "zaoczni" możemy wypożyczyć książkę jedynie za uiszczeniem odpowiedniej kaucji, czego nie muszą czynić studenci studiów dziennych. Kwota ta wynosi 50 zł za egzemplarz, co dla każdego studenta jest poważną barierą. Z tego powodu wielu "zaocznych" w ogóle tam nie chodzi. Z niecierpliwością czekam na rozstrzygnięcie sprawy dotyczącej legalności pobierania opłat za studia wieczorowe i zaoczne. Jak ostrzega redaktor Łuczak, "gdyby TK uznał, że studenci mogą się domagać zwrotu zapłaconego czesnego, nastąpiłaby prawdziwa apokalipsa: uczelnie mogłyby zostać zaskarżone przez setki tysięcy osób".

DOROTA RUCIŃSKA
Warszawa
Więcej możesz przeczytać w 38/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.