Książę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Plac przed Sejmem RP, na którym stanął pomnik AK, powinien nosić imię Jerzego Giedroycia
W domu "Kultury" w Maisons-Laffitte w gronie rodziny, przyjaciół i współpracowników żegnaliśmy jednego z największych Polaków XX wieku. Jerzy Giedroyc spoczął na małym cmentarzu w Mesnil-le-Roi obok dwóch współtowarzyszy swego falansteru: Zygmunta Hertza i Józefa Czapskiego. Z najwęższego kręgu założycieli "Kultury" pozostała już tylko pani Zofia Hertz. Trudno mi pisać, gdyż w tej rodzinie politycznej dojrzewałem i z żadną inną nie utożsamiałam się tak bardzo.
Redaktor mówił o sobie, że jest zwierzęciem politycznym. Patrząc na jego dziewięćdziesięcioczteroletnie życie, musimy dodać: o niezawodnym instynkcie państwowym. Jerzy Giedroyc był pragmatyczny do bólu. Wobec siebie i innych. Głosił wierność zasadom, ale gotów był zmieniać poglądy. Mierził go natomiast oportunizm. Pozostał niezależny na przekór wielu ludziom mu bliskim. Był państwowcem, gdy Polska pozostawała krajem satelickim podbitym przez Sowiety. Pozostał państwowcem, gdy odzyskaliśmy niepodległość w 1989 r. Wolność, demokrację, sprawiedliwość, prawo Redaktor widział przez praktykę polityczną. Każdy fakt, który dochodził choćby z odległej prowincji o marnowaniu ludzi, pomysłów czy pieniędzy, powodował jego natychmiastową reakcję.
Dzisiejsza Polska okazała się krajem, którym rządzą ludzie nie lubiący rządzić, gdyż wolą się puszyć, gadać, reprezentować i gromadzić przywileje. To napełniało go goryczą. Jerzemu Giedroyciowi zdarzyło się coś zupełnie niezwykłego: w wąskim kręgu zbudował konsekwentnie wielką wizję Polski w nowym porządku europejskim i światowym. Komunizm upadł - przy inspiracji i znaczącym udziale "Kultury" paryskiej - ale państwo polskie odbudowano raczej na miarę poprzedniego upadku niż kolejnego zmartwychwstania. Stan wojenny do poniżeń lat poprzednich dodał kolejne. Do dziś płacimy za ówczesne zatłuczenie nadziei.
Na szczęście nie wiedzieliśmy 13 grudnia, jak wiele małości będzie w naszym podnoszeniu się z upadku. "Moje nom de guerre będzie Witold" - zakończył Jerzy Giedroyc odpowiedź na mój pierwszy list po wprowadzeniu stanu wojennego, w którym dokonywałem krótkiego przeglądu sił i proponowałem zasady współpracy. Żegnaj Książę, Redaktorze, Witoldzie. Wierzę, że Twoja wielkość pokona polską małość. Ponawiam propozycję sprzed czterech lat: plac przed Sejmem RP, na którym stanął pomnik AK, powinien nosić imię Jerzego Giedroycia.
Więcej możesz przeczytać w 40/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.