MENU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Książka

To co najbardziej cenię w fotografach, to indywidualizm. Wprawdzie widuję dobre zdjęcia, ale trudno byłoby mi wymienić wielu artystów mających własny styl. Najczęściej 'skaczą', przerzucając się z jednej chwilowej mody na drugą" - stwierdza Ryszard Horowitz. On sam potrafił wypracować swój image. Oparł się pokusie przyjmowania lukratywnych, jednak stereotypowych zleceń. "Było ciężko; kilka lat walki o przetrwanie, ciągle na granicy bankru-ctwa" - wspomina po latach. Pozostał wierny naukom Aleksego Bro-dovitcha (najbardziej wpływowej postaci pokolenia amerykańskich fotografików należących do szkoły nowojorskiej): można mieć swoje artystyczne ciastko i zjeść ciastko komercyjne. Wiele fotografii Horowitza - opublikowanych chociażby w albumie "Ryszard Horowitz" - powstało w celach reklamowych bądź wydawniczych. Wyróżnia je niezrównane nowatorstwo i artyzm: gołębie w rozmarzeniu przelatują przez szybę (zdjęcie dla "Air and Space Magazine", 1985 r.), piękna naga kobieta wyskakuje z butelki perfum, trzymając jednocześnie klejnot (zdjęcie dla "Town & Country", 1987 r.), nad głową raczkującego przez pustynię noworodka unosi się wir współczesnych symboli i towarów w technikolorze (zdjęcie dla firmy 3M "Wir myśli", 1993 r.). Twórca prowokuje wyobraźnię, nasze marzenia i pożądania. Posługując się narzędziami swego rzemiosła: kolorem, aparatem fotograficznym, pikselami i komputerami, kształtuje świat inny niż ten, który do tej pory znaliśmy. Udowadnia, jak niezwykle piękne wizje można ukazać za pomocą najnowszych technik elektronicznych i komputerowych. A przyświeca mu motto Brodovitcha, będące parafrazą słów Diagilewa: "Zadziwcie mnie!". Tym sposobem namawia nas do kupna nie tylko reklamowanych produktów, ale również albumu wydanego przez Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe. (AZ)

Wydarzenia - POLSKA

W Warszawie wkrótce otworzymy Muzeum Figur Woskowych - zapowiada Waldemar Pokrącki, ekspert od efektów specjalnych i charakteryzator, który pracował m.in. ze Stevenem Spielbergiem przy "Liście Schindlera" czy ostatnio z Romanem Polańskim przy "Dziewiątych wrotach". Na początek Pokrącki przygotowuje do muzeum ponad 20 eksponatów. Będą wśród nich zarówno figury Mikołaja Kopernika, Fryderyka Chopina, Heleny Modrzejewskiej, Poli Negri, jak i Krzysztofa Pendereckiego czy Romana Polańskiego. - Jeden z naszych noblistów zaniepokoił się: "Czy to już nadchodzi mój koniec" - opowiada Pokrącki. Na razie przygotowane zostały tylko odlewy głów i dłoni, sporządzone z tworzywa imitującego wosk. Osoby żyjące, które zostaną w ten sposób uwiecznione, osobiście biorą udział w przedsięwzięciu. - Odlewy przygotowujemy bezpośrednio na nich, bo żadna rzeźba nie odda tak wiernie każdej zmarszczki czy napięcia żył - tłumaczy Pokrącki. Tułowia wykonane zostaną tuż przed otwarciem galerii, bowiem teraz byłyby kłopoty z magazynowaniem całych postaci. Z czasem kolekcja ma się powiększać. Niektóre "eksponaty" można już podziwiać w całości w Galerii Figur Woskowych w Między-zdrojach, otwartej w lipcu zeszłego roku w ramach Wakacyjnego Festiwalu Filmowego. Są tam przede wszystkim postacie aktorów: Krystyny Jandy, Cezarego Pazury i Beaty Tyszkiewicz. Galeria jest zwieńczeniem Alei Gwiazd, na której - niczym w Hollywood - można oglądać odciski dłoni ludzi sceny. - To niebywała promocja miasta - mówi Bogumiła Bajek, inspektor ds. kultury Urzędu Miasta i Gminy Międzyzdroje. A ile można zarobić, najlepiej wskazuje przykład londyńskiego Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud. Ta Szwajcarka mieszkająca w Paryżu sporządziła pod koniec XVIII wieku odlewy zgilotynowanych głów rodziny królewskiej, a następnie wykonała całe postacie z wosku. Po raz pierwszy publicznie zaprezentowała je w Londynie w 1802 r. Wystawa cieszyła się tak dużym zainteresowaniem, że uzyskane pieniądze pozwoliły madame Tussaud stworzyć muzeum swojego imienia. Otwarto je w 1835 r. Od tego czasu przyciąga ono setki tysięcy turystów. U schyłku życia 81-letnia madame sporządziła odlew własnej postaci - dzięki temu od 150 lat wita gości z całego świata. Filie galerii figur woskowych otwarto również w Amsterdamie, Kopenhadze, Grevin (Francja) i w Sankt Petersburgu, skąd w zeszłym roku toruńskie Muzeum Okręgowe wypożyczyło na trzy tygodnie kilkanaście eksponatów. Popularność, jaką cieszą się galerie figur woskowych na całym świecie, tłumaczy fakt, że bohaterowie zbiorowej wyobraźni stają tam przed nami jak żywi. Można obok nich usiąść, można się z nimi fotografować (jedynie figura Arnolda Schwarzeneggera objęta jest "prawem do ochrony dóbr osobistych" i zdjęcia robi za drobną opłatą wynajęty fotograf). Fenomen ten wskazuje również, jak bardzo zmieniają się oczekiwania turystów odwiedzających muzea. Przykład podlondyńskiego zamku Warwick, gdzie minione dzieje przybliżają właśnie woskowe postaci madame Tussaud, dowodzi, jak bardzo jesteśmy znudzeni statecznym oglądaniem eksponatów w tradycyjnych muzeach. - Ludzie lubią oglądać "dziwne" galerie - mówi Beata Tyszkiewicz.

 
Więcej możesz przeczytać w 43/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.