Centrum Olechowskiego

Centrum Olechowskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Olechowski nie jest już człowiekiem do wynajęcia, lecz samodzielnym inwestorem na politycznym rynku

 
 Wśród powyborczych komentarzy sporo uwagi poświęca się Andrzejowi Olechowskiemu i jego planom na przyszłość. Komentatorzy zachodzą w głowę, jak kandydat zagospodaruje swój elektorat i czy będzie tworzył nowe ugrupowanie polityczne. Być może do czasu ukazania się niniejszego tekstu Olechowski podejmie już jakąś decyzję.

Idea utworzenia nowego centrowego ośrodka politycznego nie budzi entuzjazmu wśród istniejących partii. Ich działacze formułują dziesiątki argumentów mających przekonać, że pomysł taki jest zbędny, szkodliwy i nierealny. Zbędny dlatego, że centrum polityczne od lat zajmuje Unia Wolności i nie ma w nim miejsca na nową formację. Szkodliwy, bo doprowadzi do rozbicia i osłabienia politycznego środka. A nierealny dlatego, iż utworzenie nowej partii jest w dzisiejszych czasach tak trudne, że można je uznać wręcz za niemożliwe. Poza tym - twierdzą niektórzy krytycy pomysłu - dobry wynik Andrzeja Olechowskiego wcale nie musi oznaczać społecznego zapotrzebowania na jakieś zorganizowane nowe centrum. Olechowskiego poparli przecież głównie dotychczasowi wyborcy Unii Wolności, a pozostali mogą być ludźmi przypadkowymi, którym po prostu nie podobali się inni kandydaci.
Mam wrażenie, że przytoczone argumenty są mocno dyskusyjne i nie rozwiązują problemu. Pozostaje bowiem pytanie, czy i w jaki sposób można wzmocnić w Polsce środek politycznego spektrum, aby więcej było w kraju stabilizacji i równowagi. Tylko mocne centrum może zapobiec dążeniom do monopolizacji władzy przez jedną opcję polityczną. Wyborcza klęska kandydata AWS wywołała obawy o wynik przyszłorocznych wyborów parlamentarnych, w których miażdżące zwycięstwo może odnieść SLD.
Udany start w wyborach prezydenckich Andrzeja Olechowskiego wywołał pytanie o obecną kondycję i przyszłość Unii Wolności. Ta niewątpliwie zasłużona dla Polski partia od jakiegoś czasu zdradza objawy poważnego kryzysu. Nie wiem, jakie są przyczyny choroby, jest jednak oczywiste, że stan taki osłabia partię. Cierpiąca, rozdarta i osłabiona unia nie jest atrakcyjnym partnerem dla nikogo. Zlekceważona i obrażana przez AWS i w końcu wpychana na siłę w ramiona SLD może mieć kłopot ze swoją dotychczasową tożsamością. Jej centrowy pragmatyzm ograniczają solidarnościowe korzenie, dla niektórych unitów bardzo cenne i uważane za świętość. Wewnętrzna niespójność unii w połączeniu z hermetycznym zamknięciem może doprowadzić do wybuchu. Pragmatycy zbratają się w końcu z SLD, a korzenie pójdą do AWS, bo cóż innego mogą zrobić?
Myślę, że wielką szansą Unii Wolności jest dzisiaj otwartość i życzliwość dla Andrzeja Olechowskiego i jego ludzi. Wymaga to porzucenia uprzedzeń i stereotypów, utrwalanych przez nie bardzo już dzisiaj uzasadnione poczucie wyższości, pielęgnowane przez wielu unitów. Olechowski jest najbardziej naturalnym i bliskim sojusznikiem unii. Problem polega na tym, że po udanym występie w wyborach zdaje się on dysponować sporym kapitałem politycznym, z którym nie można się nie liczyć. Olechowski nie jest już dzisiaj człowiekiem do wynajęcia, lecz samodzielnym inwestorem na politycznym rynku. Być może zainwestuje on swój kapitał w Unię Wolności, ale tylko na korzystnych warunkach.
Podobno taniej jest wybudować nowy dom, niż remontować stary. Unia byłaby pewnie skłonna wybrać remont, a wielu ludzi Olechowskiego chciałoby nowej inwestycji, jakiegoś nowego centrum. Dobrzy polityczni architekci z pewnością przygotują odpowiedni projekt. Starego domu nie warto burzyć, bo jest zabytkiem i ma wartość sentymentalną. Jeżeli jeszcze mocno stoi, można mu dać nową elewację, a obok postawić drugi, podobny. Całość będzie większa, przestronniejsza i bardziej okazała. I nikt nie będzie mógł takiego centrum lekceważyć.
Więcej możesz przeczytać w 43/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.