System idiotele

Dodano:   /  Zmieniono: 
W niektórych gminach dawnej Galicji był taki zwyczaj, że zmarłego nie można było pochować dopóty, dopóki ktoś nie powiedział o nim czegoś dobrego.
Drgnęło i wisi 

Pewnego razu powieszono znanego zwyrodnialca i przestępcę. I powstał problem, bo o takim nic pozytywnego powiedzieć nie sposób. A tu upał, trup wisi, grozi rozkładem i nie można go pochować. Wreszcie jeden kupiec rzekł do drugiego: "Popatrz pan, jak świetnie go powiesili - pięknie wisi".
Wspominam to zawsze, ilekroć wydaje mi się, że w czymś żadnego pozytywnego aspektu znaleźć się nie da. I szukam, żeby nie wyjść z wprawy. Na przykład w telewizyjnych programach z gadającymi głowami. Te głowy przed kamerami automatycznie pustoszeją, więc nadrabiają to głośną agresją i mamy gotowy wzorzec złego zachowania.
I oto okazuje się, że wcale nie musi tak być. W rocznicę pontyfikatu Jana Pawła w II programie TVP wyemitowano amerykański film o papieżu. Film wzbudził kontrowersje, potem protesty, do radia dzwoniły oburzone staruszki, które zresztą na ogół go nie oglądały, zrobiła się afera medialna, więc do "Kropki nad i" zaproszono adwersarzy. Tego, który zadecydował o emisji filmu, i tego, który stanął na czele protestów. Zanosiło się zatem na zwykłą pyskówkę, do jakich przyzwyczaili nas politycy. Tymczasem byliśmy świadkami rzeczowego, kulturalnego sporu, nikt nikogo nie zakrzykiwał, a przeciwnicy słuchali i szanowali się nawzajem. Dawno nie widziałem tak dobrej rozmowy. No dobrze - powie ktoś - ale tymi przeciwnikami byli księża. A ksiądz z założenia łagodzi obyczaje.
Skoro tak, mam inny przykład. Wprawdzie kompletnie mnie nie obchodzi, który z dwóch mordobijców okaże się sprawniejszą maszyną do zadawania ciosów bliźniemu i nie żal mi żadnego z nich, bo w myśl starej prawniczej zasady chcącemu nie dzieje się krzywda, ale że media robią z tej bijatyki wydarzenie ważniejsze od wojny na Bliskim Wschodzie i Konkursu Chopinowskiego razem wziętych, siłą rzeczy muszę czasem coś na ten temat zobaczyć. I oto widzę, jak w odpowiedzi na prymitywne przechwałki Tysona, jaki to on jest zły i kiedy zabije przeciwnika, pan Gołota odpowiada kulturalnie, że owszem, odczuwa obawę, wchodząc na ring, jak to w boksie, ale poza tym przeciwnika się nie boi.
Ponieważ - jak w galicyjskim dowcipie - szukam usilnie, co by tu dobrego powiedzieć o obyczajach pokazywanych w telewizji, więc odnotowuję to z satysfakcją - coś drgnęło.
Na razie co prawda tylko w wykonaniu księży i bokserów, ale to dość, by powiedzieć: "Pięknie wisi". A potem pochować.

Więcej możesz przeczytać w 44/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.