ANTYNOBLE

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nagrodzono naukowe nonsensy
Odkrycie najlepszego sposobu maczania herbatników w uwielbianej przez Anglików bawarce, wnikliwa ocena ro-dzaju pojemników, jakich używają pacjenci oddający mocz do analizy, wyczerpujący raport zatytułowany "Zależność między wzrostem, długością penisa a wielkością stopy" - to tylko niektóre z tematów prac powstałych w instytucjach naukowych. Ich twórcy wyróżnieni zostali nagrodą zwaną Ig Noblem. - Nie wszystko, co dzieje się w nauce, jest dobre i godne naśladowania. Ig Nobel to forma samoobrony prawdziwej nauki przed pseudonaukowcami. Wreszcie znaleziono sposób, aby ich ośmieszyć - uważa prof. Maciej Grabski, prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
Ig Noble przyznano w tym roku po raz dziesiąty. Pomysłodawcą i głównym organizatorem przedsięwzięcia jest redakcja czasopisma "Annals of Improbable Research" ("Roczniki Nieprawdopodobnych Badań"). Każdego roku specjalna komisja wybiera spośród tysięcy nominowanych dziesięciu laureatów w różnych, nie zawsze powtarzających się kategoriach. Nagradza się uczonych bądź zespoły badawcze, których praca daje zły przykład innym i których wątpliwej wartości badania "nie mogą lub nie powinny być kontynuowane". - Nagrody te pokazują, że podstawowe założenie nauki, jakim jest szukanie prawdy, nie zawsze zostaje spełnione. Jest wielu naukowców, którzy dla kariery, pieniędzy bądź ze względów politycznych publikują nierzetelne prace - mówi Witold Błachowicz, redaktor naczelny "Nauki i Przyszłości".
W tym roku Ig Nobel z chemii otrzymali Donatella Marazziti oraz jej trzej koledzy z uniwersytetu w Pizie. Ich praca, która ukazała się w "Psychological Medicine", wyjaśnia, że z punktu widzenia biochemii mózgu romantyczna miłość niczym się nie różni od cierpienia osób dotkniętych obsesyjno-kompulsywnymi zaburzeniami (osoby cierpiące na to schorzenie są owładnięte przenikającymi do świadomości, powtarzającymi się myślami lub impulsami, na które reagują w sposób powtarzalny, wręcz rytualny). Chris Niswander z Tuscon w Arizonie został tegorocznym laureatem Ig Nobla za stworzenie programu komputerowego nazwanego Pawsense. Program ten, ładujący się podczas uruchamiania komputera, reaguje na obecność kota i wydaje sygnał ostrzegawczy, kiedy zwierzę chodzi po klawiaturze. Po naduszeniu odpowiedniej sekwencji klawiszy blokuje klawiaturę, wygasza ekran i zaczyna wydawać dźwięki, jakich koty nie lubią. "Zdarzają się pomysły, które przychodzą do głowy tylko jednemu człowiekowi. Był tylko jeden Einstein, jeden Newton i jest tylko jeden Niswander" - skomentował Marc Abrahams, wydawca "Annals of Improbable Research". Pokojowego Ig Nobla dostało w tym roku British Royal Navy za wydanie żołnierzom rozkazu, aby podczas ćwiczeń, zamiast strzelać, wydawali okrzyk "Bang". Ig Noble 2000 trafiły także do dwóch fizyków, którzy wykorzystali magnesy do tego, aby żaba mogła lewitować. "Chcemy pokazać, że nauka nie musi być nudna" - powiedział podczas odbierania nagrody fizyk Andre Geim. Laureatami zostali ponadto australijski pisarz, który udowadnia w swoich powieściach, że ludzie nie muszą jeść, oraz kanadyjski biolog, który badał, czy kostarykańskie kijanki są bezsmakowe. W dziedzinie zdrowia publicznego wyróżnieni zostali szkoccy badacze Jonathan Wyatt, Gordon McNaughton i William Tullet za opracowanie raportu "Upadek toalet w Glasgow". Wyatt i McNaughton byli tak zadowoleni z przyznania im tej nagrody, że specjalnie przylecieli do Bostonu, żeby odebrać ją osobiście. Nagrody są wręczane podczas uroczystej ceremonii na Uniwersytecie Harvarda. "Nie czujemy się wcale obrażeni. Opublikowaliśmy ponad 70 prac naukowych. I tylko ta jedna wzbudziła publiczne zainteresowanie" - powiedział agencji AP Wyatt.
Jeżeli jednak laureat uważa, że nagroda ta nadwątli jego naukową reputację, może z niej zrezygnować. - Ale najczęściej nikt nie zawraca sobie czymś takim głowy - twierdzi Abrahams. Dotychczas sześciu naukowców poprosiło komisję o zmianę werdyktu. Tak też się stało. Komisja kieruje się bowiem zasadą: po pierwsze nie szkodzić.
Tegoroczny Ig Nobel z biologii trafił do Pek van Andela, fizjologa z uniwersytetu w Groningen w Holandii, za pracę zatytułowaną "Obrazowanie za pomocą rezonansu magnetycznego męskich i żeńskich organów płciowych podczas stosunku oraz kobiecych podczas podniecenia seksualnego". Praca ukazała się w szacownym "British Medical Journal". Nie była to jednak pierwsza wpadka renomowanego czasopisma naukowego. W 1996 r. laureatami Ig Nobla z biologii zostali naukowcy z uniwersytetu w Bergen w Norwegii, którzy opi-sali wpływ angielskiego piwa, czosnku i śmietany na apetyt pijawek. Ich praca ukazała się również w "British Medical Journal". W 1996 r. w słynnym "Lancecie" ukazał się nagrodzony rok później medyczny raport opisujący przypadek mężczyzny, który "ukłuł się w palec i przez pięć lat wydzielał nieprzyjemny zapach". Literacki Ig Nobel 1993 trafił zaś do 976 autorów pracy, która została opublikowana w "The New England Journal of Medicine". Nagrodę przyznano za opis wyników badań medycznych - miał on sto razy więcej autorów niż stron.
W 1992 r. nagrodzono rosyjskiego literata-naukowca z instytutu w Moskwie. W latach 1981-1990 opublikował 948 prac naukowych. Łatwo można obliczyć, że przygotowanie jednej publikacji zajmowało mu niecałe cztery dni. W ubiegłym roku literackiego Ig Nobla dostała natomiast British Standards Institution za opisanie prawidłowego sposobu parzenia herbaty. Nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie to, że przepis ten zajął aż sześć stron. - Przez ostatnie 50 lat wielokrotnie wzrosła liczba naukowych publikacji i czasopism oraz ludzi uprawiających naukę. W powodzi znakomitych prac trafiają się przejawy zwykłej głupoty, które Ig Noble pomagają demaskować - dodaje prof. Grabski. Trudno inaczej wytłumaczyć, czemu miało służyć tresowanie gołębi w rozpoznawaniu różnic między malarstwem Moneta a Picassa (Ig Nobel 1995 z psychologii) lub opracowanie raportu "Zakażenie rzeżączką w wyniku używania dmuchanej lalki" (Ig Nobel 1996 w dziedzinie zdrowia publicznego). Równie zaskakujący był pomysł naukowca z Gettysburg College w Pensylwanii, który postanowił się przyczynić do poprawienia nastroju mięczaków. Zwierzętom podawał prozac, słynną pigułkę szczęścia. Za pracę tę otrzymał Ig Nobla z biologii w 1998 r.
Rok później w tej samej dziedzinie nagrodzeni zostali naukowcy ze Szwajcarii, Japonii i Czech za wspólną pracę opisującą działanie mózgu u ludzi podczas żucia różnych rodzajów gumy. Wyniki badania opublikowano w "Neuropsychobiology". Ig Nobla z medycyny w 1997 r. otrzymali naukowcy za odkrycie, że słuchanie w windzie "muzaka" stymuluje produkcję immunoglobuliny A i może być pomocne w profilaktyce przeziębień. W tym samym roku nagrodzono także entomologa z uniwersytetu na Florydzie za podręcznik, który wnikliwe opisuje i pozwala zidentyfikować owady na podstawie śladów, jakie zostawiają na szybach rozpędzonych samochodów.
Wieloma wątpliwej wartości sukcesami poszczycić się mogą fizycy. W 1996 r. laureatem został Brytyjczyk Robert Matthews z Aston University w Birmingham, który zajął się badaniem praw Murphy’ego, a szczególnie próbą wytłumaczenia, dlaczego kromka chleba z masłem zawsze spada posmarowaną stroną na ziemię. Matthews twierdzi, że tak być musi, kromka chleba jest bowiem posłuszna prawu grawitacji Newtona. Rok wcześniej nagroda z fizyki została przyznana za szczegółową analizę oceniającą "wpływ składu wody na sklejalność zbożowych płatków śniadaniowych". W 1994 r. Ig Nobel z fizyki trafił do Japońskiej Agencji Meteorologicznej za siedmioletnie badania, które miały ocenić, czy trzęsienie ziemi może zostać spowodowane przez suma poruszającego ogonem.
Z perspektywy lat widać, że także niektóre prawdziwe Nagrody Nobla zostały przyznane za mało doniosłe odkrycia. Do słynnych wpadek Szwedzkiej Akademii Nauk moż-na zaliczyć nagrodę dla duńskiego patologa Johannesa Fibigera z 1926 r. za odkrycie przyczyn raka. Jego zdaniem, chorobę tę wywołują "krętki nowotworowe" - Spiroptera carcinoma. Późniejsze badania nie wykazały jednak, by coś takiego w ogóle istniało. Kolejny laureat (z 1927 r.), Austriak Julius Wagner von Jauregg, wymyślił sposób na łagodzenie objawów późnej kiły. Ta trudno wówczas uleczalna choroba weneryczna w zaawansowanym stadium atakuje między innymi mózg, prowadząc do zmian w psychice i do paraliżu. Okazało się, że podwyższona temperatura ciała hamuje postęp choroby. Wagner von Jauregg zakażał więc pacjentów malarią, która wywołuje gorączkę. Na szczęście odkrycie penicyliny zakończyło tego typu eksperymenty. W tym roku Szwedzka Akademia Nauk przyznała Nagrody Nobla za odkrycia sprzed wielu, wielu lat. Być może chciano uniknąć podobnych wpadek.
Więcej możesz przeczytać w 44/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.