Powieść czy nowa forma kuracji odwykowej?
Życie nałogowca to dla Jerzego Pilcha pasmo udręk, ale i szczęście. "Pod Mocnym Aniołem" to opowieść o alkoholiku, który picie przeżywa jako intensyfikację życia, a zarazem zgubę. Bohater znajduje się na oddziale deliryków i dzięki temu ma dużo czasu na rozważania o swoich złych i dobrych doświadczeniach.
Fabuła jest luźna, składa się z kilku warstw: sprawozdawczo-kronikarskiej, dramatycznej, a także prześmiewczej, ironicznej. Opisy skomplikowanej relacji z lekarzem, seansów psychoterapeutycznych, obcowania z chorymi przeplatają się z lirycznymi wspomnieniami. Przedstawienie kontaktu z doktorami i "terapeucicami" ma charakter sprawozdawczy, jest dziennikiem choroby i sposobów kuracji. Bohater jest zdecydowany na odmianę swego losu, ale nie bardzo wierzy w radykalne, ostateczne wyleczenie.
Kronika pozwala czytelnikowi poznać stan zawieszenia pomiędzy wyzwoleniem od nałogu a tęsknotą za nim, ponieważ alkohol dodawał życiu intensywności, barw, radości. Bohater książki chciałby się wyzwolić od dramatycznych skutków nałogu, od związanych z nim cierpień, a zachować upojenie życiem, które towarzyszyło piciu. W rzeczywistości jest to niemożliwe, ale w marzeniach bohatera, w jego wspominaniu dawnego bytowania i wyobrażaniu sobie, że nałóg jest po prostu odmianą namiętności, wyraża się liryczna potrzeba tego rodzaju przeżyć. Książka staje się więc również niemal poetycką opowieścią o doświadczeniach trudnych i dziwnych.
W happy end "Pod Mocnym Aniołem" (wyzwolenie od nałogu przynosi miłość) trochę trudno uwierzyć. Sam bohater nie jest pewien, czy wypił już ostatni kieliszek. Miał przecież tyle powodów do picia. Na pytanie, dlaczego to robi, odpowiada: "Piję, bo piję. Piję, bo lubię. Piję, bo się boję. Piję, bo jestem obciążony genetycznie. (...) Piję, bo jestem zbyt spokojny i chcę się ożywić. Piję, bo jestem nerwowy i chcę ukoić nerwy. Piję, bo jestem smutny i chcę rozweselić duszę. Piję, kiedy jestem szczęśliwie zakochany. Piję, bo daremnie szukam miłości."
Bohater wyznaje, że alkohol pomagał mu zintensyfikować szczęście i wytrzymać ból. Łudził pozorami wolności, chociaż zniewalał jak każdy nałóg (i jak każda namiętność, z miłością włącznie). Książka jest pełna nadziei, ale i niewiary w wyzwolenie. Na tym polega dramat bohatera.
Pilch jest mistrzem w wyrażaniu sprzeczności. Stworzył powieść o pełnym paradoksów doświadczeniu wewnętrznym, nie odwołując się do narodowych sytuacji sprzyjających polskiemu pijaństwu. W dziedzinie tego typu literatury zakasowali nas Rosjanie i genialny Malcolm Lowry. W polskiej literaturze jest to temat wspominany półgębkiem, w opisach uczt i wesel. "Pętla" Hłaski jest chyba najciekawszym portretem człowieka złamanego, któremu alkohol ułatwił samobójstwo.
W książce Pilcha (wydanej przez Wydawnictwo Literackie i publikowanej w odcinkach w Internecie - bestseller.onet.pl/pilch/ksiazka.html) tyleż jest wątpliwego i prawdziwego anielstwa, ile ponurego i ciekawego diabelstwa, tyle łez, ile śmiechu, tyle tragedii, ile komizmu. Tak było też w poprzednich jego książkach, m.in. w "Spisie cudzołożnic" (1993 r.), "Tezach o głupocie, piciu i umieraniu" (1997 r.) oraz nominowanej do Nike "Bezpowrotnie utraconej leworęczności" (1998 r.).
O autobiograficznych wątkach w powieści autor wypowiada się ostrożnie. Nawiązania do doświadczeń Pilcha wydają się oczywiste, ale czytelnik powinien uważnie prześledzić wątek fikcji i realności w tej książce. Pilch pisze: "Jeśli ja konstruuję postać i jeśli nawet jest to postać wzorowana na mnie samym, jeśli nawet tak jak ja pije i jeśli nawet ma na imię Juruś, to i tak ta postać nie jest mną, na Boga!".
Powstała książka o nałogu daleka od wzniosłych smutków i rozpaczy, częstych w prozie młodopolskiej, ale i we współczesnych powieściach o straconych ludziach. Książka, w której nawet nieszczęście bywa komiczne.
Fabuła jest luźna, składa się z kilku warstw: sprawozdawczo-kronikarskiej, dramatycznej, a także prześmiewczej, ironicznej. Opisy skomplikowanej relacji z lekarzem, seansów psychoterapeutycznych, obcowania z chorymi przeplatają się z lirycznymi wspomnieniami. Przedstawienie kontaktu z doktorami i "terapeucicami" ma charakter sprawozdawczy, jest dziennikiem choroby i sposobów kuracji. Bohater jest zdecydowany na odmianę swego losu, ale nie bardzo wierzy w radykalne, ostateczne wyleczenie.
Kronika pozwala czytelnikowi poznać stan zawieszenia pomiędzy wyzwoleniem od nałogu a tęsknotą za nim, ponieważ alkohol dodawał życiu intensywności, barw, radości. Bohater książki chciałby się wyzwolić od dramatycznych skutków nałogu, od związanych z nim cierpień, a zachować upojenie życiem, które towarzyszyło piciu. W rzeczywistości jest to niemożliwe, ale w marzeniach bohatera, w jego wspominaniu dawnego bytowania i wyobrażaniu sobie, że nałóg jest po prostu odmianą namiętności, wyraża się liryczna potrzeba tego rodzaju przeżyć. Książka staje się więc również niemal poetycką opowieścią o doświadczeniach trudnych i dziwnych.
W happy end "Pod Mocnym Aniołem" (wyzwolenie od nałogu przynosi miłość) trochę trudno uwierzyć. Sam bohater nie jest pewien, czy wypił już ostatni kieliszek. Miał przecież tyle powodów do picia. Na pytanie, dlaczego to robi, odpowiada: "Piję, bo piję. Piję, bo lubię. Piję, bo się boję. Piję, bo jestem obciążony genetycznie. (...) Piję, bo jestem zbyt spokojny i chcę się ożywić. Piję, bo jestem nerwowy i chcę ukoić nerwy. Piję, bo jestem smutny i chcę rozweselić duszę. Piję, kiedy jestem szczęśliwie zakochany. Piję, bo daremnie szukam miłości."
Bohater wyznaje, że alkohol pomagał mu zintensyfikować szczęście i wytrzymać ból. Łudził pozorami wolności, chociaż zniewalał jak każdy nałóg (i jak każda namiętność, z miłością włącznie). Książka jest pełna nadziei, ale i niewiary w wyzwolenie. Na tym polega dramat bohatera.
Pilch jest mistrzem w wyrażaniu sprzeczności. Stworzył powieść o pełnym paradoksów doświadczeniu wewnętrznym, nie odwołując się do narodowych sytuacji sprzyjających polskiemu pijaństwu. W dziedzinie tego typu literatury zakasowali nas Rosjanie i genialny Malcolm Lowry. W polskiej literaturze jest to temat wspominany półgębkiem, w opisach uczt i wesel. "Pętla" Hłaski jest chyba najciekawszym portretem człowieka złamanego, któremu alkohol ułatwił samobójstwo.
W książce Pilcha (wydanej przez Wydawnictwo Literackie i publikowanej w odcinkach w Internecie - bestseller.onet.pl/pilch/ksiazka.html) tyleż jest wątpliwego i prawdziwego anielstwa, ile ponurego i ciekawego diabelstwa, tyle łez, ile śmiechu, tyle tragedii, ile komizmu. Tak było też w poprzednich jego książkach, m.in. w "Spisie cudzołożnic" (1993 r.), "Tezach o głupocie, piciu i umieraniu" (1997 r.) oraz nominowanej do Nike "Bezpowrotnie utraconej leworęczności" (1998 r.).
O autobiograficznych wątkach w powieści autor wypowiada się ostrożnie. Nawiązania do doświadczeń Pilcha wydają się oczywiste, ale czytelnik powinien uważnie prześledzić wątek fikcji i realności w tej książce. Pilch pisze: "Jeśli ja konstruuję postać i jeśli nawet jest to postać wzorowana na mnie samym, jeśli nawet tak jak ja pije i jeśli nawet ma na imię Juruś, to i tak ta postać nie jest mną, na Boga!".
Powstała książka o nałogu daleka od wzniosłych smutków i rozpaczy, częstych w prozie młodopolskiej, ale i we współczesnych powieściach o straconych ludziach. Książka, w której nawet nieszczęście bywa komiczne.
Więcej możesz przeczytać w 45/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.