Obsesja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grupie Accor, prowadzącej 2700 hoteli i ośrodków wypoczynkowych, najwyraźniej zależy na tym, żeby pisać o niej felietony. Nie jestem pewien, czy obsesja zadowolenia klientów jest jej jedyną dolegliwością
Czasami lepiej jest być malutkim. W porównaniu z grupą Accor jestem właśnie zupełni tyci. Trochę mi z tego powodu wstyd, ale nie mam 2700 hoteli i ośrodków wypoczynkowych, m.in. pod takimi szyldami, jak Mercure, Sofitel, Novotel, Ibis, Etap, Formule 1 czy Motel 6. Nie posiadam 3000 agencji podróży sieci Carlson Wagonit Travel ani firmy Europcar, która może wypożyczyć każdemu, kto sobie zażyczy, 116 tys. samochodów. Dementuję także pogłoski, jakobym zatrudniał 121 tys. pracowników w 142 krajach i jakobym pisał w swojej broszurce, że ten już i tak przerażający tłum ludzi cierpi w dodatku na "obsesję", by "zadowolić swoich klientów". Nie, na takie luksusowe choroby może sobie pozwolić tylko ktoś tak duży jak Accor. Nam, maluczkim, zupełnie wystarczy kłopot w postaci zwykłego kataru.
Jak zatem już mówiłem, przyjemniej być malutkim i podstawiać się tylko dużym, żeby dali upust swojej obsesji i nas zadowolili. Tak to właśnie podstawiłem się niedawno grupie Accor. Wystawiłem kark, prężyłem grzbiet i jeszcze na wszelki wypadek porozumiewawczo mruczałem. Polegało to na tym, że postanowiłem zarezerwować pokój dla trzech osób na dwie noce w jednym z hoteli w Deauville. Z ufnością podążyłem więc na internetową witrynę grupy Accor. Z początku wyglądało rzeczywiście obiecująco, bo Internet zaproponował w imieniu owej grupy trzy hotele: Ibis, Libertel i Etap. Wiadomo, że dla trzech osób najbardziej interesująca cenowo jest sieć Etap, ale zaciekawił mnie także Libertel, bo nigdy się z nim w podróżach nie spotkałem. Skorzystałem więc z oferty, żeby za pośrednictwem Internetu "odwiedzić hotel". Pokoje, sądząc po zdjęciach, przyjemne i wszystko o tym hotelu tam jest, nawet nazwisko dyrektora. Nie ma tylko jednego: cen noclegów. Wycofałem się więc na z góry upatrzone pozycje, czyli do Etapu. Melduję posłusznie, że chodzi o dwie noce, wystukuję datę przyjazdu i wyjazdu, no i czekam, aż mnie zadowolą. Cóż, mieli pewno zły dzień - stres w pracy, migrena, przypalony obiad i dzieci przyniosły złe stopnie - bo z tym zadowalaniem wyszło nietęgo. Kiedy bowiem nadchodzi apogeum naszego kontaktu, czyli moment rezerwacji, grupa Accor chce mi rezerwować tylko jedną noc, chociaż proszę o dwie. Wystukuję jeszcze raz - znowu to samo. I jeszcze raz - bez zmian. I bez wyjaśnień. Nie wiadomo, czy na drugą noc nie ma miejsc, czy po prostu rezerwacja przez Internet jest źle zaprogramowana. Nic nie wiadomo.
No trudno. Z maszyną nie mogę się dogadać, to porozmawiam z człowiekiem. Powiadamiam więc serwer grupy Accor, że chcę wirtualnie zwiedzić hotel Etap w Deauville, żeby dowiedzieć się, jaki jest jego numer telefonu, i zamówić pokój bezpośrednio w recepcji. Na ekranie ukazuje się zdjęcie piętrowego łóżka z hotelu Etap w towarzystwie... adresu, telefonu i nazwiska dyrektora hotelu Libertel. Łączę się jeszcze raz - to samo. A zatem nie mogę nawet do tego Etapu zadzwonić. Obsesja grupy Accor, żeby mnie zadowolić, nie ulega wątpliwości - szkoda tylko, że w jej bazie danych występuję jako masochista.
Uznawszy się już za zadowolonego do białości, pożegnałem się z internetową witryną grupy Accor i przeniosłem się do konkurencji, czyli do grupy Envergure, posiadającej m.in. sieć hotelową Campanile i sieć Premiére Classe, odpowiadającą poziomem i ceną hotelom Etap. Tam po czterech minutach i dwudziestu ośmiu sekundach było załatwione wszystko, łącznie z wydrukowaniem potwierdzenia z numerem rezerwacji. Można więc zapanować nad drobiazgami w rodzaju indywidualnych rezerwacji przez Internet nawet wtedy, kiedy jest się dużym. Uff!
Ponieważ kontakt z grupą Envergure nastroił mnie do świata przyjaźnie, postanowiłem napisać uprzyjmy list do grupy Accor, by zwrócić jej uwagę na niedostatki witryny internetowej i zasugerować ich możliwie pospieszne usunięcie. Na witrynie tej jest rubryczka "Contact", gdzie co prawda nie ma żadnego adresu elektronicznej poczty, pod jakim można wysłać swoje uwagi, ale za to jest długi wykaz tematów, na jakie można pisać - w domyśle - korzystając z wysyłki automatycznej. Wybrałem "opinie, uwagi i sugestie", zredagowałem pracowicie swój list i poleciłem maszynie go "wysłać". Wtedy na ekranie pokazało się małe okienko z informacją, że w listach do grupy Accor akceptowane są tylko następujące znaki - i tu trzy długie linijki ledwo czytelnych liter, cyfr i znaków przestankowych, ściśniętych bez żadnych przerw. Wyślepiłem najpierw, że do grupy Accor nie można wysyłać nawiasów. Won wszystkie nawiasy i próbuję wysłać. Okienko wraca. Okazuje się, że w dozwolonym zestawie nie ma cudzysłowów. Precz z cudzysłowami. Wysyłam. Okienko wraca. Tzw. slashów też nie można. Wykreślam sla... no nie, jeszczem zdrowy na umyśle. Nie będą sprawdzać z lupą, jakich literek wolno mi używać. Mało tego, że witryna do kitu, to jeszcze nie sposób ich o tym zawiadomić.
Grupie Accor najwyraźniej zależy na tym, żeby pisać nie listy do niej, tylko felietony o niej. Nie jestem pewien, czy obsesja zadowolenia klientów jest jej jedyną dolegliwością.
Więcej możesz przeczytać w 45/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.