Przystań pedofilów

Przystań pedofilów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Warszawa stała się drugim obok Berlina centrum pedofilii w środkowej Europie
Wiemy o procederze na dworcu i robimy, co może-my, lecz niezwykle trudno jest udowodnić przestępstwo - mówi Paweł Biedziak, rzecznik komendanta głównego policji. Najwięcej o nieletnich prostytuujących się na dworcu oraz w innych punktach Warszawy wie Joanna Winiarska, wolontariuszka pracująca z zagrożonymi dziećmi. Pomaga ona przede wszystkim tym, którzy w sieć pedofilów wpadli przypadkowo, czyli najczęściej uciekinierom z domów, uznających, że jest to najprostszy sposób zarobkowania.
Chłopcy z otoczenia Cyp-riana pomocy nie chcą, gdyż są przekonani, że znaleźli świetny sposób na życie. Kiedy policjanci zatrzymali kilkanaście dni temu na dworcu Gunnara F. oraz Svena P. ze Szwecji, podejrzanych o pedofilię, musieli ich wypuścić. Nagabywani przez Szwedów chłopcy nie chcieli składać obciążających zeznań. Tylko w tym roku z braku dowodów nie udało się zatrzymać przeszło czterdziestu osób podejrzewanych o uprawianie seksu z nieletnimi, w tym kilkunastu cudzoziemców. Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi zaledwie kilkanaście spraw o wykorzystywanie seksualne nieletnich.
Pomocy nie chcą również dwunasto-, trzynastoletnie dziewczynki operujące na trzecim i czwartym peronie (od strony Śródmieścia) dworca. Oferują one książki z serii Harlequin. Kiedy klient wyraża zainteresowanie, mówią: "To kosztuje tylko 50 zł". "To" oznacza usługę seksualną. W ciągu godziny trafiliśmy na jedenaście takich dziewcząt. Przyjeżdżają na dworzec, bo słyszały, że to najlepszy punkt kontaktowy. Przeważnie są "na gigancie", czyli uciekły z domu. Niektóre przychodzą na dworzec od pół roku.
Wolontariusze oceniają, że na dworcu prostytuuje się co najmniej trzystu nieletnich. Ich klientów trzeba liczyć w tysiącach. Cyprian opowiada, że wielu z nich to stali klienci, najczęściej mieszkańcy Warszawy i okolic. Są nawet tacy, którzy regularnie przyjeżdżają tu ze Szwecji, Danii, Niemiec, Austrii, Holandii. Centralny to zresztą nie jedyne miejsce w Warszawie penetrowane przez pedofilów. Podobnie jest w okolicach placu Trzech Krzyży i w kilkunastu śródmiejskich pubach. Pedofile działają też w Szczecinie, w miejscowościach przygranicznych województwa lubuskiego i w okolicach Zgorzelca. - Jedną z grup prostytuujących się chłopców stanowią "jumaki", czyli chłopcy, którzy do niedawna żyli głównie z kradzieży w Niemczech i przerzucania towaru przez przejście graniczne w Zgorzelcu. To oni są głównie klientami niemieckich pedofilów - mówi komisarz Sławomir Cisowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Polska staje się europejskim centrum pedofilii, gdyż w Europie Zachodniej przestępstwu temu wydano bezwzględną walkę, szczególnie w Belgii, Francji i Wielkiej Brytanii. W Belgii kampanię zainicjowała głośna przed trzema laty sprawa Marca Dutroux, mordercy z Charleroi, który więził, gwałcił, a potem zabił co najmniej cztery dziewczynki. We Francji w wielką kampanię przeciwko pedofilii zaangażował się prezydent Jacques Chirac. Prześladowani na Zachodzie pedofile przyjeżdżają więc do Polski, Czech, na Węgry. W Polsce praktycznie nic im nie grozi. W ostatnich trzech latach za przestępstwo to postawiono przed sądem zaledwie sześciu cudzoziemców.
Według raportu sporządzonego w ubiegłym roku przez Interpol (który dysponuje kartotekami karanych za czyny nierządne z nieletnimi), europejscy pedofile odwiedzający Polskę tworzą "zamknięte, świetnie zorganizowane struktury, swoistą międzynarodówkę". Wymieniają oni między sobą nie tylko zdjęcia i filmy z dziecięcą pornografią, ale także adresy potencjalnych ofiar.
Skazany w tym roku przez sąd w Słubicach mieszkaniec Berlina, Günter W., działał w Polsce przez sześć lat, a jego ofiarami były nawet ośmioletnie dziewczynki. Kupował im słodycze i ubrania, a za stosunek, który filmował, dokładał po 10-20 zł. W Jeleniej Górze policja znalazła u zatrzymanego turysty z Niemiec, Johana S., notes z telefonami i adresami dzieci, których rodzice gotowi byli negocjować warunki finansowe udostępnienia swoich pociech pedofilowi. Przed dwoma laty chory na AIDS Heinz P., karany w Niemczech za pedofilię, uciekł ze szpitala więziennego i w Świnoujściu uprowadził czteroletnią dziewczynkę, którą molestował w samochodzie. Stefan O., obywatel Wielkiej Brytanii, założył w Bolesławcu Śląskim agencję towarzyską zatrudniającą prawie wyłącznie młodych chłopców.
Popłoch w środowisku niemieckich i polskich pedofilów wywołało odkrycie kilka lat temu listy klientów komputerowej agencji towarzyskiej prowadzonej w Szczecinie przez Zbigniewa L., emerytowanego majora Wojska Polskiego. Wśród danych zawierających preferencje i upodobania erotyczne ośmiuset homoseksualistów z Polski, Rosji, Szwecji, Niemiec i krajów Beneluksu znaleziono szczegółowe oferty przeszło dwustu nieletnich chłopców.
Wbrew pozorom dzieci, które pedofilom udaje się namówić do uprawiania seksu za pieniądze lub podarki, nie pochodzą wyłącznie z rodzin patologicznych.
- Także dzieci z tzw. dobrych domów za wszelką cenę chcą się jak najszybciej uniezależnić materialnie. Nie tylko pozwalają się wykorzystywać, ale niektóre zaczynają wręcz działać jak sutenerzy, pośrednicząc w kontaktach swoich rówieśników z podstawówki lub gimnazjum z pedofilami - mówi dr Zbigniew Izdebski, seksuolog. Tak było na przykład w wypadku wspomnianego już Güntera W. Dziewczęta, z którymi wcześniej współżył, przyprowadzały mu swoje koleżanki.
Prawie 80 proc. dzieci biorących od pedofilów pieniądze lub prezenty (najczęściej 10-20 zł) niechętnie mówi o tym, co je spotkało. To milczenie ofiar sprzyja pedofilom. To dlatego Zbigniew W. z Nowej Huty mógł przez kilka lat aranżować sceny erotyczne na żywo po wspólnym oglądaniu filmów pornograficznych z dziesięcio-, jedenastoletnimi dziewczynkami. Krzysztof R., motorniczy z Łodzi, również przez kilka lat mógł bezkarnie wykorzystywać chłopców w wieku od 9 do 15 lat.
Najczęściej dzieci są jednak zwyczajnie gwałcone i zastraszane, by nie ujawniały tożsamości pedofilów. Tak było w wypadku aresztowanego w ubiegłym roku Stanisława S. z Warszawy, który wykorzystywał nieletnią Magdę, córkę swojej znajomej. Molestował ją od dziewiątego roku życia, a kiedy zaczęła miesiączkować, regularnie gwałcił. Zdzisław P., wychowawca w ognisku dla dzieci z patologicznych rodzin na warszawskim Muranowie, przez kilka lat zmuszał nieletnich wychowanków do współżycia, a potem straszył surowymi karami za ujawnienie tego komukolwiek.
Skutki seksualnego wykorzystywania są wyjątkowo destrukcyjne dla młodocianych ofiar. Często ujawniają się one dopiero po latach. - Osoby wykorzystywane w dzieciństwie seksualnie cierpią na depresję, nerwice, seksualne obsesje, mają trudności ze znalezieniem życiowego partnera - tłumaczy seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - Konsekwencją molestowania seksualnego dzieci bywa także "osobowość wielokrotna", objawiająca się między innymi ogromnymi wahaniami nastrojów. Dzieci zmuszane do seksu cierpią na stany lękowe, mają skłonności samobójcze - dodaje dr Zbigniew Izdebski. Psychologowie podkreślają, że niektóre osoby, molestowane seksualnie w dzieciństwie, w przyszłości mogą same zostać pedofilami.
- Pedofil wychodzi z zakładu karnego i wraca za kraty jak bumerang - mówi dr Jerzy Pobocha, ordynator oddziału psychiatrycznego Aresztu Śledczego w Szczecinie. - Poza izolacją od potencjalnych ofiar kara więzienia nic nie daje - dodaje. W Polsce nie ma takich rozwiązań jak choćby w Holandii, gdzie dewianci seksualni trafiają na specjalny zamknięty oddział w szpitalach psychiatrycznych. Jeżeli terapia nie przynosi efektów, w izolacji przebywają nawet dożywotnio. Z kolei w Niemczech stosowana jest kastracja farmakologiczna. Skazany ma wybór: albo wiezienie, albo przyjmowanie leku znoszącego popęd seksualny. U nas wychodzi się z założenia, że jest to okaleczanie człowieka.
Dotarliśmy do 43-letniego pedofila odsiadującego wyrok za molestowanie nastoletnich chłopców: - Ja jestem chory, a nie zboczony. Wszyscy by chcieli, żebym się powiesił! Nikogo nie obchodzi, że zostałem skrzywdzony. Jakie ja miałem życie? Żona uciekła, matka mnie wyklęła. Po odsiadce nie mogę wrócić do pracy. Sąsiedzi plują na mój widok, samochód mi zdemolowali. A tamci chłopcy dobrze wiedzieli, po co ich zapraszałem. Chcieli parę groszy na automaty i salon gier. To prostytutki, a nie dzieci. Odszkodowanie mi się należy za straty moralne - przekonuje.
W Polsce pedofilami, którzy wychodzą na wolność, nikt się nie interesuje, nie próbuje się ich leczyć. Leczeni w więzieniach często - mimo negatywnych opinii lekarzy - otrzymują warunkowe zwolnienia. Prawie 90 proc. z nich wkrótce wraca za kraty. Tomasza B., który na początku tego roku brutalnie zgwałcił dwóch chłopców, sześć lat wcześniej skazano na osiem lat więzienia za pedofilię i pospolite kradzieże. Wyszedł warunkowo po odsiedzeniu połowy kary. - Sprzeciwialiśmy się skróceniu kary - podkreśla Zdzisław Kluczyk, dyrektor Zakładu Karnego w Malborku, gdzie Tomasz B. odsiadywał wyrok. Witold K. po wyjściu z więzienia zgwałcił dwie dziewczynki. Wcześniej był skazany za pedofilię. Kilkanaście dni temu 30-letni Michał O. zgwałcił ośmioletnią dziewczynkę. On również opuścił przed terminem wiezienie, gdzie odbywał karę za gwałt. - Po wyjściu z zakładu karnego pedofil powinien pozostawać pod ścisłą obowiązkową kontrolą zawodowego kuratora - uważa sędzia Barbara Piwnik.
W niektórych krajach pedofile są zarejestrowani i poddawani systematycznej kontroli. W Wielkiej Brytanii od 1997 r. istnieje Sex Offenders Register (rejestr przestępców seksualnych). W tym roku opublikowała go gazeta "News of The World". Osoby z rejestru nie mogą być zatrudniane w szkołach i innych miejscach, gdzie mogłyby mieć łatwy kontakt z dziećmi. Skazani za przestępstwa seksualne na karę powyżej 30 miesięcy więzienia do końca życia muszą informować policję o miejscu swojego pobytu. W Stanach Zjednoczonych wprowadzono z kolei ustawę znaną jako Megan Law. Pozwala ona na informowanie sąsiadów o mieszkających w pobliżu bądź wprowadzających się pedofilach.
Przestępstwami powiązanymi często z pedofilią są dziecięca pornografia i handel dziećmi na potrzeby pedofilów. Miano polskiego centrum pornografii dziecięcej zyskał w ostatnich latach Rzeszów. Kilka miesięcy temu zatrzymano tam na przykład Andrzeja N. Produkował on kasety bez ścieżki dźwiękowej, by nie można było rozpoznać, w jakim kraju i mieście nakręcono filmy. Za taką kasetę trzeba w Polsce zapłacić 200-500 zł. Według danych Interpolu, nagrywane w Polsce kasety z dziecięcą pornografią stanowią 80 proc. tego rodzaju filmów w Skandynawii, a prawie połowę we Francji i krajach Beneluksu. - W wypadku pornografii dziecięcej nie chodzi tylko o handel wynaturzonymi obrazkami. Ludzie w to zaangażowani są odpowiedzialni za ból i cierpienie małych dzieci, zmuszanych do udziału w przerażających praktykach - mówi komisarz Sławomir Cisowski, rzecznik wrocławskiej policji.
O zwiększającej się szybko liczbie przestępstw popełnianych przez pedofilów i o dziecięcej pornografii w Polsce i innych krajach regionu mówi przygotowany dwa lata temu raport Rady Europy "Seksualne wykorzystywanie dzieci w niektórych krajach Europy Wschodniej". Pedofile poszukujący dziesięcio-, dwunastoletnich chłopców i dziewczynek kierowali się wówczas do Berlina albo Budapesztu. Właśnie w Berlinie, w okolicach Dworca ZOO, codziennie można było spotkać około 150 chłopców i ponad 100 dziewczynek z Polski. - Teraz ta liczba nieco zmalała, lecz wciąż jeszcze nieletni z Polski stanowią najliczniejszą grupę prostytuujących się w Berlinie - mówi Elke Junius z urzędu dziel-nicowego Charlottenburg. - najwięcej młodych chłopców z Polski przyjeżdża w weekendy. Chcą szybko zarobić na kupno discmana czy modnych ciuchów - dodaje Wolfgang Werner z organizacji Subway.
Ostatnio ogromną konkurencją dla Berlina jest Warszawa. Głównie dlatego, że berlińska policja dysponuje już szczegółową bazą pedofilów przyjeżdżających do tego miasta, więc są oni łatwo rozpoznawani i zatrzymywani. W Polsce są natomiast praktycznie bezkarni. Poza tym w Warszawie swoje usługi oferują także dzieci przyjeżdżające z Rosji. Zwykle są przemycane do Polski po uprzednim uśpieniu środkami farmakologicznymi. Warszawa jest więc dla pedofilów z całej Europy prawdziwym rajem.
Pedofilia trafia pod strzechy - poprzez Internet. Włoskie stowarzyszenie do walki z pedofilią - Telefono Arcobaleno - wykryło w ciągu czterech lat swej działalności przeszło 20 tys. stron internetowych zawierających pornograficzne zdjęcia dzieci. Dotarło też do 340 grup pedofilów walczących "o prawo do stosunków seksualnych dzieci do 12. roku życia". Z podobnego założenia wychodzą autorzy wyjątkowo bogatych stron internetowych przygotowywanych w Polsce na potrzeby odbiorców z całego świata.

Więcej możesz przeczytać w 48/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.