Gęba

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pytania, czy Unii Wolności "pod Geremkiem" nie grozi zbliżanie się ku Sojuszowi Lewicy Demokratycznej, wywołują u mnie agresję
"Na kapuście drobne liście, nie daj gęby organiście" Do dziś pozostało anonimowe, także w wersji powojennej

Nie mając nic przeciw organistom, wyjaśniam najmłodszym, że w wersji powojennej powiedzenie odnosiło się do komunistów, a gębę zastąpiono wtedy innym fragmentem ciała ludzkiego, którego przez wzgląd na dobre wychowanie nie nazwę po imieniu. Cytat służy mi zaś do potwierdzenia, że body language nie jest nowym wynalazkiem, choć w ostatnim tygodniu przeżywa swoisty renesans.
Najpierw o Danielu. Daniel jest bohaterem mojej bajki od dawna, cenię i lubię go serdecznie za to, kim był i pozostaje dla polskiego kina, teatru, a nawet polskiego rozumienia naszej historii. W szczególności zaś od chwili, gdy konno wjechał do lobby hotelu Victoria - szaleństwa z klasą zawsze budziły mój szacunek. W ubiegły piątek nie byłem, niestety, w Zachęcie i tak ominął mnie przywilej asystowania przy szarży Daniela Olbrychskiego na przyprawione jemu i kilku znanym aktorom gęby. Widzę jednak tę scenę oczyma wyobraźni. W długim płaszczu skrywającym przypasaną do boku szablę wielki aktor wchodzi po rewiowych schodach i kieruje się prosto do sali, w której pomieszczono instalację "Naziści", składającą się m.in. z fotosów aktorów, grających (w hitlerowskich mundurach) role tychże nazistów. Tam dobywa szabli i wprawną ręką tnie po fotosach Belmonda, Englerta, a nawet Klossa-Mikulskiego, wreszcie zrywa swój fotoportret i - inaczej niż kilkadziesiąt lat temu w wypadku zarejestrowanego przez historię ponuro-krwawego zamachu w Zachęcie - nie niepokojony przez nikogo opuszcza warszawską Świątynię Sztuki. Reakcja Andy Rottenberg - dyrektora artystycznego Zachęty - przez chwilę kazała mi się zastanowić, czy nie mamy do czynienia ze zbiorową prowokacją, promocyjnym happeningiem, podobnym do niedawnego w warszawskim Silver Screen, kiedy gazety donosiły jednego dnia o przykuciu się upartego widza do kinowego fotela i wynoszeniu go siłą przez służby porządkowe, ale już nazajutrz scenka umieszczona została na promocyjnym plakacie zachęcającym do częstego odwiedzania tej placówki. Obawiam się jednak, że Anda zapomniała, że kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie i że artystyczne prowokacje też mają swe granice. Kurator wystawy Szymczak pozwolił sobie Olbrychskiego nazwać po prostu wandalem, jakby nie rozumiał, że nawet (!) komedianci mają prawo do ochrony własnego wizerunku i jakby zarazem nie rozumiał, że istnieją lepsze i szlachetniejsze środki wyrazu niż prostackie posłużenie się cudzą gębą. Z wyżej wymienionych powodów tradycyjnie staję po stronie Daniela i jeśli ktoś chciałby go niepokoić i z tego powodu byłoby potrzebne sądowe poręczenie, to z przekonaniem i na poselskim papierze takiego poręczenia mu udzielę.
Problem gęby towarzyszył też weekendowym debatom nad przyszłością Unii Wolności. Kandydujący na nowego szefa Unii Bronisław Geremek odwołał się do Gombrowicza, kiedy (znów) zapytano go o potencjalną skłonność jego przywództwa do kierowania się ku SLD. Ja sam uchodzę (i słusznie) za przedstawiciela bardziej konserwatywnej tendencji w UW i może dlatego bywam z troską pytany przez niektórych moich rozmówców, czy "pod Geremkiem" taki scenariusz unii nie grozi. Przyznaję, że pytania te coraz częściej wywołują moją agresję, choć - jak wiadomo - należę do ludzi raczej spokojnych. Tradycja opisywania unii jako ugrupowania "różowego" ma już swą historię, częściej polega na wmawianiu gęby właśnie niż na prawdziwej trosce i dlatego dobrze, że o swoją i nie tylko swoją twarz upomniał się sam Bronisław Geremek. "Jako historyk myślę, że media powinny mieć poszanowanie i powinny pamiętać, co ja jako człowiek robiłem w Sierpniu". Nie jestem historykiem, ale dobrze wiem, co Geremek i większość ludzi unii robiła w Sierpniu i dlatego uważam powtarzane insynuacje za niegodne rzetelnych dziennikarzy i przyzwoitych polityków. Proszę zejść z naszej gęby.
Więcej możesz przeczytać w 48/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.