Palący patriotyzm

Dodano:   /  Zmieniono: 
Osiemdziesiąt pięć procent badanych przez Pentor opowiada się za karaniem osób propagujących treści faszystowskie. Tylko co dziesiąty byłby skłonny im pobłażać


 

Utrwala się nowa świecka tradycja. 11 listopada w kilku miastach Polski odbyły się - jak co roku - manifestacje skinów, narodowców i neonazistów, którzy tradycyjnie wznosili okrzyki "Jude raus" i "Żydzi z Polski precz". Dla podkreślenia wagi polskiego Święta Niepodległości spalili flagi Unii Europejskiej i niepodległego Izraela. Fotoreporterów, próbujących im robić zdjęcia, jak zwykle pobito i zniszczono im sprzęt.
Jak co roku liderzy ekstremistycznych ugrupowań poinformowali urzędy miejskie o zamiarze urządzenia manifestacji, a urzędnicy jak zwykle nie dostrzegli powodów, by tego zakazać. Również tradycyjnie policja nie reagowała na faszystowskie wybryki, tłumacząc, że nie dostała polecenia od przedstawicieli urzędu. Ci z kolei argumentowali - jak zwykle, że skoro manifestacja była legalna, nie należało jej przerywać. Wszczęte przez prokuraturę śledztwo w sprawie propagowania faszystowskich treści zostanie zapewne tradycyjnie umorzone z powodu niestwierdzenia cech przestępstwa.
Tymczasem pobłażanie neofaszystom tylko ich rozzuchwala, dlatego coraz częściej publicznie manifestują swoje poglądy, szczególnie podczas imprez sportowych.
Ten brak zdecydowania władz dziwi, skoro 85 proc. badanych przez Pentor opowiada się za karaniem osób propagujących faszystowskie treści, a tylko co dziesiąty byłby skłonny im pobłażać. Poza tym aż 90 proc. nie chce, by ekstremiści demonstrowali w święta narodowe. Wynika z tego, że Polacy nie dają neofaszystom prawa do manifestowania i obrony narodowych wartości.

Więcej możesz przeczytać w 48/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.