Prawybory

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polacy mają dość czekania i samodzielnie wyrabiają sobie zdanie, komu powierzyć urząd głowy państwa
Polacy i Amerykanie będą w tym roku wybierali swoich prezydentów. Za oceanem kampania już toczy się z impetem. Od wielu miesięcy znani są główni pretendenci do urzędu. Od dawna też czynią oni wszystko, aby wygrać - najpierw prawybory, a potem właściwą elekcję. Natomiast w Polsce w tej najważniejszej dla kraju sprawie panuje niemalże grobowa cisza. Do końca nie są znane nawet reguły starcia. Ciągle zajmuje się nimi Sejm, ale czyni to z animuszem godnym ślimaka. Nic dziwnego, skoro większość ugrupowań, a więc i posłów, nie potrafi określić własnych zachowań wyborczych.
Nie da się tego marazmu wytłumaczyć brakiem zainteresowania ze strony obywateli. Wręcz przeciwnie, oni pasjonują się wyborami prezydenckimi nie mniej niż Amerykanie. Na ten temat mają też bardzo wyrobione zdanie, co pokazują wszystkie sondaże opinii publicznej. Grubo ponad połowa wyborców deklaruje chęć głosowania na urzędującego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego. Podoba im się sposób, w jaki sprawuje on swoją godność i chcą go za to nagrodzić reelekcją.
Nie odpowiada to partyjnym liderom. Wybory prezydenckie traktują oni jako dobrą okazję do zareklamowania swoich ugrupowań i żal im bez walki oddać pole Kwaśniewskiemu. Z drugiej strony, obawiają się klęski i - nie wiedząc, co uczynić - grają na zwłokę. Jest to gra samobójcza, gdyż ludzie mają dość czekania i samodzielnie wyrabiają sobie zdanie, komu powierzyć urząd głowy państwa.
Przełamanie prezydenckiego impasu mogą ułatwić zapożyczone od Amerykanów partyjne prawybory. Skoro polityczni liderzy nie bardzo wiedzą, co uczynić, niech konkretnego kandydata wskażą wszyscy członkowie danej partii. W większości statutów znajduje się przecież zasada demokratycznego podejmowania decyzji, a czyż może być coś bardziej demokratycznego od głosowania wszystkich członków danej zbiorowości?
Takim tropem podążyła Unia Pracy, której kongres obradował w ostatnią niedzielę. Delegaci niemalże jednomyślnie postanowili urządzić w marcu partyjne prawybory i w ten sposób podjąć decyzję, czy UP ma zgłosić własnego kandydata, czy poprzeć pozytywnie ocenianego urzędującego prezydenta RP. Nie wszystkim, zwłaszcza na prawicy, może odpowiadać podobna alternatywa, ale same prawybory godne są upowszechnienia.
Więcej możesz przeczytać w 10/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.