Próba mikrofonu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Formatowanie programów jest nieuniknioną przyszłością rynku radiowego

Stacja muzyczno-rozrywkowa czy radio oparte na informacji i indywidualnościach prezenterów? - taki dylemat spowodował poważny konflikt personalny w Radiu Zet. Dwudziestu siedmiu dzien-nikarzy zagroziło odejściem z pracy. Ferment w tak poważnej rozgłośni to tylko zapowiedź najważniejszego procesu, jaki musi się w najbliższym roku dokonać w polskim eterze: formatowania stacji, czyli dostosowania charakteru audycji oraz muzyki do oczekiwań określonej grupy odbiorców.
Radiostacji nadających "dla wszystkich" jest za dużo, ale nieunikniona w tej sytuacji zmiana adresata spowoduje - przynajmniej okresowe - zmniejszenie wpływów z reklam. Indywidualizacja ramówki jest jednak na tyle konieczna, że stacje wprowadzają ją intuicyjnie. - Wprawdzie jako nadawca publiczny nie możemy całkowicie zmienić audycji, ale staramy się je modyfikować. Program I dokształca dorosłych, Program II poświęcony jest kulturze wysokiej, Trójka to muzyka i publicystyka dla młodszych słuchaczy, a Radio Bis edukuje młodzież - tłumaczy Eugeniusz Smolar, wiceprezes do spraw programowych Polskiego Radia. Inną metodę zastosowało warszawskie publiczne Radio dla Ciebie: nie zmienia oferty programowej, dba je-dynie o jej jakość. - Uprawiamy strategię supermarketu - tłumaczy jego prezes Anto-ni Styrczula - w którym jest wszystko, ale nie dla wszystkich. Nie chcemy, by słuchali nas sami Kiepscy.
Polscy odbiorcy mogą już zauważyć pierwsze objawy indywidualizowania audycji. W Stanach Zjednoczonych największą popularnością cieszą się rozgłośnie typu news and talk, więc tylko kwestią czasu było powstanie ich polskiego odpowiednika - Tok FM. Nie odniósł jednak tak dużego sukcesu, jak spodziewali się szefowie stacji. Wprawdzie radio Tok FM nadaje w dziewięciu największych miastach, ale zainteresowało zaledwie 2,4 proc. słuchaczy. Dochody z reklam są średnio dziesięć razy niższe niż uzyskiwane przez Program I, który też nie jest potentatem w tej dziedzinie. Znacznie większe sukcesy odnotowują stacje specjalizujące się w rodzajach muzyki. Dokonuje się to często metodą "rozbioru". Repertuarem poznańskiego publicznego Radia Merkury podzieliły się aż trzy lokalne rozgłośnie. 88,4 FM gra wyłącznie przeboje z lat 60., 103,4 Pop FM - aktualne hity, wreszcie Radio Klasyka FM - muzykę poważną i filmową. W ten sposób odebrały dużej rozgłośni publicznej słuchaczy traktujących program jak tapetę dźwiękową. Podobnie stało się, gdy uruchomiono w Polsce pierwsze sprofilowane stacje - warszawskie Radio Pogoda czy katowicką Karolinkę. Małe rozgłośnie w przeciwieństwie do dużych są elastyczne, na przykład dostosowują program do wieku odbiorców. Stacje publiczne natomiast wybierają muzykę odpowiadającą trzem generacjom, czyli od Kiepury po Madonnę. Ogólnopolscy nadawcy informacyjno-muzyczni, jak Radio Zet i RMF FM, grają dla dwóch pokoleń. Tymczasem radiostacje niszowe proponują repertuar dla bardzo wąskiej grupy wiekowej - na przykład dziesięcio-, piętnastolatków.
Najłatwiej odnieść sukces komercyjny, powielając amerykański model adult contemporary (muzyka środka dla dorosłych). Wytrwale realizuje go warszawskie Radio Kolor (około 10 proc. słuchaczy, w tym tyle samo 18-latków i 45-latków). Niestety, im bardziej wyspecjalizowana oferta, tym szczuplejsze grono odbiorców i reklamodawców. Konsekwentnie rockowe poznańskie Radio Afera (dla piętnasto-, trzydziestolatków) lokuje się dopiero na jedenastym miejscu pod względem słuchalności w tym mieście.
Okazuje się jednak, że stację można przeorientować na odbiorcę niszowego, unikając ostrej selekcji gatunków muzycznych. To przypadek Radiostacji (dawnej Rozgłośni Harcerskiej), w której można posłuchać zarówno rocka alternatywnego, jak i folku - byle spoza playlisty obowiązującej w ponad 200 polskich rozgłośniach. Płytowe zasoby Radiostacji kompletowane są przez dawnych muzyków undergroundu, jak Tomek Lipiński, ale też licealistów i studentów w alternatywnych sklepach muzycznych z całej zachodniej Europy.
Indywidualizowanie oferty odbywa się nie tylko poprzez dobór programów i muzyki. Do wybranych słuchaczy stacje docierają również za pomocą specyficznego języka. Na przykład Radio Plus odnalazło własną niszę wśród rozgłośni katolickich między stacjami diecezjalnymi a Radiem Maryja. O sprawach religijnych mówi się tu do słuchacza wychowanego na kulturze pop i - wedle określenia arcybiskupa Józefa Życińskiego - "nie narzucającego się Panu Bogu". Do modlitwy zaprasza dżingiel, program "Widzialne i niewidzialne" mówi o tajemnicach wiary w konwencji "Archiwum X", żywoty świętych czyta Bogusław Linda, a reportaże z drogi krzyżowej, inscenizowanej w wielkim poście, nadawane są w konwencji "na żywo z Golgoty".
Stacje szukają nowych odbiorców, wychodząc poza eter - Inwazja Mocy organizowana przez RMF FM to próba przywiązania milionów słuchaczy do instytucji, która muzyków "dostarcza" niemal na podwórko. Podobny efekt osiąga Radio Zet, organizując objazdowe koncerty Kayah czy Maryli Rodowicz.
Najnowszym sposobem na znalezienie słuchaczy jest przesyłanie programu Internetem, najczęściej w systemie real audio. Odbiór krajowych stacji "przez telefon" ciągle jest nieopłacalny i wiąże się z utratą jakości dźwięku, ale RMF FM i Radio Zet liczą na zdobycie tą drogą sporej publiczności polonijnej, na przykład w USA. Im mniejsza rozgłośnia, tym większe znaczenie ma dla niej emisja internetowa. Niewielka łódzka stacja Manhattan znajduje odbiorców na całym świecie - głównie wśród łodzian na emigracji. - Dlaczego odbierać szansę tym, którzy wyjechali do Niemiec czy Stanów i chcą posłuchać radia mówiącego o problemach swojego regionu? - pyta Stanisław Sołtysik, redaktor naczelny katowickiego Radia Flash. Internet to także coraz częściej pole działania radioamatorów: wielu z nich słucha kilkadziesiąt osób - tyle że pochodzących z różnych zakątków globu. Takie "towarzyskie" radio w miarę postępu komputeryzacji będzie zyskiwało coraz większe grono zwolenników. Warto tu przywołać historię 11-letniego Tomka Puchalskiego z Gniezna. Na wniosek Polskiej Agencji Radiokomunikacji zainteresował się nim sąd dla nieletnich po tym, jak chłopiec uruchomił własną stację. Miała zasięg 50 metrów i kilku słuchaczy. Po nagłośnieniu incydentu Tomkowi zaproponowało pracę kilka poważnych rozgłośni.

Więcej możesz przeczytać w 51/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.