Sekret Adama i Ewy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Adam i Ewa istnieli naprawdę? W toku ewolucji musiała się przecież pojawić pierwsza ludzka para. Naukowcy postanowili ją odnaleźć. Rezultaty tych badań są bardzo ciekawe, chociaż kości Adama i Ewy nie udało się odnaleźć.
Historię poszukiwań można by zacząć od tego, co zdarzyło się pewnego dnia w 1976 r. w Laetoli w Tanzanii. Prowadząca tam badania grupa paleontologów, kierowana przez Mary Leakey, żonę słynnego paleoantropologa Louisa Lea-keya, urządziła sobie mało wyszukaną zabawę.
Czy Adam i Ewa istnieli naprawdę? W toku ewolucji musiała się przecież pojawić pierwsza ludzka para. Naukowcy postanowili ją odnaleźć. Rezultaty tych badań są bardzo ciekawe, chociaż kości Adama i Ewy nie udało się odnaleźć.
Historię poszukiwań można by zacząć od tego, co zdarzyło się pewnego dnia w 1976 r. w Laetoli w Tanzanii. Prowadząca tam badania grupa paleontologów, kierowana przez Mary Leakey, żonę słynnego paleoantropologa Louisa Lea-keya, urządziła sobie mało wyszukaną zabawę. Z nudów naukowcy zaczęli się obrzucać... wyschniętymi odchodami słoni. Niezbyt subtelna rozrywka doprowadziła do niezwykle ważnego odkrycia - pod śladami bytności słoni odkryto skamieniałe tropy dawno wymarłych ssaków. Dwa lata później świat obiegła sensacyjna wiadomość: paleontolodzy znaleźli w Laetoli odciski stóp podobnych do ludzkich. Dokładne badania wykazały, że ich wiek wynosi 3,4-3,8 mln lat. Ślady pozostawiły najprawdopodobniej dwa osobniki poruszające się w postawie wyprostowanej - jeden mający około 1,5 m wysokości i towarzyszący mu drugi, niższy o 30 centymetrów. Na tej podstawie wyciągnięto wniosek, że 3,5 mln lat temu po pyle pochodzącym z wulkanicznego wybuchu szedł przedstawiciel płci męskiej, a obok niego kroczyła samica.
Czy mogły to być tropy pierwszej ludzkiej pary, mitycznych Adama i Ewy? Odpowiedź musi być negatywna. Odkrycie w Laetoli jest oczywiście ogromnym sukcesem (to jedyne tego typu znalezisko na świecie), jednak ślady należały najprawdopodobniej do naszego dalekiego przodka - przedstawiciela gatunku Australopithecus afarensis z rodziny człowiekowatych (hominidów). Australopithecus afarensis potrafił co prawda chodzić na dwóch nogach, ale pod względem zdolności intelektualnych miał więcej wspólnego z szympansem niż z nami. Homo sapiens, czyli współczesny człowiek, pojawił się na Ziemi znacznie później - "zaledwie" około 200 tys. lat temu. Z kolei gdyby za Adama i Ewę uznać w ogóle pierwszych przedstawicieli rodziny człowiekowatych, Australopithecus afarensis byłby stanowczo zbyt młody. Pierwsze hominidy pojawiły się mniej więcej 6 mln lat temu - wtedy bowiem nastąpiło rozdzielenie się linii ewolucyjnych naszych dalekich przodków z linią szympansów. Problem polega na tym, że do tej pory nie udało się odnaleźć ich kości. Najstarsze znalezisko - ząb trzonowy hominida z gatunku Ardipthecus ramidus - liczy "tylko" 4,5 mln lat. Poza tym pierwszej pary nie da się odnaleźć wśród kopalnych szczątków, nie można bowiem w żaden sposób ustalić, który ze znalezionych fragmentów jest najstarszy - stosowane obecnie metody pozwalają określać ich wiek z dokładnością do kilkuset tysięcy lat.
W tej sytuacji naukowcy postanowili szukać Adama i Ewy w całkowicie innym miejscu, mianowicie w naszych genach. Potrafią one bardzo dużo powiedzieć o naszych prapraprarodzicach nie będących wymarłymi hominidami, lecz przedstawicielami gatunku Homo sapiens nie różniącymi się od nas budową biologiczną, a więc i zdolnościami umysłowymi. Wystarczy ich też szukać w znacznie bliższej przeszłości - nie 6 mln lat temu, ale około 200 tys. lat temu.
Opowieść o pierwszych przedstawicielach Homo sapiens trzeba zacząć od ukazania dwóch teorii naukowych dotyczących powstania człowieka; ich starcie okazało się niezwykle ważne dla kwestii istnienia pierwszej pary. Jeszcze niedawno wśród badaczy panowało przekonanie, że Adama i Ewy po prostu być nie mogło. Dlaczego? Większość naukowców - zwolenników teorii multiregionalnej - sądziła, że 2 mln lat temu z Afryki wyemigrował do Europy i Azji gatunek Homo erectus, nasz niemalże bezpośredni przodek, nazywany również pitekantropem. Na każdym z kontynentów niezależnie wyewoluował z niego Homo sapiens. Zgodnie z tą teorią współczesny człowiek powstał więc równocześnie w kilku miejscach, co z kolei dowodziłoby, że rozsianych po świecie Ew i Adamów musiało być wielu.
Kilkanaście lat temu grupa paleoantropologów pod przewodnictwem Christophera Stringera przypuściła atak na teorię multiregionalną. Pierwszy ich zarzut dotyczył tego, że człowiek byłby pierwszym przypadkiem ewolucji równoległej w historii życia na Ziemi - inne nie są nauce znane. Po drugie, dane kopalne świadczą o tym, że Homo sapiens pojawił się około 200 tys. lat temu w Afryce. Ponad sto tysięcy lat później (i kilkadziesiąt tysięcy lat temu) człowiek współczesny ruszył na podbój świata, dlatego teorię tę nazwano "pożegnaniem z Afryką". Adam i Ewa musieli się zatem narodzić na Czarnym Lądzie.
Hipoteza ta otrzymała nieoczekiwanie silne wsparcie ze strony genetyków. Zajmowali się oni badaniem mitochondriów - szczególnych tworów w naszych komórkach, odpowiadających za przemianę materii. Mają one własne DNA, niezależne od zawartego w jądrze komórkowym, gdzie jest zapisany plan budowy człowieka. DNA mitochondrialne wyróżnia się dwiema ciekawymi cechami - po pierwsze, wraz z mitochondrium dziedziczone jest wyłącznie po matce, a po drugie, mutacje zachodzą w nim w niemal równych odstępach czasu. Dlatego porównując DNA mitochondrialne (mtDNA) kobiet z całego świata, można stwierdzić, kiedy i gdzie narodziła się pramatka ludzkości. Badania takie przeprowadzono, a ich wyniki, opublikowane na łamach tygodnika naukowego "Nature", dowiodły, że kobieta, nazwana "mitochondrialną Ewą", żyła w Afryce środkowej około 200 tys. lat temu, a jej potomkinie opuściły ten kontynent kilkadziesiąt tysięcy lat temu.
Ale co z Adamem? Skoro my istniejemy, musiał się pojawić także on - nie ma bowiem przesłanek, by posądzać nasze prapraprababki o dzieworództwo. Naukowcy postanowili wytropić także jego. Część ludzkiego materiału genetycznego znajdującego się w chromosomie Y (tak zwanym chromosomie płciowym, występującym tylko u mężczyzn) jest dziedziczona jedynie w linii męskiej. Badania chromosomu Y przeprowadzone na początku lat 90. we Francji wykazały, że Adam żył 200 tys. lat temu w Afryce środkowej.
Wydawało się, że poszukiwania Adama i Ewy zakończyły się sukcesem. Tymczasem w jednym z ostatnich numerów miesięcznika "Nature Genetics" pojawił się artykuł dowodzący, że geny znajdujące się na chromosomie Y odziedziczyliśmy po męskim przodku, który żył w Afryce 80 tys. lat później niż "mitochondrialna Ewa". Czyżby więc nasi prarodzice nigdy się nie spotkali, a co gorsza, Adam powstał z żebra Ewy? Te zaskakujące wyniki badań można wytłumaczyć tylko w jeden sposób. Wśród mężczyzn - w odróżnieniu od kobiet - przez kilkadziesiąt tysięcy lat istnienia gatunku Homo sapiens krążyło kilka wariantów chromosomu Y. Ginęły one jednak, na przykład gdy mężczyzna z danym typem chromosomu Y miał same córki albo nie spłodził potomstwa, co spowodowało, że około 59 tys. lat temu w Afryce pozostał "w obiegu" tylko jeden typ chromosomu Y.
Dokonań genetyków nie powinno się jednak traktować jako ostatecznego rozstrzygnięcia kwestii istnienia pojedynczej pary prarodziców ludzkości. Dlatego chociażby, że nie możemy wykluczyć, iż w tym samym czasie, gdy żyła "mitochondrialna Ewa", nie istniały inne kobiety, które nie zdołały przekazać swoich mitochondriów potomstwu (gdyż na przykład urodziły samych synów). Na pewno jednak naukowcom, dzięki badaniu genów, udało się dotrzeć do jednej z najstarszych naszych praprababek.
Więcej możesz przeczytać w 52/53/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.