CAFE WPROST

Dodano:   /  Zmieniono: 
Spotkanie z WŁADYSŁAWEM BARTOSZEWSKIM, ministrem spraw zagranicznych
Egoizm państwowy 

Karl: - Opinie na temat szczytu Unii Europejskiej w Nicei są sprzeczne. Co nam właściwie obiecano podczas tego spotkania?
Władysław Bartoszewski: - Szczyt w Nicei nie oznaczał złożenia obietnic jednemu krajowi, lecz powstanie scenariusza poszerzenia UE na wschód. Był dla nas potwierdzeniem, że mamy możliwość wejścia do unii w roku 2003 lub niewiele później, a także potwierdzeniem właściwej liczbowo naszej przyszłej reprezentacji - równej Hiszpanii - w Komisji Europejskiej czy Parlamencie Europejskim.
Maur: - Kiedyś uważaliśmy Francję za przyjaciela, a Niemcy za wroga. Potem, przez całą zeszłą dekadę, postrzegaliśmy Niemców jako naszych mecenasów w UE. A teraz wygląda na to, że oba te kraje są niechętne naszemu szybkiemu wejściu do unii.
- To wyostrzone wyobrażenie. Każdy kraj kieruje się pewną dozą egoizmu państwowego; dla każdego kraju ważne jest przede wszystkim dobro jego obywateli. I z tego punktu widzenia należy patrzeć na różne wahania w procesie podejmowania decyzji przez większe, ustabilizowane państwa. Niemniej jednak i Francja, i Niemcy dobrze wiedzą, że poszerzenie unii o państwa Europy Środkowo-Wschodniej, w tym o Polskę, jest nieuniknione, a dla nich samych także korzystne.
Fajter: - A może te kraje UE, które są nam niechętne, mają rację? Nie nadajemy się do unii, bo jesteśmy biedni i postkomunistyczni. W NATO też wyglądamy na wtykę Moskwy, bo mamy generałów wykształconych w ZSRR.
- Gdy Portugalia i Grecja wstępowały do Unii Europejskiej, także były biedne i miały za sobą dłuższy czy krótszy okres dyktatur. A jednak doszły do standardów wymaganych w UE i dziś nie uważamy ich za kraje zacofane. Jeśli chodzi o NATO, to jest ono wystarczająco rozważne, żeby nie przyjmować krajów, które w określonym czasie - jeśli nie od razu - nie mogłyby się stać konstruktywnymi członkami tej wspólnoty. Konstruktywnymi, oczywiście, według kryteriów natowskich.
Kiki: - Polska w Europie? Śmieszne. Drogi mamy jak w Rumunii, a niedługo będą jeszcze gorsze!
- Przyznaję, że system dróg w Polsce trudno zaliczyć do szczególniejszych osiągnięć minionego dziesięciolecia. Jednakże ustalenia obecnego rządu należy rozumieć jako zapowiedź zdecydowanego przyspieszenia budowy autostrad. Z drugiej strony - nie można mieć złudzeń, że to, co było zaniedbywane przez pół wieku, rozkwitnie w krótkim czasie.
Peem: - Dlaczego pan się przyjaźni z Niemcami? Przecież pan lepiej od innych wie, co oni nam zrobili.
- Z tymi, którzy nam to zrobili, z pewnością nie byłbym w stanie się przyjaźnić. Ci obecni kategorycznie negatywnie oceniają czyny własnego narodu sprzed kilkudziesięciu lat.
Kałach: - A może byśmy jednak zbliżyli się ze Słowianami? Oni nas rozumieją.
- Są Słowianie, którzy nas bardzo dobrze rozumieją, na przykład Słowacy, i deklarują wolę współdziałania z nami, jak w ostatnich latach Ukraińcy. Są wszak i tacy, którzy w mniejszym stopniu okazują wolę zbliżania się do nas. A do każdego zbliżenia trzeba dwóch stron. Niemniej jednak z pewnością nie będziemy rezygnować z wysiłków w tym kierunku.
WuZ: - Czy musimy wprowadzać wizy dla Ukraińców? A kto będzie sprzątał nasze mieszkania i opiekował się naszymi dziećmi?
- Już w najbliższych latach musimy wprowadzić surowszą kontrolę na granicy nie tylko z Ukrainą. Będziemy jednak robić wszystko, by te ograniczenia nie utrudniły współpracy między Polakami i Ukraińcami. Weźmy Wielką Brytanię, która stosuje pewne ograniczenia m.in. wobec Polaków. Nie spowodowało to zaniku kontaktów między Anglikami i Polakami.
Fajter: - Za pół roku czy niecały rok odda pan fotel ministra spraw zagranicznych postkomuniście. Nie boi się pan, że zepsuje on wszystko w polskiej dyplomacji?
- Przekażę swoje obecne stanowisko członkowi rządu, który powstanie wskutek wolnej decyzji moich dorosłych rodaków, czyli wyborców. Przy czym nikt chyba nie ma wątpliwości, jakie są moje osobiste sympatie polityczne.
Peem: - Nie jest pan już najmłodszy. Czy nadal chce się panu tak pracować?
- Nie to jest najważniejsze, czy mi się chce coś robić, tylko czy powinienem. A uważam, że póki mi sił starczy, powinienem.
Więcej możesz przeczytać w 1/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.