Sex@com

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wirtualny seks staje się już dochodowym biznesem
Internetową gwiazdą porno może zostać każdy. A inwestycja w wirtualny seks to dzisiaj jeden ze sposobów na szybkie zarobienie dużych pieniędzy - wynika z danych Instytutu Badawczego Datamonitor. Jego analitycy prognozują, że w 2003 r. obrót w tej branży przekroczy 6 mld DM. Już teraz pod hasłem "seks" w wyszukiwarce Altavista wyświetla się ok. 12 mln stron związanych z tą tematyką.
W ubiegłym roku internetowi handlarze seksem zanotowali ponad 3 mld DM obrotu, przy zyskowności 30 proc. Niektórym udało się zarobić nawet 250 mln DM - podają autorzy opublikowanego niedawno raportu niemieckiego tygodnika "Stern". Największe zyski czerpie się jednak nie z erotyki, ale z twardej pornografii. 80 proc. światowych obrotów w handlu seksem on line przypada na Stany Zjednoczone. W Niemczech działa "tylko" 1500 firm, które dysponują pięcioma tysiącami stron. Rocznie zarabiają one 30 mln DM. Doskonale rozwija się internetowy sex shopping - w 1997 r. wartość sprzedaży gadżetów i produktów erotycznych firmy T-Online wyniosła 100 mln DM. Od tego czasu T-Online nie podaje już żadnych oficjalnych liczb. Wiadomo tylko, iż firma ta podpisała umowę z domem wysyłkowym Beate Uhse.
Zdaniem specjalistów, Internet jest wręcz idealnym miejscem do zamieszczania ofert erotycznych: działa przez całą dobę, jest anonimowy i nie podlega cenzurze. A gwiazdą porno może zostać każdy. Do rozbieranych zdjęć w Niemczech czy Holandii coraz rzadziej pozują profesjonalne modelki; dzisiaj przechodnie na ulicy chętnie zgadzają się na ekshibicjonistyczną sesję, która swój finał znajduje w internetowych galeriach. "Naga" dniówka to zarobek w wysokości kilkuset, a czasem kilku tysięcy marek; dodatkowe profity zależą od liczby odwiedzających wirtualną galerię. "Bez najmniejszych problemów wykonywałem zdjęcia przypadkowym dziewczynom, ekspedientkom czy fryzjerkom, które zgadzały się przespacerować nago po parku czy zatłoczonej ulicy" - wyznał w jednym z niemieckich programów erotycznych Uwe Kempen, fotograf z Berlina. Coraz więcej gospodyń domowych decyduje się na podjęcie pracy w Sex im Netz: w przerwach między gotowaniem a szorowaniem podłóg wdziewają czerwone pończochy i wykonują striptiz w Internecie. Najczęściej ich jedyną inwestycją jest kamera, którą montują w sypialni lub łazience. Niektóre kupują kolorowe prześcieradła i przykrywają nimi meble. Tak naprawdę nastrój nie jest jednak istotny, liczy się tylko liczba wirtualnych klientów, których życzenia pojawiają się na ekranie monitora. Trzy erotyczne minuty kosztują zaledwie 4,50 DM, z czego 1,30 DM otrzymują striptizerki, co daje im ok. 26 DM za godzinę pracy. W role gwiazd porno chętnie wcielają się również Amerykanki. Pewna studentka uniwersytetu w San Diego zamontowała w swojej sypialni kamerę przekazującą obraz do sieci przez całą dobę. Dość szybko poprawiła się jej sytuacja finansowa. Zainteresowanie transmisją zdecydowanie wzrastało, kiedy w sypialni pojawiał się narzeczony. Na jego odwiedziny czekało kilkadziesiąt tysięcy osób.
Na czerpanie zysków z digitalnego seksu nie ma monopolu. To świetna okazja dla małych firm czy nawet pojedynczych osób na szybki zarobek. Tylko fachowcy wiedzą jednak, jak dojść do znacznie większych pieniędzy niż 30 DM za godzinę. Philip Kamp ma zaledwie 26 lat, a uchodzi za erotycznego bossa internetowego. Dwa lata temu skończył studia i kiedy po raz kolejny nie dostał pracy, przeznaczył całe swoje oszczędności (20 tys. DM) na stworzenie firmy Cyberotic Media. Dziś może się pochwalić prawie 150 niemieckojęzycznymi stronami o tematyce erotycznej i obrotami w wysokości 400 tys. DM miesięcznie. Kamp zajmuje się ponadto tworzeniem zainteresowanym osobom stron erotycznych, które (po uiszczeniu opłaty w wysokości 15 tys. DM) stają się ich własnością. Po sześciu miesiącach strona zaczyna przynosić 1-2 tys. DM zysku miesięcznie. Z oferty Kampa chętnie korzystają adwokaci, lekarze czy profesorowie, traktując prywatne strony erotyczne jako dodatkowe zabezpieczenie emerytalne i doskonałą inwestycję na przyszłość.

Więcej możesz przeczytać w 10/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.