Globalna mafia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Organizajce przestępcze co roku wprowadzają do legalnego obiegu pięćset miliardów brudnych dolarów.

Jeszcze do niedawna mafie były zjawiskiem etnicznym i działały w niektórych miastach lub regionach. Od czasu do czasu prowadziły akcje na większą skalę, ale przez dziesięciolecia nie zdarzyło się, aby z sobą współpracowały. Sytuacja zmieniła się radykalnie. Dziś większość mafii to organizacje międzynarodowe, globalizujące się wraz z gospodarką i obiegiem informacji.
Bodaj najbardziej zinternacjonalizowaną organizacją przestępczą jest powstała przed dziesięciu laty mafia albańska. Zawarła ona strategiczne sojusze z neapolitańską kamorą i apulijską Zjednoczoną Świętą Koroną w sprawie przemytu papierosów i przerzutu imigrantów do południowych Włoch, a z mafią turecko-grecką w sprawie nielegalnego przewozu osób ze Wschodu do państw, które ratyfikowały porozumienie z Schengen. Albańczycy współpracują też z mafią sycylijską oraz rosyjską, ukraińską i mołdawską. Powstanie kurdyjsko-turecko-greckiej organizacji przestępczej, wyspecjalizowanej w przerzutach do Europy Zachodniej Kurdów, Pakistańczyków i Tamilów, to prawdziwy fenomen. Kurdowie są w stałym konflikcie z Turkami, Turcy z Grekami, lecz mimo to solidarnie współdziałają.
Z doświadczeń Albańczyków zaczynają korzystać Rosjanie, internacjonalizując na potęgę swoje kontakty za pośrednictwem central w Berlinie, na Cyprze (trzy tysiące rosyjskich spółek handluje tu bronią i ropą naftową), w ,,little Odessa" na Coney Island w Nowym Jorku oraz w San Francisco. Zaskakującą solidarność na rynkach trzecich (zwłaszcza na rosyjskim) wykazują mafie z Czeczenii i Dagestanu, a także z Gruzji i Armenii, czego nie można powiedzieć o rządach tych państw.
Zinternacjonalizowały się również do niedawna czyste etnicznie chińskie triady, uważane za najgroźniejszą organizację przestępczą. Na dużą skalę działają w USA, Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii, Francji, Hiszpanii i Włoszech, na mniejszą także w innych krajach. Kiedyś współpracowały wyłącznie z mafiami z Indochin, zwanymi Tong (ich specjalność to narkotyki ze "złotego trójkąta"), ale od kilku lat zlecają niektóre zadania Turkom, Albańczykom, Serbom i Chorwatom. Sukcesem triad było nawiązanie "stosunków dyplomatycznych" z reżimem Slobodana Milosevicia. Oblicza się, że organizacje te kontrolują 80 proc. chińskich restauracji w Europie, a właściciele tysięcy małych fabryk wykorzystują niewolniczą pracę nielegalnych imigrantów z Chin. Także japońska jakuza odrzuciła uprzedzenia wobec gajdżinów (pogardliwa nazwa białych cudzoziemców) i prowadzi transakcje z kolumbijskimi kartelami narkotykowymi.
Przez ostatnie trzydzieści lat mafie zarabiały głównie na przemycie narkotyków. Dziś nie gorszym źródłem ich dochodów jest human cargo, czyli handel żywym towarem. Zdaniem ONZ-owskiego Biura Kontroli Narkotyków i Zapobiegania Przestępczości, organizacje te przerzucają rocznie około czterech milionów osób, zarabiając w ten sposób mniej więcej 7 mld USD. Dzięki chińskim gangom co roku do Stanów Zjednoczonych trafia sto tysięcy nielegalnych imigrantów, a drugie tyle do Europy Zachodniej. Chińczyk za przerzut musi zapłacić 30-45 tys. USD. Human cargo w coraz większym stopniu zajmują się mafia albańska, a ostatnio także ukraińska i mołdawska oraz wszystkie cztery organizacje włoskie. Przerzucanie milionów ludzi wymaga dużej sprawności i zaangażowania tysięcy osób w wielu krajach - to daje pojęcie o zapleczu finansowym i technicznym globalnych karteli.
Przemyt tak wielu osób nie byłby możliwy bez skorumpowania setek urzędników; opornych się zastrasza. Politycy i policjanci zgromadzeni na konferencji ONZ dyskutowali o zagrożeniu ze strony grup przestępczych. Myśleli o bandytach z pistoletem pod marynarką, ale prawdziwe zagrożenie stanowią ci, którzy jeżdżą rolls-royce’ami po Manhattanie i londyńskim City. To mafia w białych kołnierzykach.
Kiedy w latach 70. mafijni bossowie zaczęli czerpać kolosalne dochody z przemytu i dystrybucji narkotyków, pojawił się problem reinwestycji nielegalnie zarobionych miliardów. Z pomocą pośpieszyła armia ekspertów. Podstawowym terenem ich działania są giełdy, banki i firmy brokerskie. Kapitał wyjściowy stanowią brudne pieniądze, cel - wypranie ich, a potem nieustanne mnożenie. Zdaniem ONZ, około 4 proc. światowego bogactwa jest w rękach mafii w białych kołnierzykach. Międzynarodowy Fundusz Walutowy ocenia, że organizacje te co roku wprowadzają do legalnego obiegu 500 mld brudnych dolarów. Takie sumy mogą zdestabilizować gospodarkę prawie każdego państwa.
Najprostsza metoda prania pieniędzy polega na otwarciu spółki off-shore, czyli poza prawodawstwem kraju stałego zamieszkania, w wybranym raju podatkowym, i zadeklarowaniu, że dobra, którymi firma zarządza, są własnością jej anonimowego klienta. To wystarcza, by nawet najbardziej szacowne banki przyjęły nielegalne pieniądze i puściły je w obieg. Można również zastosować triangulację, czyli stworzyć trzy spółki, każdą w innym państwie. Gwarancje pożyczek udzielane sobie przez nie nawzajem oczyszczają podejrzany kapitał. Mafiosi nie bawią się jednak w takie sztuczki, tylko zakładają na Karaibach własne banki albo je kupują. W rajach podatkowych takie firmy sąsiadują z filiami najpoważniejszych instytucji podatkowych świata. Tam mogą prowadzić intratne transakcje, które nie do pomyślenia byłyby w Nowym Jorku czy Londynie.
Przy recyklingu pieniędzy nikt nie zwraca uwagi na narodowość przedsiębiorców. Agencje pośrednictwa oferujące swoje usługi finansowe na Antylach czy wyspach kanału La Manche prowadzą działalność w dziesiątkach języków. W Palermo kilku znanych z walki z mafią policjantów i prokuratorów stwierdziło nawet, że rodzi się coś w rodzaju międzynarodowej "kopuły", grupy koordynującej przedsięwzięcia białych kołnierzyków z całego świata. Organizacja Współpracy i Rozwoju (OECD), G8 i Unia Europejska deklarują chęć walki z tym zjawiskiem. Ale to tylko słowa. Nad połową spośród 35 krajów oskarżonych przez OECD o pranie pieniędzy powiewa przecież brytyjska flaga. Holandia, Francja, Włochy i Portugalia również mają własne raje podatkowe.
Podczas zorganizowanej przez ONZ w grudniu w Palermo konferencji na temat przestępczości międzynarodowej przedstawiciele ponad stu państw byli jednomyślni - bez ścisłej współpracy nie uda się pokonać coraz groźniejszych mafii. Nie będzie to łatwe: przeciwnikiem są coraz bogatsze i gotowe na wszystko armie przestępców. A walka z nimi dopiero się zaczyna. Wystarczy poczytać dokumenty ONZ albo raporty policyjne i służb specjalnych różnych państw składane parlamentom. Brak w nich konkretów, roi się od błędów i przekłamań - od powtarzających się informacji o spenetrowaniu naszego kraju przez kalabryjską N’dranghetę po udział "polskiej mafii" w międzynarodowym handlu uranem.
Więcej możesz przeczytać w 2/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.