Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ze zdziwieniem przeczytałem odpowiedź Wiesławy Ziółkowskiej, członka Rady Polityki Pieniężnej, na pytanie, czy należy obniżyć stopy procentowe ("Wektory", nr 1). Użyła bowiem argumentów, które już pół roku temu były bardzo kontrowersyjne, a teraz w dodatku straciły aktualność. Przy obecnym spadku inflacji utrzymywanie wysokich stóp procentowych coraz bardziej szkodzi - zarówno ekonomicznie, jak i społecznie - co jest coraz częściej stwierdzane publicznie. Najwyraźniej Rada Polityki Pieniężnej nie nadąża za zmianami, które powinna przecież przewidywać.
Nasze winy
Ma rację Jerzy S. Mac, podważając wiarę w to, że PRL była najweselszym barakiem w obozie, i przekonując, iż stopień sowietyzacji naszego kraju był taki sam jak całego bloku ("Nasze winy", nr 52/53). Osobiście uważam, że nawet większy. Dowodem tego jest "szlak bojowy Ludowego Wojska Polskiego", znaczony ofiarami Poznania w 1956 r., Gdańska, Gdyni i Szczecina w grudniu 1970 r., Śląska w grudniu 1981 r., a ukoronowany wprowadzeniem stanu wojennego. Armia sowiecka krwawo spacyfikowała Węgrów w roku 1956, podobnie w 1953 r. Niemców z NRD. W 1960 r. Układ Warszawski najechał Czechosłowację. Wszędzie tam komuniści byli zbyt słabi i potrzebowali "bratniej pomocy". W PRL nie istniała taka konieczność i ani razu nie doszło do interwencji militarnej. Wystarczyły siły rodzimej targowicy.

JÓZEF SZANIAWSKI
Warszawa

Wina umyślna?
Artykuł Jerzego S. Maca ("Nasze winy", nr 52/53) przeczytałem z niepokojem. Pod pozorem demitologizacji historii najnowszej opisano w nim wydarzenia, z których czytelnicy mają wnioskować, że jesteśmy co najmniej współodpowiedzialni za zbrodnie dokonane w czasie ostatniej wojny i w jej następstwie oraz że jest to wina umyślna, wynikająca z brzydkich cech naszego charakteru narodowego (o ile taki w ogóle istnieje). Wielu uczonych, pisarzy politycznych, literatów i dziennikarzy surowo osądzało przeszłość, ale przyświecała im chęć naprawy Rzeczypospolitej. Nie jest moim celem obrona prymitywizmu, głupoty i karygodnych skłonności części rodaków, jednak przedstawianie Polaków jako mentalnych i moralnych karłów budzi moją odrazę. Anglicy mają rację, mówiąc: "Right or wrong, it is my motherland" - o ojczyźnie nie powinno się mówić źle.

prof. JAN PRUSZYŃSKI

Narodowy rachunek sumienia
Jerzy S. Mac, usiłując robić narodowy rachunek sumienia, popełnia kilka grzechów ("Nasze winy", nr 52/53). Pierwszy z nich to chaos tematyczny. Nie wiadomo, czy autorowi chodzi o całą historię Polski na tle Europy, czy może tylko o niektóre okresy; czy mówi o postawach społeczeństwa, czy o poczynaniach władzy; czy interesuje go gospodarka, czy też nauka lub kultura. Dzięki temu z obszernego kapelusza może na poparcie swych wywodów wyciągnąć dowolnego królika - nie bacząc, że przykład nie jest dowodem. Stosując taką metodę, można spokojnie obalać mit narodu bez Quislinga, skądinąd powołując się na prawdziwe informacje o wysługiwaniu się hitlerowskich zbrodniarzy komunistycznej bezpiece lub o rozplenieniu się bandytyzmu podczas okupacji. Druga sprawa to nonszalancja w doborze źródeł historycznych. W artykule aż gęsto od nazwisk znanych profesorów i ich opinii, lecz darmo szukać tytułu choćby jednego źródła. I kwestia kolejna. Autor wymienia szereg spraw. Wspomina o konstytucji kwietniowej, która rzekomo cofnęła nas do średniowiecza, o micie tolerancji (warto pamiętać, że u nas nie przyjęto powszechnej w Europie zasady cuius regio, eius religio) i pogromach Żydów. Poruszane problemy ogląda z jednej, przeważnie najmniej ciekawej strony, a do malowania używa wyłącznie czarnej farby - też potrzebnej, z tym że użyta w nadmiarze zamazuje cały obraz (...).

ANDRZEJ PODGÓRSKI
Katowice

Wybrańcy ludu
Ciężko niekiedy zrozumieć to, co się dzieje na górze. "Wybrańcy ludu" żyją w odizolowanym świecie, który przy podziale łupów traktują jak swój prywatny biznes, wszelkie problemy natomiast zrzucają na barki innych, zazwyczaj nie mających kompetencji, by je rozwiązać. Pan Raczek ("Ekran osobisty", nr 50) pisze o zapotrzebowaniu na ludzi oddanych sprawie, którzy mogliby sprawować mądre rządy. Obawiam się, że dzisiejszy ideał to człowiek chorągiewka, a żeby przełamać impas, trzeba przebyć daleką drogę nie tyle pod wiatr, ile - oceniając obecną sytuację - w istnym huraganie. Czy znajdzie się ktoś gotowy na takie poświęcenie, a jeśli nawet, to czy zostanie dopuszczony do dziurawego, ale jeszcze nie całkiem pustego korytka?

PIOTR ZABAGŁO

Jakie stopy?
Ze zdziwieniem przeczytałem odpowiedź Wiesławy Ziółkowskiej, członka Rady Polityki Pieniężnej, na pytanie, czy należy obniżyć stopy procentowe ("Wektory", nr 1). Użyła bowiem argumentów, które już pół roku temu były bardzo kontrowersyjne, a teraz w dodatku straciły aktualność. Przy obecnym spadku inflacji utrzymywanie wysokich stóp procentowych coraz bardziej szkodzi - zarówno ekonomicznie, jak i społecznie - co jest coraz częściej stwierdzane publicznie. Najwyraźniej Rada Polityki Pieniężnej nie nadąża za zmianami, które powinna przecież przewidywać.

czytelnik z Podkowy Leśnej
Więcej możesz przeczytać w 2/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.