Cele ministra

Dodano:   /  Zmieniono: 
Spotkanie internetowe z LECHEM KACZYŃSKIM, ministrem sprawiedliwości


Aleksander Kropiwnicki: - Na stanowisko szefa Najwyższej Izby Kontroli wypromował pana Jarosław Kaczyński, brat bliźniak, i Porozumienie Centrum. Dzięki komu lub czemu został pan ministrem sprawiedliwości?
Lech Kaczyński: - W 1992 r. Porozumienie Centrum było silne, wpływowe i moja nominacja rzeczywiście była z tym jakoś związana. Choć nie całkowicie, bo przecież PC miało w Sejmie niecałe 10 proc. mandatów, a żeby stanąć na czele NIK, musiałem zdobyć ponad połowę wszystkich głosów. Latem zeszłego roku, gdy zostałem ministrem sprawiedliwości, sytuacja była już zupełnie inna.
Gogo: - Ale Jarosław Kaczyński ma wpływ na pana decyzje?
- Tylko w pewnym sensie - w końcu realizuję to, co mój brat zawsze proponował i za co był wściekle atakowany.
Garus: - Dlaczego żąda pan zaostrzenia kar? Naprawdę pan myśli, że drakońskie prawo zmniejszy przestępczość?
- Doświadczenia zachodnie pokazują, że energiczne działania i surowe prawo ograniczają przestępczość. Mam na myśli nie tylko sukces burmistrza Giulianiego w Nowym Jorku, ale także doświadczenia angielskie. Prawo na Zachodzie jest dość liberalne, ale spadek przestępczości w ostatnich latach nie wiąże się tam z owym liberalizmem, lecz przeciwnie - z zaostrzeniem prawa karnego.
Garus: - Nie wspomniał pan teraz o budowaniu nowych więzień. To musi budzić protesty.
- Protestuje stosunkowo nieliczna grupa ludzi. Liberalizm w Polsce doszedł do absurdu. To nie ja jestem zbyt surowy, lecz dotychczasowa praktyka zbyt łagodna. Dane z roku 1999 pokazują, że skazani za morderstwo wychodzili na wolność przeciętnie po siedmiu latach, a w drugiej części odbywania kary często otrzymywali przepustki. 97 proc. zabójców opuszcza więzienie przed terminem! Wychodzi na to, że w Polsce można krzywdzić innych bez wyraźnych konsekwencji. To wprost zachęta dla przestępców. Taka sytuacja grozi społeczeństwu atrofią moralną, banalizacją przestępczości. Zgoda, postulat budowy nowych więzień nie brzmi przyjemnie, ale to jest potrzebne.
Krejzi: - A ja idę dużo dalej niż pan. Śmiercią należałoby karać nie tylko zabójców, ale i gwałcicieli, porywaczy, handlarzy narkotyków.
- Uważam ten pogląd za zbyt daleko idący. Jestem zwolennikiem kary śmierci za zabójstwo, jeśli jednak ktoś nie pozbawił nikogo życia, to i sam nie powinien być go pozbawiony. To nawet mogłoby się stać niebezpieczne - gdyby na przykład za gwałt karano śmiercią, skłaniałoby to gwałcicieli do mordowania ofiar. To nie znaczy, że nie karałbym sprawców wyżej wymienionych przestępstw długoletnim pozbawieniem wolności. I to w zupełnie innych niż dziś warunkach - bez przerw w odbywaniu kary. To ma fundamentalne znaczenie, o czym wie każdy, kto kiedykolwiek był pozbawiony wolności. Poczucie, że można wyjść z więzienia na przepustkę, radykalnie zmienia psychiczne nastawienie skazanego.
Kazoo: - I po co to wszystko? Jesienią będzie już nowy, lewicowy minister. On raczej nie będzie kontynuował pana polityki.
- Mam nadzieję, że wyniki badań opinii publicznej także po wyborach będą wpływać na działania dotyczące stosowania prawa karnego.
Erwin: - Co będzie pan robił po wyborach?
- Wrócę tam, skąd przyszedłem, czyli na uczelnię, gdzie na co dzień zajmuję się prawem pracy.
Zbylut: - Pańskie propozycje zmian w prawie karnym są ostro atakowane przez prawników. Sądzi pan, że w tych warunkach radykalne zmiany są możliwe?
- Nie wszyscy prawnicy mnie atakują, ale jest ich rzeczywiście wielu, zwłaszcza wśród teoretyków prawa. Gdybym jednak chciał czekać na zmianę poglądów w tym środowisku, to jeszcze całe pokolenia przestępców miałyby znakomite warunki do działania.
Zenon: - Jakie postępy poczynili prowadzący śledztwo w sprawie gazociągu jamalskiego oraz światłowodu przechodzącego przez Polskę?
- Pełne rezultaty dochodzenia na pewno nie pojawią się szybko. Śledztwo jest niezmiernie skomplikowane. Jego podstawę stanowią działania komisji pod przewodnictwem ministra Szyszki. Prace komisji nasuwają wiele pytań, przede wszystkim o to, dlaczego Polska nie ma zapewnionej kontroli nad rurociągiem, mimo że miała ją zachować. Można podejrzewać, że w tej sprawie prowadzono różne gry, których celem było jeszcze większe ograniczenie naszej kontroli nad rurociągiem przechodzącym przez Polskę. Tego wszystkiego nie można jednak wyjaśnić z dnia na dzień.
Więcej możesz przeczytać w 3/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.