Kuchnia polska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Choroba szalonych krów najpewniej jest już w Polsce. Już nie tylko minister rolnictwa Artur Balazs, ale także premier Jerzy Buzek uspokaja nas, że "nie stwierdzono przypadku choroby BSE w Polsce". W podobny sposób wypowiadali się niedawno politycy francuscy i niemieccy, a minister rolnictwa Wielkiej Brytanii w 1990 r. karmił hamburgerem przed kamerami telewizji swoją czteroletnią córkę.

Bogatsi o ich doświadczenia powinniśmy przyznać, że choroba szalonych krów najprawdopodobniej u nas już jest, i to od dawna, i powinniśmy zrobić wszystko, aby ograniczyć szkody, jakie może poczynić.

Do niedawna uważano, że również we Włoszech nie ma bydła zarażonego gąbczastym zwyrodnieniem mózgu. W 1994 r. stwierdzono w tym kraju tylko dwa zachorowania na tę chorobę - u zwierząt importowanych z Wielkiej Brytanii. Tymczasem ostatnio BSE wykryto nawet w rzeźni w Lodi, należącej do grupy Cremonini, która jest wyłącznym dostawcą mięsa dla sieci 295 restauracji McDonald’s w całym kraju. "Spodziewaliśmy się tego, Włochy nie mogły być wyjątkiem" - skomentowała tę wiadomość w telewizji prof. Maria Caramelli.
W prywatnych rozmowach nasi specjaliści przyznają, że choroba na pewno do nas dotarła. - Zarówno bydło, jak i mączka kostna są przedmiotem ciągłego obrotu towarowego w Europie, a więc praktycznie niemożliwe jest, aby BSE u nas nie było - mówi jeden z nich. W okładkowym artykule "Epidemia szalonych ludzi" (nr 50 z 10 grudnia 2000 r.) napisaliśmy, jak nieszczelne są polskie granice, jak bardzo zagraniczne przedsiębiorstwa były zainteresowane pozbyciem się produktów u nich zakazanych, jak opłacalny był eksport wołowiny. Ostatnio dziennik "The Wall Street Journal Europe" potwierdził pogłoski, że gdy obawy przed chorobą szalonych krów drastycznie zmniejszyły popyt na mączkę kostną w Europie Zachodniej, co spowodowało spadek jej ceny o połowę, zaczęto ją eksportować do Azji. Czy w ten sposób mączka nie trafiła również do Europy Wschodniej, w tym do Polski?
- Problemu BSE w Polsce nie należy rozpatrywać w kategoriach "jest czy nie ma", lecz w kategoriach prawdopodobieństwa - twierdzi prof. Paweł Liberski, nasz najlepszy specjalista od tej choroby.
- Zważywszy, że do tej pory udało się przebadać jedynie 400 sztuk bydła, moglibyśmy stwierdzić występowanie tego schorzenia, gdyby miało podobne rozmiary jak w Wielkiej Brytanii, gdzie odnotowano już 180 tys. przypadków BSE. I bez tego badania było wiadomo, że BSE nie występuje u nas w takiej skali - twierdzi prof. Liberski. Aby jednak rzetelnie określić prawdopodobieństwo, trzeba przebadać tysiące sztuk bydła zgodnie z procedurami zalecanymi przez międzynarodowe organizacje.
Testami wyprodukowanymi przez szwajcarską firmę Prionics dysponuje wreszcie Instytut Weterynarii w Puławach. Badanie obejmuje - jak stwierdził wiceminister rolnictwa Robert Gmyrek - 3 proc. ubijanego bydła, sztuki padłe oraz wykazujące objawy neurologiczne. Nie wiadomo jednak, czy ten test wykrywa priony we wczesnej fazie rozwoju BSE.
A ile wołowiny zakażonej gąbczastym zwyrodnieniem mózgu już zjedliśmy? Nikt tego nie wie, a zapewnienia władz o "niskim stopniu ryzyka" zarażenia się tą chorobą w Polsce na pewno nie usprawiedliwią ich w oczach ofiar. Dr John Collinge twierdzi, że u części osób zakażonych prionami czas rozwoju choroby może być bardzo długi.
Jej ujawnianie się jest związane z odpornością genetyczną organizmu.
Collinge doszedł do tego wniosku, analizując przebieg epidemii kuru, innego schorzenia prionowego. Dotknęło ono członków plemienia Fore z Papui-Nowej Gwinei. Białko odpowiedzialne za jego rozwój pojawiło się w tej populacji w następstwie pojedynczej mutacji genetycznej, a rozpowszechniło na skutek rytualnego kanibalizmu. Badacze zauważyli, że osoby, które zapadały na kuru wkrótce po akcie kanibalizmu, miały dwa identyczne geny wspomagające replikację prionów w komórkach nerwowych. Tak było u co trzeciego członka plemienia. U pozostałych utajona faza rozwoju choroby trwała znacznie dłużej. Collinge przypuszcza, że podobny mechanizm genetyczny może działać u ludzi zakażonych bydlęcymi prionami, a odkryte już przypadki tej choroby to tylko wierzchołek góry lodowej.

Więcej możesz przeczytać w 5/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: