Polska specyfika

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nadmierne i źle zorientowane wydatki budżetowe napędzają u nas stopę inflacji i są główną przeszkodą w obniżaniu stóp procentowych. O "polskiej specyfice" słyszymy od dawna przy każdej niemal okazji. Co chwila okazuje się, że takiej czy innej ustawy nie można uchwalić, takiej czy innej decyzji - choćby najbardziej racjonalnej - nie można podjąć, bo wywołałoby to fatalne skutki społeczne. Nasza specyfika, nasza odrębność nie pozwala bowiem na stosowanie i przestrzeganie przyjętych w świecie norm i obyczajów.
 
Ciągle żądamy jakichś taryf ulgowych, ciągle podkreślamy, że w obliczu nie sprzyjających okoliczności historycznych (które przecież i tak zupełnie nikogo na świecie nie interesują) powinniśmy otrzymywać dyspensy. Pół biedy, jeśli targi dotyczą warunków dostępu do Unii Europejskiej. Nie zaszkodzi trochę się potargować. Gorzej, gdy żądania szczególnego traktowania przenoszą się na płaszczyznę stosunków wewnętrznych, stanowienia i egzekwowania prawa. Podobnie źle, gdy opór polskiej specyfiki odwodzi rządzących od prowadzenia racjonalnej polityki budżetowej i finansowej i skłania do podejmowania brzemiennych w skutki wadliwych decyzji.
Honorowanie tak zwanych względów społecznych, rozumianych przy tym bardzo wąsko i doraźnie, powoduje straty gospodarki narodowej jako całości, osłabiając jej potencjał i podcinając możliwości zaspokojenia rzeczywistych potrzeb w przyszłości. Jeszcze gorzej, gdy pod szyld względów społecznych podczepia się wydatki nie mające z nimi nic wspólnego, na przykład koszty administracji (czyli wydatki na płace dla urzędników i utrzymanie biur). A wiadomo, że koszty utrzymania biurokracji rosną najszybciej.
Bezpośrednim skutkiem ulegania polskiej specyfice jest nadmierne zadłużanie się państwa. Pisałem już w tym miejscu, że to nie tyle problem absolutnej wielkości długu publicznego (który zresztą zbliża się już do granicy określonej normami unii), ile przede wszystkim wysokości kosztów jego obsługi, kosztów rat i odsetek. Uśmiech zażenowania wywołuje tutaj pogląd - niekiedy głoszony zupełnie poważnie - jakoby konieczność obniżenia tych kosztów była głównym argumentem przemawiającym za obniżeniem stóp procentowych banku centralnego. Skoro coraz bardziej się zadłużamy, to powinniśmy płacić coraz niższe odsetki! Wobec takiej logiki, któż śmiałby proponować obniżenie "sztywnych" wydatków budżetowych, zawarowanych pochopnie przyjętymi ustawami? Oczywiście zapomina się przy tym, że to właśnie nadmierne i źle zorientowane wydatki budżetowe napędzają u nas stopę inflacji i są główną przeszkodą w obniżaniu stóp procentowych.
Polska specyfika jest więc kosztowna. To, co dzięki niej można wytargować (chwilowo) od zagranicy, to pestka w porównaniu ze stratami, jakie codziennie ponosimy w wyniku ulegania jej w różnych dziedzinach życia. Taką właśnie kosztowną politykę schlebiania pewnym grupom społecznym i przekupywania ich, by choćby na krótki czas zachować pokój społeczny, nazywamy populizmem. Prawie zawsze oznacza on brak rzeczywistego poparcia mas dla rządzących, opartego na przekonaniu o słuszności obranej drogi. Populizm ma oczywiście różne oblicza. Zawsze jednak stanowi ustępstwo wobec niewiedzy i agresywnej ignorancji. Oznacza tolerancję i przyzwolenie na działania i zachowania społecznie szkodliwe, mszczące się przez długie lata nieoczekiwanymi konsekwencjami.
Populizm to przejaw braku społecznej integracji i społecznego kapitału zaufania, niemożność liczenia na cnoty obywatelskie rządzonych. To zjawisko świadczące o makrokorupcji. Trzeba przekupywać naród, społeczeństwo, które nie chce się pogodzić z realiami i ich zrozumieć. Oficjalnym przedmiotem polskich rokowań z Unią Europejską oczywiście nie jest stan cnót obywatelskich, ale chyba czas sobie wyraźnie powiedzieć, że z balastem polskiej specyfiki i populizmu będzie nam trudno do unii wejść i jeszcze trudniej w niej żyć.
Więcej możesz przeczytać w 5/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.