Platforma nowa, zaprzęg stary

Platforma nowa, zaprzęg stary

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trzech polityków daje do zrozumienia, że przez dziesięć lat energia narodu pętała się w kajdanach i oni teraz ją uwolnią. Trzej twórcy Platformy Obywatelskiej ogłosili tekst pod tytułem "Zobowiązania". To jedyny dokument - zwięzły, raczej ulotka - mówiący o ich politycznej propozycji. Trzej politycy zapowiadają to, co wszystkie partie; między innymi pomoc dla małych firm, walkę z korupcją i upolitycznianiem państwa, unowocześ-nienie wsi. Obficie padają postulaty partii, które dwaj z nich nagle opuścili; na przykład podniesienie oświaty, reforma podatku dochodowego czy kodeksu pracy. Z większością zapowiedzi można się zgodzić, niektóre budzą wątpliwości.
Trzej twórcy Platformy Obywatelskiej ogłosili tekst pod tytułem "Zobowiązania". To jedyny dokument - zwięzły, raczej ulotka - mówiący o ich politycznej propozycji. Trzej politycy zapowiadają to, co wszystkie partie; między innymi pomoc dla małych firm, walkę z korupcją i upolitycznianiem państwa, unowocześ-nienie wsi. Obficie padają postulaty partii, które dwaj z nich nagle opuścili; na przykład podniesienie oświaty, reforma podatku dochodowego czy kodeksu pracy. Z większością zapowiedzi można się zgodzić, niektóre budzą wątpliwości. Na przykład sprzeciwianie się finansowaniu partii z budżetu oznacza finansowanie ich przez bogatych obywateli, szukających przy okazji dojść do polityków. Brak nowości w programie platformy nie dziwi. Jej twórcy nie przybyli z zewnątrz. Zajmowali się, a dwaj nadal zajmują się, problemami kraju, też tymi, które obiecują dopiero rozwiązać. Można powiedzieć, że Platforma Obywatelska jest nowa, ale zaprzęg stary.
Poza powtarzaniem postulatów znanych są w "Zobowiązaniach" momenty warte uwagi. Tekst robi wrażenie napisanego przez specjalistę od reklamy handlowej. Część propozycji jest tak opakowana, by odbiorca uznał je za nowe, choć są stare, albo za smaczne, choć są gorzkawe. Utworzyli Platformę Obywatelską. Jak go zwał, tak go zwał, ale organizacja chcąca mieć posłów jest partią albo częścią partii lub związku partii. Twórcy platformy wiedzą jednak, że słowa partia część społeczeństwa nie lubi. Dali jej więc etykietę inną niż zawartość, a szyld właściwy dadzą może po wyborach. Po wyborach, by podczas kampanii wyborca sądził, że wybiera coś ekstra, z czym może wiązać więcej nadziei niż z partiami. A to partia właśnie, i chyba nawet nie całkiem nowa. Powiadają twórcy "Zobowiązań", że "ograniczą partyjną nomenklaturę jedynie do poziomu wiceministrów i wojewodów". Określenie "nomenklatura partyjna" kojarzy się z komunizmem. Autorzy godzą się wzbudzać u odbiorcy takie skojarzenie, choć wiedzą, że powierzanie stanowisk członkom partii rządzącej w demokracji, gdzie władze zmieniają się co kadencję, to co innego niż "nomenklatura partyjna", bezterminowy przywilej kadrowy dla członków monopartii. Trzeba krytykować partyjnictwo, ale nie wolno przyrównywać obecnego systemu partyjnego do komunizmu, bo to podważa fundament demokracji.
Opakowaniem ukrywającym gorycz pigułki jest zastąpienie określenia "podatek liniowy", które podczas wojny o podatki obrosło wątpliwościami, określeniem, że nastąpi "spłaszczenie podatku do jednego poziomu, uwalniając od niego równocześnie najniższe dochody". Jest to pomysł ustanowienia jednej stawki, wyższej niż obecna podstawowa, z pewnym wzrostem kwoty dochodu wolnego od podatku. Oznacza podwyżkę podatku dla większości obywateli, obniżkę dla najbogatszych i pewną obniżkę dla najuboższych. Pomysł, choć sensowny, ma kolce, więc je ukryto. Czy jest w porządku chować kolce za ogólnikami i mówić zarazem, że ofertę "platformy" kieruje się do milionów ludzi, nie do polityków?
Główne hasło platformy brzmi: "Uwolnimy energię Polaków". Wynika z niego, że dotychczas była spętana. Przeżyliśmy dziesięć lat niezwykłych przeobrażeń, które ulokowały Polskę w czołówce krajów wychodzących z komunizmu, przeżyliśmy dekadę wybuchu aktywności, a teraz trzech polityków, bardzo starych stażem, daje do zrozumienia, że przez dziesięć lat, także na ich oczach, energia narodu pętała się w kajdanach i oni dopiero teraz ją uwolnią.
Co platforma przyniesie Rzeczypospolitej, pokaże czas. U jej narodzin są porzucania partnerów, w retoryce dowody manipulowania wyborcą. Nie wzmocni więc platforma waloru przyzwoitości w polityce, raczej go osłabi na rzecz "skuteczności o miękkich hamulcach". I nie odnowi polskiego życia politycznego, nie zwiększy w nim zdolności do kompromisu i zgodnego działania, bo zaczęła od wywołania wojny i burzenia. Jeśli coś da, może zatrze ślad swego brzydkiego początku. Jeśli rozpłynie się w nicości, mało będzie po niej żalu.
Więcej możesz przeczytać w 6/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.