Łowcy głów

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Internecie trwa polowanie na pracowników. Fortis Bank zatrudnił przez Internet analityka papierów wartościowych, Plus GSM - kilkunastu administratorów, speców od transmisji danych i wdrożeń. Pracowników w sieci szukają Géant, Nestlé, Aster City oraz setki innych firm z całej Polski. Międzynarodowym koncernom nie wystarczają już ogłoszenia prasowe. Internet to dziś najlepsze miejsce na znalezienie prawdziwych specjalistów.
Colleen Aylward, założycielka amerykańskiej agen-cji headhunterskiej, przyznaje, iż anonse w prasie czy rozmowy telefoniczne to już za mało, by trafić na odpowiedniego pracownika i namówić go do zmiany firmy. Jej zdaniem, warto najpierw "rozmiękczyć" daną osobę właśnie za pośrednictwem sieci. Tu zresztą, jak twierdzą łowcy głów, można przeprowadzić najlepsze polowanie. - Pierwszy etap poszukiwań w wypadku projektów headhunterskich w 95 proc. dotyczy sieci. Pozostałe 5 proc. działań opartych jest na tradycyjnych metodach, między innymi książkach telefonicznych i "Panoramie firm" - potwierdza Ewa Kotlicka, product manager w dziale rekrutacji agencji doradztwa personalnego MPS Beaver Managemet Consulting (www.beaver.com.pl). Do poszukiwania w sieci informacji o firmach i potencjalnych kandydatach Beaver zatrudnia dodatkowe osoby. Bywa, że przed komputerem siedzą po kilkanaście godzin na dobę.
- To straszna dłubanina, ale bez Internetu prawdziwy headhunting byłby dzisiaj powolny, nieefektywny albo w ogóle zatrzymałby się w miejscu - stwierdza Ewa Kotlicka.
Jeśli jesteś dobrym programistą, webmasterem lub masz cokolwiek wspólnego z branżą IT, bądź czujny. Takich ludzi cyberłowcy szukają najczęściej. Sylwia Wdowiak, współwłaścicielka firmy Most Wanted (www. mostwanted.com.pl), poszukiwała kiedyś grafika. Znała tylko jego prace, nic więcej o nim nie wiedziała. Na jego trop natrafiła w Internecie. Znalazła informacje o konkursie, w którym brał udział. - Potrzebny był jeszcze kontakt. Na listach dyskusyjnych znaleźliśmy trzech mężczyzn o takim samym imieniu i nazwisku. Odezwałam się do pierwszego: "Straszne fajne są pana prace". A on pyta: "Jakie prace?". Dwa kolejne strzały też były chybione. Ostatecznie okazało się, że grafik miał swoją stronę WWW, ale przygotował ją pod pseudonimem - opowiada Sylwia Wdowiak.
Cyberłowcy twierdzą, że w sieci znajdzie się niemal każdego. - Ludzie zostawiają po sobie ślady. Piszą artykuły, mają prywatne strony, udzielają się na listach dyskusyjnych. Można ich namierzyć, choć to żmudna praca - przyznaje Sylwia Wdowiak. Headhunterzy mają jednak swoje sposoby.
- Jeden z działów w naszej firmie tworzą w zasadzie ludzie zwerbowani dzięki Internetowi. Łowca, któremu zleciliśmy znalezienie fachowców technicznych, komputerowych oraz tłumacza, zaszył się w domu, a po miesiącu zaproponował pięciu kandydatów - mówi Kartsen Strecke z firmy Ericsson. Colleen Aylward najczęściej zaczyna poszukiwania od przeprowadzenia ankiety osobowości, podchwytliwych pytań psychologicznych i silnych argumentów. Jednych łatwo skusić wizją wysokiej pensji i możliwością szybkiego awansu, innych - perspektywą wyjazdów i kontaktów z ciekawymi ludźmi. Jeszcze innym proponuje się po prostu zmianę otoczenia.
Jeśli pracodawca da łowcy kilka miesięcy, może mieć prawie pewność, iż ten znajdzie ideał. - Trafiłam kiedyś na osobę, z którą korespondowałam ponad miesiąc. W pierwszym tygodniu zapewniała mnie, że ma doskonałą posadę, wystarczające zarobki i świetnego szefa. W drugim przyznała, iż zarobki mogłyby być większe, a pod koniec dostrzegła wady przełożonego. W piątym tygodniu była moja - wspomina Colleen.
Internet przekształca się w największy rynek pracy. Aż 80 proc. firm z branży IT prowadzi internetowe rekrutacje - podaje raport amerykańskiej firmy iLogos. - Sieć to tańsze medium niż gazeta. Jest do niego większy dostęp, a informacja szybciej dociera do ludzi - ocenia Agnieszka Goś odpowiadająca za rekrutację w Nestlé Polska. W 2000 r. dzięki sieci w Plus GSM pojawiło się kilkunastu nowych pracowników. - 25 proc. aplikacji, jakie do nas docierają, przesyłane są drogą elektroniczną. W naszej branży specjaliści powinni używać narzędzi związanych z najnowszymi technologiami. Internet staje się dla nas efektywniejszym i ważniejszym sposobem rekrutacji - dodaje Artur Rzepecki, szef Biura Rozwoju Kadry w Plus GSM.
W magiczną moc sieci wierzą sami poszukujący pracy. Do firmy Most Wanted codziennie trafia 200-300 aplikacji. Małgorzata Lewandowska z Bydgoszczy, menedżer w firmie Janus SC, zajmującej się dystrybucją alkoholi, dzięki Internetowi postanowiła zdobyć nowe doświadczenia zawodowe. Nie tylko przegląda ogłoszenia firm, ale również zamieściła swoją ofertę na liście dyskusyjnej, szczegółowo prezentując swoje kwalifikacje. - Zrobiłam to za namową kolegi programisty, który już na drugi dzień po wprowadzeniu swojej oferty na listę dyskusyjną dostał kilka propozycji - mówi. W ciągu trzech dni od publikacji otrzymała dwie oferty.
Na osoby chcące zmienić miejsce zatrudnienia czekają w sieci tysiące ofert. Wiele firm zamieszcza na swoich stronach informacje o wakatach i ankiety do wypełnienia. W taki sposób pracę znalazł Marcin Popławski, dziś asystent w dziale marketingu firmy Nestlé Polska. - Otrzymałem informację z serwisu Topjobs.pl, że Nestlé przyjmuje studentów na praktyki. Wszedłem na stronę firmy, wypełniłem ankietę, a ponieważ czas naglił i nie zdążyłbym pójść na pocztę, kliknąłem "wyślij". To ogromna zaleta Internetu, że wystarczy się zapisać do jednego z serwisów, by dostawać e-mailem wszystkie interesujące nas oferty - mówi Marcin Popławski. Maciej Ujazdowski, analityk finansowy w Era GSM, również znalazł zatrudnienie dzięki sieci.
- Mieszkałem w Gdyni i chciałem się przenieść do Warszawy. Przeglądałem ogłoszenia w Internecie i znalazłem m.in. ofertę Ery. E-mailem wysłałem swoje CV - mówi. Pracy w sieci szukał zaledwie miesiąc. - Nie wyobrażam sobie innej metody. Anonsy w Internecie mogłem przejrzeć w każdej chwili. Nie musiałem czekać na gazetę z lokalnymi ogłoszeniami, którą co tydzień przysyłali mi znajomi z Warszawy.
Wirtualne giełdy pracy powstają niemal jak grzyby po deszczu. - Rzeczywiście nie ma miesiąca, żeby nie pojawił się nowy serwis - przyznaje Agnieszka Szwaj, specjalista ds. marketingu serwisu JobPilot.pl, którego oferty można przeglądać również na stronie kariera.wprost.pl. Portal ma oddziały w osiemnastu krajach. Dzięki temu Polacy mogą szukać zajęcia za granicą, a zagraniczni pracodawcy przeglądać ogłoszenia polskich kandydatów. Na początku stycznia w bazie danych JobPilot.pl znajdowało się ponad 140 tys. wakatów z całego świata. Oprócz ogłoszeń o pracy internauci znajdą tu wskazówki, jak napisać CV czy list motywacyjny, a także kalkulator przeliczający płacę brutto na netto (i odwrotnie), nie mówiąc o przeglądzie średnich pensji w poszczególnych zawodach w różnych miastach. Ogłoszenia o pracy w swoich witrynach coraz częściej zamieszczają też gazety. Na stronie kariera.wprost.pl możemy dokładnie określić branżę oraz region kraju, w którym chcielibyśmy pracować, a wyszukiwarka po kilku sekundach pokaże nam wszystkie oferty.
Ile osób znajduje pracę dzięki sieci? - Ostatnio przeprowadziliśmy mały sondaż. Od naszych użytkowników dostaliśmy około pięciu tysięcy e-maili. Większość była zadowolona i dziękowała nam za to, że między innymi pomogliśmy im znaleźć pracę - podsumowuje Agnieszka Szwaj.
Więcej możesz przeczytać w 7/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.