Vatobranie

Dodano:   /  Zmieniono: 
W sklepie stały obok siebie dwie niemal identyczne taczki. Jedna z nich, pomalowana na zielono, miała w nazwie "rolnicza". Drugiej, brązowej, nie nazwano. Pierwsza była znacznie tańsza od drugiej, ponieważ na narzędzia rolnicze obowiązuje niższa stawka VAT. Problem dotyczy jednak nie tylko "taczki rolniczej", ale całego fiskusa, który pod pretekstem dostosowywania się do norm europejskich, zdecydowanie nazbyt głęboko sięga do naszych kieszeni.

Polska stara się upodobnić swój system podatkowy do obowiązującego w Unii Europejskiej. W krajach piętnastki największe znaczenie dla dochodów budżetowych ma VAT - podatek od wartości dodanej (od 30 proc. do 60 proc. wpływów budżetowych). Dochody z tego podatku stanowią też około 60 proc. dochodów wspólnego budżetu unii. W Polsce, gdzie wpływy z VAT sięgają średnio 38 proc. przychodów budżetowych, obowiązują trzy stawki tego podatku: 22 proc., 7 proc. i 0 proc. Należą one do najwyższych w Europie. VI dyrektywa Rady Unii Europejskiej nakazuje każdemu państwu stosować dwie stawki VAT - podstawową, która nie może być niższa niż 15 proc., i obniżoną, nie mniejszą niż 5 proc. - W unii obowiązuje zasada, że podstawowe stawki VAT w krajach piętnastki nie powinny się różnić więcej niż o 5 proc. Wtedy bowiem nie opłaca się stosowanie różnych zabiegów, w tym podatkowych, aby zniwelować tę różnicę - mówi Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. Tymczasem w naszym kraju podstawowa stawka VAT (22 proc.) jest zdecydowanie wyższa od piętnastoprocentowej w Unii Europejskiej.
- Przeciwnicy radykalnych reform podatkowych w Polsce często argumentują, że musimy upodobnić nasz system fiskalny do rozwiązań obowiązujących w Unii Europejskiej. Tymczasem podatki unijne noszą wyraźne piętno realizowanej jeszcze do niedawna utopijnej koncepcji tzw. państwa opiekuńczego (np. monstrualna akcyza na paliwa) i trudno je nazwać dobrymi. Gdyby Polska została zmuszona do wiernego naśladownictwa, marzenia o racjonalnym systemie podatkowym można by wsadzić między bajki - uważa Grzegorz Szczodrowski z Centrum im. Adama Smitha.
W niektórych dziedzinach wychodzimy zresztą przed szereg, nie korzystając ze stwarzanych przez unijne prawodawstwo możliwości utrzymania niższych stawek. Rząd zapowiedział na przykład, że przez kilka lat od chwili wejścia do unii nie będziemy się ubiegać o utrzymanie niższego podatku VAT na usługi i materiały budowlane. Co więcej, podczas tegorocznej debaty budżetowej zgłoszony został (nie przyjęty przez posłów) projekt rezygnacji z preferencyjnej, siedmioprocentowej stawki VAT w budownictwie i zastąpienia jej 22-procentową.
To prawda, że we wszystkich państwach piętnastki budownictwo mieszkaniowe jest obciążone podatkiem VAT, a w Hiszpanii, Francji i Włoszech obłożony jest nim także obrót działkami budowlanymi. Stawki są jednak zróżnicowane i zależą od rodzaju budownictwa. Na przykład w Wielkiej Brytanii na nowe mieszkania obowiązuje stawka zerowa (podobnie w Danii, Niemczech, Austrii, Portugalii i Szwecji). W Luksemburgu wynosi ona 3 proc., w Hiszpanii - 4 proc., a we Włoszech - 10 proc. Zwolnienie sprzedaży mieszkań z VAT wywalczyła także Finlandia. Prośba o zachowanie obniżonej stawki VAT na mieszkania znalazła się w stanowisku negocjacyjnym Czech.
- Polska z siedmioprocentową stawką VAT już przegoniła radykalizmem swoich rozwiązań większość krajów UE, których sytuacja mieszkaniowa jest zasadniczo lepsza niż u nas. Nie jest natomiast wykluczone, że wkrótce będziemy mieli najwyższą stawkę (22 proc.) spośród krajów unii - uważa prof. Marek Bryks ze Szkoły Głównej Handlowej. Od 1 stycznia 2001 r. wprowadzono w Polsce siedmioprocentową stawkę VAT na gazety i czasopisma. Tymczasem w Belgii, Danii i Wielkiej Brytanii obowiązuje stawka zerowa, a w wielu krajach VAT na gazety jest niższy niż wymagane przez prawo unijne 5 proc. (w Hiszpanii i Luksemburgu - 3 proc., w Grecji - 4 proc., a we Francji - 2,1 proc.). Polscy negocjatorzy domagają się także, aby unia pozwoliła nam utrzymać wprowadzony kilka lat temu zakaz odliczania przez firmy podatku VAT od wartości kupowanych przez nie samochodów osobowych oraz małych dostawczych. Samochody te - argumentuje się - są powszechnie wykorzystywane do celów prywatnych, nie ma zaś mechanizmów, które umożliwiłyby określenie skali tego zjawiska. Pozostaje zagadką, jak radzi sobie fiskus w tych krajach piętnastki, w których przy zakupie samochodów osobowych i małych dostawczych VAT można odliczać, na przykład w Holandii. Trudno tłumaczyć stanowisko polskich władz inaczej niż chęcią zwiększenia za wszelką cenę dochodów budżetu. To, co nie jest dozwolone w wypadku małych firm, staje się możliwe, gdy w grę wchodzą interesy krajowego monopolisty. W rokowaniach z unią Polska będzie się więc na przykład domagała szczególnego rozwiązania w sprawie zwrotu akcyzy od paliwa lotniczego. Okres przejściowy dotyczyłby praktycznie tylko LOT. Na razie nie sprecyzowano, jak długo LOT mógłby liczyć na takie wsparcie. Wysokie podatki pośrednie i cło sprawiają, że importowane alkohole są u nas bardzo drogie. Butelka whisky kosztuje o 35 proc. więcej niż w Wielkiej Brytanii. W rezultacie krajowy rynek jest praktycznie zamknięty dla importowanych alkoholi. Udział szkockiej whisky w polskim rynku wynosi ledwie 0,25 proc. Dla porównania - na Węgrzech importowane spirytualia stanowią 8,6 proc. rynku, zaś w Czechach - 10,6 proc. Cło w wysokości 344 proc. nie jest jedynym obciążeniem wysokoprocentowego importu. Do niego trzeba doliczyć wysoką akcyzę (492 proc. za każde dziesięć decymetrów sześciennych czystego spirytusu) i 22 proc. VAT. W kosztach butelki zagranicznej whisky akcyza stanowi prawie 20 zł. Zerową stawkę VAT stosuje się w Polsce m.in. na książki, maszyny i narzędzia rolnicze, sznurek do maszyn rolniczych, nawozy sztuczne, aparaty dla słabo słyszących, towary sprzedawane na polskich promach oraz towary i usługi eksportowane. Obniżona stawka 7 proc. obejmuje towary związane z gospodarką rolną i leśną, ochroną zdrowia, towary spożywcze, dla dzieci (np. artykuły szkolne, łyżwy, zabawki), a także niektóre rodzaje materiałów i usług budowlanych. Robert Gwiazdowski uważa, że zróżnicowanie stawek VAT nie jest dobrym rozwiązaniem. Jego zdaniem, winniśmy zacząć je ujednolicać. Według szacunków specjalistów z Centrum im. Adama Smitha, najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie w Polsce uśrednionej stawki VAT w wysokości 15-17 proc. Eliminowałoby to potencjalne oszustwa podatkowe, polegające m.in. na wykorzystywaniu zróżnicowanych stawek do odzyskiwania pieniędzy od fiskusa.

Więcej możesz przeczytać w 9/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.