Remont Bałkanów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z BORYSEM TRAJKOWSKIM prezydentem Macedonii
Jacek Potocki: - W czasie niedawnych rozruchów w Kosovskiej Mitrovicy armia macedońska została postawiona w stan pogotowia. Czy Macedonia poczuła się zagrożona? Co piąty jej obywatel jest przecież Albańczykiem.
Borys Trajkowski: - Rząd Macedonii podjął rutynowe działania. Nie były one związane z liczbą Albańczyków zamieszkujących nasz kraj, lecz z przykrymi doświadczeniami ubiegłego roku, kiedy to zalał nas potok uchodźców z Kosowa. Biorąc pod uwagę scenariusz przygotowany wówczas przez Milosevicia, zmierzający do przymiażdżenia nas tłumem uciekinierów, postanowiliśmy się odpowiednio przygotować do kolejnego napływu uchodźców.
- Niedawno Skopie odwiedził lord Robertson. Jaki był cel tej wizyty?
- Omówiliśmy obecną sytuację w Kosowie. Zapewniłem pana Robertsona o naszej gotowości do dalszej współpracy z NATO na rzecz pokoju i stabilizacji
w regionie. Omówiliśmy rolę Macedonii, podkreślając jej partnerską postawę podczas ubiegłorocznej akcji NATO w Kosowie i przy rozwiązywaniu obecnych problemów. Wyraziliśmy nasze poparcie dla Czarnogóry, która jest obiektem nacisków ze strony reżimu MilosŠevicia. Zgodziliśmy się, że dopóki będzie on pozostawał u władzy, nie jest możliwa stabilizacja i pokój ani w Kosowie, ani w Czarnogórze, ani w całym regionie. Mówiliśmy też o perspektywach wejścia Macedonii do NATO. Podkreśliłem, że jeśli zostaniemy członkiem sojuszu, z naszego terytorium łatwiej będzie kontrolować sytuację w regionie. Należy też uzyskać wsparcie Albanii w izolowaniu albańskich ekstremistów w Kosowie. Ważne byłoby zwłaszcza podjęcie rozmów z Tiraną w sprawie wzmocnienia granic między Kosowem, Macedonią i Albanią, aby przeciwdziałać przemytowi broni.
- Jakie są szanse wejścia Macedonii do NATO?
- Zademonstrowaliśmy naszą orientację w ubiegłym roku. Przystąpienie do NATO jest priorytetem w naszej polityce zagranicznej. W tej sprawie zgodne są wszystkie siły polityczne w kraju. W czasie ubiegłorocznego kryzysu Macedonia stała się wiarygodnym partnerem NATO i de facto jego członkiem: na terenie naszego kraju rozmieszczono ponad 16 tys. żołnierzy sojuszu. Kwestia naszego wejścia do Paktu Północnoatlantyckiego nie budzi wątpliwości i sekretarz generalny NATO Robertson wyraźnie stwierdził w wystąpieniu przed naszym parlamentem, że sojusz chce współpracować z nami i że nie tylko zależy mu na korzystaniu z terytorium Macedonii i jej przestrzeni powietrznej, ale też zamierza nas wspierać w staraniach o członkostwo w NATO.
- Jak pan ocenia sytuację w regionie po konflikcie w Kosowie?
- Wzrosło napięcie w Kosovskiej Mitrovicy; w ostatnich dniach zdarzały się akty przemocy. Albańczycy kontynuują dostawy broni, a na południu Serbii rozlokowane są liczne oddziały serbskiej armii i policji. Mimo to jestem przekonany, że nie dojdzie do takich starć jak w zeszłym roku. Ten obszar zamieszkuje jedynie 80 tys. ludzi, z czego 80 proc. stanowią Albańczycy.
- Czy tym razem odpowiedzialnością za wzrost napięcia należałoby obciążyć Albańczyków?
- Główny problem polega na tym, że społeczność międzynarodowa, a zwłaszcza KFOR i UN, nie są w stanie same kontrolować sytuacji, dlatego konieczne jest zapewnienie ochrony wszystkim mniejszościom narodowym, umożliwienie powrotu do domów reszcie uchodźców z Kosowa, a także stworzenie warunków umożliwiających współistnienie Serbów i Albańczyków. W Kosowie trzeba przeprowadzić wybory w celu powołania władz lokalnych, aby zaczęło prawidłowo funkcjonować nie tylko życie polityczne, ale normalne życie codzienne. Nie ma tam policji, administracji, w dalszym ciągu dochodzi do zamieszek, wzrasta siła grup przestępczych, które stwarzają coraz więcej problemów i zaczynają wręcz kontrolować sytuację w Kosowie.
- Jakie są perspektywy realizacji "Paktu stabilizacji dla Bałkanów" i odbudowy regionu?
- Macedonia poniosła ogromne straty gospodarcze w wyniki kryzysu kosowskiego i nadal odczuwamy negatywne skutki tego konfliktu. Niedawno, w czasie spotkania głów państw Europy Południowej w Bukareszcie, prezydenci w podpisanym dokumencie uznali współpracę regionalną za czynnik sprzyjający bezpieczeństwu i stabilności w regionie. Pakt ten niewątpliwie przyczyni się do pogłębienia procesów demokratyzacji oraz stabilizacji na Bałkanach, ale my oczekujemy na szybką pomoc w odbudowie gospodarczej regionu, co przyspieszyłoby jego pełną integrację z resztą Europy. Niestety, na razie zarówno Macedonia, jak i inne kraje bałkańskie nie ukrywają swego rozczarowania brakiem postępu w uruchomieniu finansowej części paktu. Mamy nadzieję, że w czasie konferencji poświęconej finansom, która odbędzie się w marcu, program odbudowy zostanie uruchomiony. Europejski Bank Inwestycyjny ma zamiar sfinansować 80 projektów inwestycyjnych o łącznej wartości 11 mld euro.
- Jakie są wasze oczekiwania?
- Mówiąc w kategoriach politycznych, takie, by mogły nam zapewnić normalny poziom rozwoju gospodarczego. W czasie kryzysu w Kosowie ponieśliśmy straty w wysokości 660 mln USD. Nie oczekujemy otrzymania gotówki czy darowizn. Chcemy inwestycji.
- Macedonia leży w strategicznym punkcie Bałkanów. Jednakże na arenie międzynarodowej pojawiały się wątpliwości co do jej suwerennego charakteru. Przejawiało się to w kwestionowaniu jej nazwy czy flagi. Macedonię określa się angielskim skrótem "FYROM", co odpowiada terminowi "Była Jugosłowiańska Republika Macedonii".
- Jest to część naszej historii. Niektóre państwa używają nazwy "Republika Macedonii". W czasie kryzysu kosowskiego telewizja CNN określała nas jako "Republika Macedonii Skopie". Uważam, że gorączka wokół tej sprawy opada. Nawet jeśli mówimy o naszych stosunkach z Grecją, jej sąsiedztwo uważamy za naszą granicę z Unią Europejską. Nasze relacje poprawiają się, prowadzimy dialog polityczny, z dnia na dzień rosną inwestycje greckie w Macedonii. Grecja pomaga nam również w szybkim integrowaniu się z UE.
- Sądzi pan zatem, że pewnego dnia Grecja uzna nazwę "Republika Macedonii"?
- Oczywiście, że tak. Różnice nadal się utrzymują, ale kontynuujemy negocjacje na forum ONZ. Nikt się dzisiaj nie przejmuje tą sprawą. Utrzymujemy ścisłe więzy ekonomiczne i polityczne. Nieoficjalnie Grecy już używają nazwy "Macedonia".
- Dla Macedonii ważne znaczenie mają stosunki z Jugosławią. Czy uważa pan, że w Belgradzie może dojść do głębszych zmian? Jakie są możliwości zastąpienia Milosevicia?
- Konieczna jest demokratyzacja Serbii, dlatego popieramy inicjatywy tamtejszej opozycji, jest ona jednak bardzo słaba. Takie są fakty. Powinniśmy popierać również demokratyzację mediów, które aktualnie prezentują jedynie punkt widzenia władzy. Uważam, że lepsze efekty przyniesie popieranie opozycji w Serbii niż zwalczanie Milosevicia, który w obliczu konfliktu ze światem z dnia na dzień stał się bohaterem. Zadziwiające, że popierają go nawet intelektualiści. Jest to za-tem problem serbskiej mentalności. Przeciwko utrzymywaniu międzynarodowych sankcji nałożonych na Jugosławię występuje również opozycja. Uważam, że im sankcje będą ostrzejsze, tym bardziej umocni się Milosević.
- Czy Kosowo może pozostać w ramach Jugosławii jako autonomiczna republika, czy też powinno uzyskać niepodległość?
- Zgodnie z popieraną przez nas rezolucją Rady Bezpieczeństwa nr 242, w Kosowie należy utworzyć w najbliższym czasie wieloetniczne społeczeństwo. Prowincja ta powinna uzyskać autonomię w ramach Federalnej Republiki Jugosławii, której integralność musi zostać zachowana.

Więcej możesz przeczytać w 11/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.