Zwyczajne kłamstwo

Zwyczajne kłamstwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilka dni temu poseł SLD Longin Pastusiak usiłował nie dopuścić do przyjęcia przez Sejm RP uchwały oddającej hołd poległym, pomordowanym i prześladowanym członkom Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN), twierdząc, że w latach 1944-1948 toczyła się w Polsce wojna domowa. Skoro - pytał - większość ofiar była po stronie lewicy (13 tys., a po stronie prawicy 7 tys.), czy i tym pomordowanym nie należy również złożyć hołdu?
Poseł Pastusiak zapomniał widocznie o konferencji zorganizowanej w 1986 r. w Akademii Nauk Społecznych PZPR pod charakterystycznym tytułem "Rewolucja i kontrrewolucja w pierwszych latach Polski Ludowej". W referacie wprowadzającym Tadeusz Walichnowski z dumą stwierdził, że wprawdzie "rozpętanie wojny domowej w Polsce stało się celem interwencjonizmu amerykańskiego", ale "cel ten nie mógł być osiągnięty".
Odrzucenie hipotezy o wojnie domowej w Polsce w latach 1944-1948 było jedynym prawdziwym twierdzeniem podczas owej konferencji. Dwanaście powojennych lat w historii Polski (1944-1956) to polski stalinizm utrzymywany przy użyciu ogromnych sił polskich i sowieckich.

Pełzająca pacyfikacja
Przeciw 8-12 tys. żołnierzy podziemia niepodległościowego (według ustaleń Jerzego Ślaskiego, liczba "żołnierzy wyklętych" zmniejszyła się w latach 1945-1946 r. do 3 tys.) oraz 2-3 tys. żołnierzy UPA i 3 tys. członków bojówek pohitlerowskich wystawiono w końcu 1945 r. około 24 tys. funkcjonariuszy UB, 56 tys. funkcjonariuszy MO, 29 tys. żołnierzy KBW i pododdziały z trzech dywizji LWP (8 tys. żołnierzy).
Bardzo poważny okazał się wkład sił NKWD. Już wcześniej na terytorium republik litewskiej i białoruskiej do walki z podziemiem skierowano łącznie trzydzieści pułków NKWD i NKGB. Życie straciło około 3 tys. żołnierzy AK, a 20 tys. aresztowano. W Polsce w latach 1945-1946 w walce z podziemiem wzięły udział trzy dywizje NKWD (35 tys. żołnierzy), których ofiarą padło 2 tys. osób, zaś 47 tys. zostało aresztowanych. W 1945 r. do ofensywy styczniowej na terytorium Polski Lubelskiej (liczącym 70 tys. km2) stacjonowało 2,5 mln żołnierzy Armii Czerwonej! Łatwo stwierdzić, że stosunek sił "lewica" - "prawica" w Polsce Ludowej w końcu 1945 r. (nie licząc żołnierzy Armii Czerwonej) wynosił dziesięć do jednego.
Równie szokujące są liczby obrazujące rozmiary pacyfikacji, represji i prześladowań w latach 1944-1956: ponad 8,6 tys. poległych (a nie 7 tys., jak podał Longin Pastusiak), około 25 tys. straconych i zmarłych w więzieniach, 25 tys. zamordowanych, ponad 240 tys. aresztowanych (dane opublikowane w zeszłym roku przez Piotra Majera), przeszło 82 tys. wyroków skazujących na kary więzienia. Ponadto w latach 1944-1945 NKWD wywiozło w głąb ZSRR 50 tys. żołnierzy AK. To nie jest obraz wojny domowej. To obraz krwawych pacyfikacji, deportacji i okrutnego terroru.

Zapluty karzeł reakcji
W maju 1945 r. podczas sesji KRN minister bezpieczeństwa publicznego Stanisław Radkiewicz powiedział: "Każdy, kto podniesie rękę przeciwko temu państwu, będzie ją miał uciętą", a nieco później - we wrześniu 1945 r. - organ II Armii LWP "Orzeł Biały" zapowiadał: "Reakcja podniosła łeb. Demokracja jej ten łeb ukręci". Reakcją nazywano wówczas Armię Krajową i jej kontynuację, czyli WiN, a ponadto Narodowe Siły Zbrojne i Polskie Stronnictwo Ludowe. Oskarżono te organizacje o wszystkie możliwe zbrodnie. Do rangi symbolu urósł tytuł znanego plakatu Włodzimierza Zakrzewskiego z lutego 1945 r.: "Olbrzym i zapluty karzeł reakcji (AK)".
"Ofiarny i przeniknięty partyjnym duchem aparat MBP potrafił odeprzeć ataki wroga w latach 1945-1946, a w latach 1947-1948 rozgromić podziemie winowskie i eneszetowskie, przyczynić się do zdemaskowania i rozbicia mikołajczykowskiego PSL i stać się ostrym instrumentem władzy ludowej w walce z wrogiem klasowym i z penetracją obcego wywiadu" - głosiła rezolucja Sekretariatu KC PZPR z 2 lutego 1949 r.
"Wrogiem klasowym" mógł zostać każdy. Drakońskie rozporządzenie z 30 listopada 1944 r. zezwalało organom bezpieczeństwa publicznego na aresztowanie dzieci, które ukończyły 13 lat, a i ten przepis był łamany - według źródłowych ustaleń Marka Kielasińskiego, na Zamku Lubelskim więziono nawet dzieci jedenasto- i dwunastoletnie.
Dobrze się stało, że Sejm RP nie tylko potępił zbrodnicze praktyki aparatu bezpieczeństwa, ale i oddał hołd ofiarom zbrodni, zwracając szczególną uwagę na członków WiN - organizacji najbardziej chyba tępionej, zwalczanej wszelkimi metodami i do końca istnienia PRL publicznie opluwanej.

Więcej możesz przeczytać w 12/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.