Wprost od czytelników

Wprost od czytelników

Dodano:   /  Zmieniono: 
To oburzające, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji rości sobie prawa do ingerowania w życie dorosłych ludzi. Poprzez swoje działania ewidentnie dąży do cenzurowania "niemoralnych" programów. Godzi to w wolność nas wszystkich. Każdy ma prawo decydować, czy obejrzy program "Big Brother", czy nie. Nikt nie ma prawa dokonać tego wyboru za nas.
Wolnoć Tomku
To oburzające, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji rości sobie prawa do ingerowania w życie dorosłych ludzi. Poprzez swoje działania ewidentnie dąży do cenzurowania "niemoralnych" programów. Godzi to w wolność nas wszystkich. Każdy ma prawo decydować, czy obejrzy program "Big Brother", czy nie. Nikt nie ma prawa dokonać tego wyboru za nas.
KONRAD FICHNA

Praca domowa
O ile trudno kwestionować korzyści, jakie praca w domu daje niepełnosprawnym i młodym matkom, o tyle warto podać w wątpliwość słuszność innych przemawiających za nią argumentów ("Praca domowa", nr 12). Po pierwsze, liczne eksperymenty dowodzą, że telepraca jest o wiele mniej atrakcyjna, niż sugeruje to artykuł. Powód? Zdecydowana większość pracowników chce się spotykać z kolegami z firmy. Potrzeba kontaktu z innymi jest jedną z najsilniejszych motywacji, dla których codziennie udajemy się do fabryki czy biura. Po drugie, teza, jakoby człowiek pracujący w domu był mniej zestresowany, też nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Termin wykonania zadania jest święty i tak samo stresujący dla pracujących w biurze i w zaciszu swego pokoju. Równie istotnym problemem jest to, że inni domownicy dekoncentrują pracownika i absorbują jego uwagę, przez co jego wydajność może de facto spaść. Co ważniejsze, wiele osób potrzebuje fizycznej zmiany miejsca, aby choć trochę się zdystansować od trudności w życiu osobistym czy spraw, którymi żyją ich bliscy. Wielu ludzi mających problemy z organizacją czasu docenia regularność i uporządkowanie dnia wymuszone przez przymus codziennego stawiania się w pracy.
PIOTR ZIENTARA

Brzemię sukcesu
Najsłynniejszym polskim sportowcem, ba, jednym z najsłynniejszych Polaków na świecie jest obecnie Adam Małysz. Sprawił, że Polska znów zaczęła się liczyć w narciarskim świecie. Z dnia na dzień stał się urzeczywistnionym marzeniem o sukcesie i doskonałym przykładem talentu popartego ciężką pracą. Tegoroczne sukcesy chłopaka z Wisły były jedynie wstępem do kariery i walki o najwyższe laury. Prawdziwym sprawdzianem tego, co potrafi, będzie nadchodzący sezon. Czy jeśli Adam nie będzie zwyciężał z tak niesłychaną częstotliwością, jak to dotychczas czynił, nie zostanie skazany przez kibiców na banicję? Czy jeśli w kolejnym konkursie zajmie dalsze miejsce, rodacy nie odwrócą się od niego? Czy nie zgaśnie zapał setek młodych ludzi, którzy wzorem Adama zakładają narty?
MATEUSZ MALICKI
Warszawa

W tył zwrot
Jestem majorem rezerwy, a ostatnim miejscem mojej służby była logistyka POW. Zgadzam się z autorką tekstu "W tył zwrot" (nr 12), że w wojsku nie ma żadnej polityki kadrowej i to od wielu lat. Wyznaczanie na inne stanowiska służbowe odbywa się wielotorowo, ale - niestety - niezmiernie rzadko zgodnie z kompetencjami, umiejętnościami oraz ambicjami kandydata.
W miarę jak kurczy się liczba intratnych stanowisk, coraz częściej czynnikiem decydującym o karierze oficera stają się jego koneksje. Podejrzewam, że w tej chwili niewielu przełożonych wyższego szczebla wie, co umieją ich podwładni, i którzy coś umieją, a którzy tylko się podpisują pod tym, co wymyślą inni. Nie dziwi mnie, że choć mamy wielu oficerów z dyplomami poważnych akademii, niewielu chce i może służyć w strukturach NATO. To nie ich wina. Najczęściej ci zorientowani w temacie nie są wysyłani na kursy językowe, gdyż przełożeni uważają - poniekąd słusznie - że nie będzie miał ich kto zastąpić w czasie trwania kursu. Aby dobrze opanować język obcy, trzeba na to poświęcić półtora roku. W tym czasie etat szkolącego się oficera jest po prostu zablokowany. Kończą więc kursy językowe byli oficerowie polityczni, ludzie, bez których przełożeni mogą się obejść, a także osoby umiejące się dogadać z tymi, którzy o wysłaniu na kurs językowy decydują.
KRZYSZTOF P.
Bydgoszcz
Więcej możesz przeczytać w 14/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.