Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wbrew temu, co raczył napisać Michał Zieliński ("Lupa Bauca", nr 15), nie nakazałem drobiazgowej kontroli zeznań podatkowych wszystkich obywateli, którzy domagają się zwrotu nadpłaconej zaliczki przekraczającej 500 zł.
Lupa Bauca
Wbrew temu, co raczył napisać Michał Zieliński ("Lupa Bauca", nr 15), nie nakazałem drobiazgowej kontroli zeznań podatkowych wszystkich obywateli, którzy domagają się zwrotu nadpłaconej zaliczki przekraczającej 500 zł. "Idiotyzm", jak wdzięcznie określił zalecenie dla urzędów redaktor Zieliński, obowiązuje od kilku lat i nie wiąże się z żadną dolegliwością dla podatnika - jest wewnętrzną sprawą urzędu. Całość polega w skrócie na tym, że sprawdza się NIP 3, to, czy wpłacane były zaliczki i składane w ciągu roku deklaracje i czy wcześ-niej podatnik rozliczał się w danym urzędzie skarbowym. Ma to zapobiegać oszustwom, które polegały m.in. na tym, że zwrotów domagali się ci, którzy nie wykazywali żadnych dochodów, albo zwroty były dokonywane na rzecz fikcyjnych podatników. Cała procedura sprawdzania za pomocą systemu informatycznego zajmuje kilka minut i jest mniej więcej tak skomplikowana jak w każdym banku. Jeśli obywatel chce wypłacić pieniądze z konta, bank sprawdza, czy istnieje konto i czy są na nim pieniądze. Tak to się odbywa. I co? I nic. Aparat skarbowy rutynowo sprawdza zeznania, czasami coś wykryje, czasami coś przepuści. Jest jak co roku, system działa, może nie najsprawniej, ale normalnie. Urzędnicy nie poświęcają więc miliona dwustu pięćdziesięciu tysięcy roboczodniówek, jak to wyliczył redaktor Zieliński, na wykrycie nadużycia o wartości jeden złoty siedemdziesiąt pięć groszy. Nie wykluczam, że gdzieś w jakimś urzędzie naczelnik w przypływie gorliwości skomplikował to i nakazał na przykład "przesłuchiwanie" podatnika. Jeśli tak zrobił, to zrobił źle i oznacza to, że nie rozumie zalecenia i nie nadaje się do tej pracy. To wszystko. Jak pisze redaktor Zieliński, szefowie urzędów publicznie obśmiewają to zalecenie. Przykład, redaktorze Zieliński, choć jeden przykład na poparcie pańskiego odkrycia.
Wbrew temu, co sugeruje redaktor Zieliński, w Polsce aparat kontroli skarbowej (odrębny od aparatu skarbowego) nie jest zbyt represyjny. Daleko mu do surowości amerykańskiego ERC. Osobiście ubolewam nad tym i pewnie upłynie jeszcze wiele lat, zanim to się zmieni i potrafimy być równie skuteczni i bezwzględni w egzekwowaniu prawa jak nasi zagraniczni odpowiednicy. Dążymy do tego, bo wykrycie każdego nadużycia zmniejsza obciążenie obywateli.
Redaktor Zieliński doszedł do wniosku, że gdyby przyjęto projekt systemu podatkowego, który w czerwcu 1999 r. zaproponował wicepremier Balcerowicz, zbędna byłaby kontrola. Gratuluję wyobraźni. Niewątpliwie system wymaga radykalnych zmian, prace nad nim w resorcie właśnie się zakończyły, o czym redaktor Zieliński nie może wiedzieć, bo wkładając tyle wysiłku w śledzenie pracy Ministerstwa Finansów, nie znalazł w ostatnich dziesięciu miesiącach czasu, by choć raz się z nami skontaktować (...).
JAROSŁAW BAUC minister finansów
Od redakcji: Odpowiedź Michała Zielińskiego zamieścimy w następnym numerze.

Nie wypada...
Oglądam program "Big Brother" prawie codziennie. Kiedy przyznaję się do tego znajomym, okazują niesmak: widzę ironiczne uśmieszki i wywracanie oczami. Ale później, gdy idziemy razem na przykład na piwo, okazuje się, że wszyscy doskonale wiedzą, o co chodzi w programie, znają imiona uczestników, takie szczegóły, o których nawet ja nie mam pojęcia... W pewnych kręgach nie należy się przyznawać, że się ogląda "Big Brother", nie wypada... A dzięki temu programowi mamy okazję dowiedzieć się czegoś o sobie. I co z tego wynika? Że większość z nas nie rozmawia w domach na żadne drażliwe tematy. Że nie umiemy okazywać uczuć, że nie przywiązujemy się do ludzi, że nie reagujemy spontanicznie, że nie mówimy otwarcie, o co nam chodzi, że wstydzimy się własnej golizny - zwyczajnie wstydzimy się siebie. Dlatego sądzę, że przeciwnicy tego programu to ludzie z kompleksami, nienaturalni i zakłamani!
IWONA CIOŁKOWSKA

Nagródź się sam
Informacje zawarte w artykule Doroty Szwarcman "Nagródź się sam" (nr 12), które dotyczą organizacji i zasad głosowania Akademii Fonograficznej przyznającej nagrody Fryderyk, ustanowione przez Związek Producentów Audio Video, podane zostały w sposób niezgodny z rzeczywistością. Poprzez pominięcie faktu przynależności do Akademii Fonograficznej 463 wybitnych artystów, profesjonalistów i dziennikarzy muzycznych zagrożono dobrom osobistym Związku Producentów Audio Video, członków Akademii Fonograficznej i zwycięzców konkursu Fryderyk 2000.
MAREK STASZEWSKI pełnomocnik ZPAV
Więcej możesz przeczytać w 16/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.