W październiku 2000 r. 28-letnia Brytyjka Emma Christofferson zasłabła po dwudziestogodzinnym locie z Sydney do Londynu. Zmarła, nie odzyskawszy przytomności. 61-letnia Kanadyjka Joan MacKay podróżowała klasą turystyczną z Johannesburga do Nowego Jorku. Przelot trwał siedemnaście godzin. Zmarła kilka godzin po wylądowaniu. Przyczyną śmierci obu kobiet był zakrzep, który powstał w kończynie dolnej, a później zaczopował tętnicę płucną.
Lekarze ostrzegają, że długotrwałe siedzenie ze skurczonymi nogami, bez możliwości ruchu, spowalnia krążenie krwi, pobudzając mechanizm jej krzepnięcia. Sprzyja to tworzeniu się zakrzepów w żyłach oraz zwiększaniu się aktywności krwinek białych, uszkadzających naczynia. Gdy skrzepy, wraz z krwią krążące po całym organizmie, zamkną światło tętnicy płucnej, dochodzi do zatoru, który może spowodować śmierć.
Od lat 50. udokumentowano kilkaset przypadków zakrzepicy będącej następstwem długiej podróży. Ostatnio, w wyniku wzrostu popularności turystyki lotniczej, dramaty takie zaczęły się mnożyć. Schorzenie zyskało nawet miano zespołu klasy turystycznej.
Z badań przeprowadzonych przez lekarzy ze szpitala w Ashford w Londynie wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat tylko w Wielkiej Brytanii zmarło z tego powodu 30 osób. Zakrzepica jest także przyczyną hospitalizacji 100-150 podróżnych rocznie w klinice utworzonej przy lotnisku tokijskim. Lekarze przypominają, że z podobnym zjawiskiem stykali się już podczas II wojny światowej, gdy ludzie przez kilka czy kilkanaście godzin siedzieli w schronach z podkurczonymi nogami.
Linie lotnicze przez wiele lat utrzymywały, że przypadki zakrzepicy powstałej po długiej podróży są wyjątkami, lekceważąc w ten sposób oczywiste związki przyczynowo-skutkowe. Ostatnie dramaty zmusiły je jednak do zweryfikowania tego poglądu. O chorobie zaczęto dużo mówić przed ostatnimi letnimi igrzyskami. Okazało się, że po przylocie do Sydney trzech brytyjskich lekkoatletów trzeba było poddać leczeniu z powodu wystąpienia zakrzepów w kończynach. Groziły zatrzymaniem akcji serca i mogły spowodować śmierć.
Ciasnota panująca na pokładzie typowej czarterowej maszyny, zapełnionej zwykle w 100 proc., uniemożliwia wyprostowanie nóg oraz jakąkolwiek zmianę pozycji. Jeżeli pasażer - zgodnie z instrukcją - umieści jeszcze bagaż podręczny pod poprzedzającym go fotelem, miejsce na nogi znajdzie pod warunkiem, że jest karłem. Od czasu kiedy przed kilkoma laty jumbo jet należący do United Airlines podczas lotu z Tokio do San Francisco dostał się w tak silne turbulencje, że zginęła stewardesa, a niektórzy pasażerowie odnieśli rany, personel samolotów nie pozwala na żadne spacery po pokładzie poza wyjściem do toalety.
Od lat 50. udokumentowano kilkaset przypadków zakrzepicy będącej następstwem długiej podróży. Ostatnio, w wyniku wzrostu popularności turystyki lotniczej, dramaty takie zaczęły się mnożyć. Schorzenie zyskało nawet miano zespołu klasy turystycznej.
Z badań przeprowadzonych przez lekarzy ze szpitala w Ashford w Londynie wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat tylko w Wielkiej Brytanii zmarło z tego powodu 30 osób. Zakrzepica jest także przyczyną hospitalizacji 100-150 podróżnych rocznie w klinice utworzonej przy lotnisku tokijskim. Lekarze przypominają, że z podobnym zjawiskiem stykali się już podczas II wojny światowej, gdy ludzie przez kilka czy kilkanaście godzin siedzieli w schronach z podkurczonymi nogami.
Linie lotnicze przez wiele lat utrzymywały, że przypadki zakrzepicy powstałej po długiej podróży są wyjątkami, lekceważąc w ten sposób oczywiste związki przyczynowo-skutkowe. Ostatnie dramaty zmusiły je jednak do zweryfikowania tego poglądu. O chorobie zaczęto dużo mówić przed ostatnimi letnimi igrzyskami. Okazało się, że po przylocie do Sydney trzech brytyjskich lekkoatletów trzeba było poddać leczeniu z powodu wystąpienia zakrzepów w kończynach. Groziły zatrzymaniem akcji serca i mogły spowodować śmierć.
Ciasnota panująca na pokładzie typowej czarterowej maszyny, zapełnionej zwykle w 100 proc., uniemożliwia wyprostowanie nóg oraz jakąkolwiek zmianę pozycji. Jeżeli pasażer - zgodnie z instrukcją - umieści jeszcze bagaż podręczny pod poprzedzającym go fotelem, miejsce na nogi znajdzie pod warunkiem, że jest karłem. Od czasu kiedy przed kilkoma laty jumbo jet należący do United Airlines podczas lotu z Tokio do San Francisco dostał się w tak silne turbulencje, że zginęła stewardesa, a niektórzy pasażerowie odnieśli rany, personel samolotów nie pozwala na żadne spacery po pokładzie poza wyjściem do toalety.
Więcej możesz przeczytać w 16/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.