Święto postu

Dodano:   /  Zmieniono: 
W środę popielcową rozpoczął się wielki post ustanowiony na pamiątkę postu Jezusa na pustyni, poprzedzającego rozpoczęcie przezeń nauczania
Wielki post przypadał na najtrudniejszy okres roku, gdy wyczerpywały się zapasy żywności 

Od III wieku n. e. trwa czterdzieści dni i kończy się w niedzielę palmową. Od soboru laterańskiego w 1215 r. w tym czasie przystępowano też do spowiedzi. Wielkoczwartkowa msza wieczorna otwiera triduum paschalne. Warto przypomnieć ten kalendarz, bo post w naszej zlaicyzowanej kulturze stracił znaczenie.
Boże Narodzenie i Wielkanoc są najlepszym czasem dla handlowców, więc mają wielu zwolenników. Postu, czyli braku konsumpcji, nie da się sprzedać. Jaką rolę odgrywał w poprzednich wiekach? Według Jeana Delumeau, w średniowiecznej Francji posty trwały pół roku. Nie tylko wstrzymywano się od jedzenia mięsa, ale przede wszystkim rezygnowano z pożycia małżeńskiego. Do XII wieku w Polsce czterdzieści dni poszczono trzy razy w roku: w adwencie, wielkim poście i przed uroczystością św. Jana Chrzciciela. Posiłków mięsnych nie spożywano też w środy, piątki i (ku czci Matki Boskiej) soboty ani w wigilie siedemnastu świąt (dziś tego zakazu przestrzegamy tylko przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą).

Post na chwałę Boga
Post był w tym świecie wszechobecny, odgrywał jednak inną rolę niż obecnie. Ludzie żyli w warunkach permanentnego niedoboru i dla najuboższych posty stanowiły przynoszące pociechę objaśnienie, dlaczego nie jedzą mięsa. A ponieważ było ono upragnione, wrażenie wyrzeczenia było bardzo silne. Jeszcze w XVIII wieku posiłki chłopów były ubogie (2,5 tys. kalorii z mało zróżnicowanych produktów roślinnych, a przede wszystkim chleba). Sposób odżywiania oraz ciężka praca przyczyniły się do powstania populacji zabiedzonej i niewyrośniętej (na podstawie danych z 1729 r. średnią wzrostu mężczyzn ocenia się na 164 cm).
Szczególną rolę odgrywał wielki post przypadający na najtrudniejszy okres roku, gdy zapasy żywności się kończyły i pojawiał się głód. Chłopi zamiast jeść zaczynali pić. "Raz tylko jada na dzień w środy, piątki i soboty, i to po kawałku chleba suchego, a w inne dni to tylko na oleju; ale za to codziennie się upija, od rana do wieczora przesiedzi w karczmie, a targu i jarmarku już nigdy nie opuści i pija jak niestworzenie boskie" - odnotowywał ks. Tomicki. Jacques Le Goff zauważa, iż obfite posiłki i otyła sylwetka zaczęły świadczyć o zamożności i stały się wyznacznikiem statusu społecznego. "Człowiek jest tym, co je" - powiada Fernand Braudel. Szlachta jadła mięso (w siedemnasto- i osiemnastowiecznej Polsce średnio 150 kg rocznie). Nic więc dziwnego, że w odniesieniu do tych czasów mówi się o konsumpcji na pokaz. W XV wieku zachwycano się objadającą się niewyobrażalnymi ilościami mięsiwa francuską szlachtą: "Zabito tyle wołów, wieprzy i niedźwiedzi, że nie potrafiłbym tego wyrazić". Europejskie barbarzyńskie plemiona nie znały miary w przeplatających się z głodem orgiach obżarstwa i pijaństwa. Szlachecka obfita kuchnia była spuścizną po tych czasach. Dopiero dyscyplina chrześcijańskiego postu i walka z folgowaniem ciału spowodowały, że człowiek zaczął panować nad swoimi namiętnościami.

Post kapitalistów
Kultura szlachecka nauczyła nas wielu sposobów wydawania pieniędzy, mieszczańska zaś - pomnażania majątku. Jak dowodził Max Weber, duch kapitalizmu wywodzi się z klasztornej ascezy. Protestanccy mieszczanie potrzebowali boskiej sankcji, by nie przejeść zarobionych pieniędzy. Religijny zakaz konsumpcji miał chronić przedsiębiorców przed naśladowaniem budzącej podziw szlachty. Złe były dla nich nie tylko rozrywki, ale i spanie dłuższe niż sześć godzin. Purytanie mówili, iż Bóg uczynił tak wielu ludzi biednymi, bo nie sprostaliby odpowiedzialności, jaką niesie z sobą bogactwo, popadliby w rozpustę i rozwydrzoną konsumpcję. Inną wersję postnego świata proponował pietyzm. Mówił o miłej Bogu pracy bez wytchnienia, ale już bez liczenia na bogactwo. Przestrzegał też przed nieuchronnością chorób i nieszczęść. Pietysta, budząc się rano, zastanawiał się, z której strony dopadnie go pech, a następnie znosił ciosy cierpliwie, ze spokojem i wiarą w rekompensatę po śmierci.
Już w świecie antycznym post uważano za środek leczniczy, który miał utrudniać przenikanie do ciała kryjących się w mięsie demonów. Wierzono, że leczy z wszelkich chorób zapalnych, kataru czy reumatyzmu. Autorzy religijni pisali: "Wysusza nadmierne soki w organizmie, przepędza złe duchy, płoszy natarczywe myśli, nadaje duchowi większą przejrzystość, oczyszcza serce, leczy ciało i wiedzie w końcu człowieka przed tron Boży". Według św. Bazylego, post nie tylko uczył wstrzemięźliwości w jedzeniu, ale też pomagał się ograniczać "w chciwości i oszustwie". W tekstach religijnych z pierwszych stuleci naszej ery znajdujemy ataki na otyłość motywowane przekonaniem, że za tłustym ciałem idzie ociężałość duszy. Mnisi za Arystotelesem uważali, że nadmiar pokarmu zamienia się w nadmiar nasienia, które domaga się ujścia. Post miał więc osłabiać pożądliwość, co dla ludzi Kościoła było nie bez znaczenia. Jeden z mnichów powiada: "Poszedłem głębiej na pustynię i przebywałem tam czterdzieści dni. Nie jadłem chleba, nie piłem wody, nie kładłem się spać. Modliłem się do Pana. A Pan uwolnił mnie od pokusy".
Chrześcijaństwo nierzadko traciło umiar we wrogości wobec ciała, przeciwstawianiu złego ciała dobrej duszy i traktowaniu postu jako narzędzia do jego ciemiężenia. Jan Kolobos napisał: "Kiedy król chce zdobyć nieprzyjacielskie miasto, przede wszystkim odcina mu wodę i dostawy żywności. A wtedy nieprzyjaciele poddają mu się, bo giną z głodu. Tak jest i z namiętnościami ciała: jeżeli człowiek żyje w poście i głodzie, słabną nieprzyjaciele jego duszy". Za niechęcią do ciała, a więc i seksu, szła niechęć do śmiechu.

Post oświecony
Tymczasem Nowy Testament nie nakazywał niewolniczej wstrzemięźliwości. Owszem, w Kazaniu na Górze Jezus wspominał o poście z myślą o Bogu, ale nie katowaniu ciała. Sam powstrzymywał się od jedzenia czterdzieści dni, poza tym jednak korzystał z uroków stołu. W Ewangelii św. Łukasza nieprzyjaciele nazywają go nawet żarłokiem i pijakiem (7, 34).
Występując przeciw szlacheckiej modzie na demonstrowanie prestiżu, Kościół potępiał otyłość i obżarstwo, i dowodził, że umiar oraz post służą zdrowiu. Georges Vigarello zauważył, że świecka nieufność wobec osób tęgich pojawiła się w XVI wieku. Nieśmiało zarysował się pogląd, że otyłość może być przyczyną choroby i śmierci. Na pomysł diety wpadł zmarły w 1566 r. wenecki szlachcic Cornaro, który ograniczył swoje posiłki do 500 g dziennie, rezygnując szczególnie z "tłumiącego zmysły" mięsa. Prawdziwy przełom nastąpił jednak w wieku XVIII, kiedy racjonalne żywienie oderwało się od idei postu i dla jego objaśnienia nie szukano już innych racji poza zdrowotnymi i estetycznymi. Modna stała się sylwetka szczupła, a obfite posiłki zostały zastąpione wyrafinowanymi daniami. W 1752 r. Buffon stwierdził, że mężczyzna mierzący 181 cm powinien ważyć 80-90 kg. Jeśli ma sto, jest już gruby. Wrogość wobec mięsa nabrała cech wegetarianizmu: zdrowe są owoce i warzywa, mięsożerność powoduje choroby. W 1796 r. Hufeland w celu przedłużenia życia zalecał, aby nie jeść za wiele, unikać mięsa i słodyczy oraz wina, żuć powoli i starannie, zachować regularne pory posiłków.

Post liczących kalorie
Obok księdza - autorytetu w sprawach ducha - pojawił się autorytet w sprawach ciała - lekarz (dawniej nisko sytuowany w społecznej hierarchii, teraz będący wyrocznią). Medycyna spojrzała na ciało człowieka jak na niezależną od duszy (a rzadziej duszy pozbawioną) maszynę. Aby utrzymywać ją w dobrej kondycji, konieczna była dieta - post stracił dla lekarzy wagę. Tendencje te pojawiły się jedynie w kręgu oświeceniowych elit, ale to właśnie wtedy racjonalne żywienie pokonało post, asymilując zarazem wrogość chrześcijaństwa wobec obżarstwa i otyłości. Post stracił dawne kulturowe znaczenie - pozostał mu wymiar religijny.
Dawnych radykalnych ascetów w czarnych sutannach zastąpili nowi w białych fartuchach. Wielka walka z szatanem zmieniła się w znacznie mniej wzniosłą batalię z obwisłym brzuchem, cellulitis i nadwagą. Właściwie nie tyle batalię, ile kupiecki spór, aptekarskie odliczanie kalorii trwające już nie czterdzieści dni, lecz cały rok, bez wytchnienia. Pokoleniu odmawiających sobie każdego kęsa anorektyczek można by zadedykować słowa średniowiecznego radykalnego ascety Montargona, który w zaleceniu dla wiernych na czas wielkiego postu powiedział: "Nic bardziej nie podoba się Bogu niż chudość ciała. Im więcej będzie ono wysuszone wskutek srogości umartwień, tym mniej podlegać będzie gniciu w grobie, a więc chwalebniej zostanie wskrzeszone".

Więcej możesz przeczytać w 12/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.