Eko, zdrowo i śmiertelnie niebezpiecznie. Jednoślady na polskich drogach

Eko, zdrowo i śmiertelnie niebezpiecznie. Jednoślady na polskich drogach

Hulajnoga elektryczna
Hulajnoga elektryczna Źródło: Pexels / Brett Sayles
Miasta nie są gotowe na rosnącą liczbę rowerzystów, a przepisy ruchu drogowego nie uwzględniają istnienia elektrycznych hulajnóg, czy monocykli. Na poruszanie się jednośladami często nie ma dobrego sposobu, a są one coraz bardziej popularne.

Francuska minister transportu uznała, że elektryczne hulajnogi jeżdżą po chodnikach według prawa dżungli, bo wciskają pieszych pod ściany budynków i skierowała hulajnogi na drogi dla rowerów. W Polsce wciąż panuje prawo dżungli. Ludzie na elektrycznych hulajnogach są traktowani przez prawo drogowe jak na hulajnogach dla dzieci, czyli jak piesi. Jednak ostatecznie o zasadach poruszania się nimi użytkownicy dowiadują się dopiero, kiedy mają wypadek i sprawę rozstrzygnie sąd, albo policja.

Ministerstwo Infrastruktury już od dawna zapowiada wprowadzenie przepisów regulujących zasady jeżdżenia nowymi urządzeniami po polskich ulicach. Elektryczne hulajnogi, deskorolki, segwaye, monocykle są coraz bardziej popularne, przepisy są więc potrzebne. - Państwo nas zawiodło, te urządzenia nie przyleciały do nas z kosmosu, wiadomo było, że w końcu tu dotrą, bo od dawna są popularne w Europie. Należało przygotować dla nich przepisy – mówi Jakub Nowotarski, prezes stowarzyszenia Akcja Miasto, które zajmuje się między innymi analizowaniem polityki mobilnej Wrocławia.

Państwo było już w tej sprawie ponaglane. W styczniu posłanka PO Aldona Młyńczak wystąpiła z interpelacją, w której pytała ministra o planowane nowelizacje w prawie drogowym właśnie pod tym kątem. Ministerstwo odpowiedziało, że trwają prace analityczne i dotychczas sytuacja się nie zmieniła.

- Pojazdy, które nie są ujęte w przepisach ruchu drogowego powinny dawać pierwszeństwo pieszym – uważa Jan Mencwel, prezes warszawskiego stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. To jednak też słuszny postulat miejskiego aktywisty, ale wciąż nie obowiązujące prawo.

Jednak kłopoty związane z hulajnogami elektrycznymi to tylko część szerszego problemu z jednośladami w polskich i europejskich miastach. Instytut Transportu Samochodowego we współpracy z policją realizował w Polsce europejski program SaferWheeles, w którym szczegółowo przeanalizowano przyczyny wypadków drogowych z udziałem motocyklistów i rowerzystów w różnych krajach.

Brak dobrych rozwiązań prawnych to jeden z wielu powodów wypadków nowych elektrycznych środków transportu. Badania dotyczyły tych pojazdów, które znamy od dawna. Wynika z nich, że najwięcej wypadków wydarzyło się tam, gdzie dochodziło do przecięcia się drogi samochodu z jednośladem, a więc na skrzyżowaniach.

Podstawowy błąd kierowców samochodów polega na tym, że nie zatrzymują się oni, gdy ścieżka rowerowa prowadzi przez jezdnię, a powinni, bo w tej sytuacji rowerzyści mają pierwszeństwo. - To główna przyczyna potrąceń – mówi Jakub Nowotarski. - Jednak, mimo kolejnych raportów, które pokazują tę prawidłowość, policja nie skupia się na tym, by to zmieniać.

Kierowcy samochodów jeżdżą za szybko i za blisko rowerzystów i motocyklistów, kiedy ich wymijają. - Dlatego rowerzyści jeżdżą chodnikiem – mówi Jakub Nowotarski. - Jednak policja, zamiast walczyć ze źródłem problemu robi łapanki na chodnikach.

Więcej możesz przeczytać w 20/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.