„Down the road. Zespół w trasie”. Co jego bohaterzy mówią o samodzielności, seksualności i stereotypach

„Down the road. Zespół w trasie”. Co jego bohaterzy mówią o samodzielności, seksualności i stereotypach

Przemysław Kossakowski z uczestnikami programu „Down the road. Zespół w trasie”
Przemysław Kossakowski z uczestnikami programu „Down the road. Zespół w trasie” Źródło: KOBAS LAKSA
– Cały czas są wąskim, odizolowanym gronem. A wiesz, co powstaje, gdy izoluje się pewne grupy społeczne od innych? Powstają getta – powiedział w rozmowie z „Wprost” Przemysław Kossakowski, dziennikarz i podróżnik, prowadzący reality show „Down the road. Zespół w trasie”, które od niedzieli 23 lutego emitowane będzie w TTV.

Zasada programu jest prosta: sześciu dorosłych ludzi z zespołem Downa wsiada do busa i podczas dwutygodniowej podróży przemierza część Europy, między innymi Czechy, Austrię i Włochy. Scenariusz polskiej wersji programu napisała Aleksandra Więcka, socjolożka, scenarzystka i dziennikarka, mama siedmioletniego Jonatana (chłopiec także ma zespół Downa).

Belgijski pierwowzór „Down the road. Zespół w trasie” przed dwoma laty został wyróżniony europejskim Oscarem branży telewizyjnej. Polska jest drugim krajem po Belgii, który zdecydował się na produkcję formatu. Uczestnicy, w wieku od 22 do 36 lat, zostali wyłonieni w czasie castingów, o których dowiadywali się m.in. za pośrednictwem organizacji pomagających ludziom z zespołem Downa czy mediów społecznościowych. A potem wyruszyli na wyprawę, której przewodził Przemysław Kossakowski, podróżnik i dziennikarz od wielu lat związany ze stacją TTV.

Tacy sami? Niekoniecznie

Żaden rodzaj niepełnosprawności nie miał do tej pory w Polsce takiej reprezentacji w programie telewizyjnym, a wiedza o zespole Downa w przypadku wielu widzów ograniczała się do losów Maćka z „Klanu”. - Wcześniej był Corky Thatcher z amerykańskiego serialu „Dzień za dniem”. Wprawdzie wiemy, że są ludzie z zespołem Downa, ale bywa, że nasza wiedza sprowadza się do tego, co na ten temat powiedzą nam scenarzyści. Dlatego zdarza się, że ludzi z zespołem Downa traktujemy jako zjawisko na pograniczu pewnego rodzaju abstrakcji, czegoś nie do końca prawdziwego, jak wytwór wyobraźni. Jest jeszcze kilka „problemów” z wiedzą na temat trisomii. Filmy czy kampanie, które pokazują, że wszyscy jesteśmy tacy sami, są kłamstwem. Fajnie wyglądają i wzruszają, ale problem jest zdecydowanie bardziej złożony. Ja sam już dzisiaj nie powiem, że są tacy sami jak my, bo oni też tego nie mówią. Oraz: Mam wrażenie, że ludzie, patrząc na osoby z zespołem Downa myślą, że oni od siebie się nie różnią. Tymczasem każdy z nich jest indywidualnością, to także pokazujemy w programie. Są ludzie, którzy potrzebują ciągłej pomocy, ale są i wysoko funkcjonujący, którzy przy niewielkim wsparciu świetnie sobie radzą w życiu. Michał, jeden z naszych bohaterów, jest urzędnikiem gdańskiego magistratu - powiedział Przemysław Kossakowski.

Prowadzący „Down the road. Zespół w trasie” dodał, że chciałby, żeby „widzowie spojrzeli na bohaterów i doszli do wniosku, że nie tylko są wrażliwi i bezpośredni, ale że mogą być także zawodowo przydatni”. - Nie mówię, by ktoś im teraz oferował menedżerskie stanowiska. To nie jest tak, że oni chcą pracy, by zarabiać na wakacje. Chcą pracować, by czuć się częścią całości. By tak się mogło stać, wystarczy zaprosić ich do naszego świata - zaznaczył.

Program z misją

Jeden z bohaterów w programie mówi: „Nie mogę pogodzić się z tym, że jestem chory. Czasami, gdy zasypiam, myślę, że jestem zdrowym człowiekiem”. - Mają świadomość tego, jak bardzo są inni. Bywa też, że czasem słyszą komunikaty, że są gorsi. Dlatego tak ważna jest dla nich praca, próby autonomicznego życia. Ale obraz Polaków pojawiający się w ich opowieściach nie jest taki tragiczny. Zdarzają się historie, że jakiś kretyn powiedział „ty Downie”, ale myślałem, że takich opowieści będzie więcej. Problem leży gdzie indziej. Mimo że ludzi z zespołem Downa nie wytyka się palcami na ulicach, są spychani na margines, ktoś cały czas na siłę próbuje zamykać przed nimi drzwi, choćby te „zawodowe”. Nie wiem, w jaki sposób „Zespół w trasie” zmieni życie bohaterów, ale mam nadzieję, że wpłynie na nas - podkreśla Kossakowski.

Jego zdaniem „Down the road. Zespół w trasie” jest programem misyjnym. - Nie mam co do tego wątpliwości, choć owszem, wielu może uznać, że zrobiliśmy coś niestosowanego pokazując tak poważny temat w tak czasami lekki sposób. Ale trudno, żeby nie było zabawnie, skoro na planie byłem z ludźmi z natury radosnymi i bezpośrednimi. Gdy pierwszy raz usłyszałem o formule, od razu wiedziałem, że pojawi się krytyka, i kompletnie mi to nie przeszkadzało. Bohaterowie mojego programu są szczęśliwi z tego powodu, że mogli wziąć w nim udział. Inne głosy mnie nie interesują - stwierdził Kossakowski.

„Down the road. Zespół w trasie” emitowany będzie w niedziele o godzinie 22:05 na antenie TTV. Premiera 23 lutego.

Galeria:
„Down the road. Zespół w trasie”
Cały wywiad dostępny jest w 8/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.