Po tekstach „Wprost”, ambasador Arabii Saudyjskiej chce zadośćuczynić rodzinie Lublińskich

To światełko w tunelu mrocznej historii, o której zrobiło się głośno po naszym artykule. Przypomnijmy, 26 marca 2018 roku syn ambasadora Arabii Saudyjskiej spowodował wypadek, jadąc służbowym bmw ojca z prędkością 140 km/h w terenie zabudowanym. Niemal zabił Ryszarda Lublińskiego i jego 9-letnią córkę Honoratę. Nie miał jednak nic do zarzucenia. Nie zeznawał i nie przeprosił. Prokuratura nie miała wątpliwości, że popełnił przestępstwo, ale dochodzenie umorzyła pod koniec listopada zeszłego roku. Przeszkodą okazał się immunitet dyplomatyczny, który obejmuje też rodzinę dyplomaty.

Życie Lublińskich zamieniło się w koszmar. Szpital stał się drugim domem dla ojca i jego dorastającej córki. Śpiączka mężczyzny, operacje kręgosłupa, zaniki pamięci spowodowane stłuczeniem płatów czołowych mózgu. W przypadku dziewczynki, konsekwencjami wypadku były: otwarte złamanie trzonu kości udowej, co sprawiło, że ma jedną nogę krótszą o 2 cm. A także kilka miesięcy nie wstawania z łóżka, potem poruszania się o kulach, stany lękowe, które wymagały wizyt u psychiatry. Teraz walka toczy się o to, aby Honorata nie utykała, podczas chodzenia. Leczenie obojga wciąż trwa.

Nie było żadnej reakcji ze strony ambasady Arabii Saudyjskiej. I polskiego państwa. Dwa lata ignorowania i walenia głową w mur. Dopiero publikacja „Wprost” zmusiła do reakcji Ministerstwo Spraw Zagranicznych i prokuraturę nadzorowaną przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Tydzień po ukazaniu się artykułu: „Licencja na bezkarność”, do siedziby MSZ został wezwany saudyjski ambasador, któremu wręczono notę dyplomatyczną z żądaniem, aby zadośćuczynił skrzywdzonej rodzinie. Rozgłosu sprawie nadali też politycy Konfederacji, którzy zorganizowali konferencję prasową z udziałem Ryszarda Lubińskiego przed gmachem placówki dyplomatycznej.